106

999 99 54
                                    


– Mam dla ciebie prezent.

Jungwon spojrzał na starszego, odrywając wzrok od ekranu telewizora. Gdy tylko okazało się, że ma skrócone zajęcia, napisał do swojego chłopaka, żeby przesunąć ich spotkanie na wcześniejszą godzinę. Dzięki temu mogli spędzić więcej czasu wspólnie, co poprawiało humor im obu.

Byli w pokoju młodszego, bo majowa pogoda była na tyle gorąca, że w środku było chłodniej niż na zewnątrz. Oboje mieli na sobie tylko krótkie spodenki i przewiewne koszulki, co odrobinę pomagało.

– Hmm? Prezent? – zmarszczył nos, zdezorientowany.

– Zamknij oczy.

Młodszy zrobił to automatycznie, co wywołało delikatny uśmiech na twarzy Jay'a. Podniósł z podłogi torebkę, którą wsunął za jedną z szafek, kiedy tutaj przyszedł i położył ją Jungwonowi na kolanach.

– Okej, otwieraj – mruknął.

Yang oczekiwał, że od razu zobaczy swój prezent, ale kiedy przed nim ustawiona była tylko papierowa torba, zmarszczył brwi. Był bardziej niż ciekawy tego, co znajduje się w środku. Po zajrzeniu do środka zauważył coś fioletowego, co po chwili pokazało się być zapinanym na guziki sweterkiem.

Wzrokiem pełnym rozczulenia spojrzał na Jay'a, który tylko uśmiechał się zadowolony. Poczuł coś dziwnego na myśl, że starszy pamiętał o takim szczególe, jak jego ulubiony kolor czy o fakcie, że woli swetry na guziki niż takie wkładane przez głowę, co powiedział mu kiedyś, gdzieś w trakcie ich rozmowy. Po jego sercu rozlało się znajome ciepło, sprawiające, że miał ochotę wybuchnąć z radości.

– Dziękuję! – uśmiechnął się szeroko – Jest piękny...

– Obiecałem, że kiedyś Ci zrobię – odwzajemnił gest – Będzie Ci pasował, bo też jesteś piękny.

Młodszy zacisnął usta w wąską linię, chcąc powstrzymać się od jeszcze szerszego uśmiechu i żałosnego dźwięku rozczulenia. Przez taką minę jego dołeczki stały się tylko jeszcze bardziej zauważalne, a Park nie mógł się powstrzymać, aby nie włożyć w jednego z nich palca. Spotkało się to z cichym chichotem ze strony Jungwona.

Brunet podniósł się do siadu i złożył krótkiego całusa na policzku starszego. Na początku ich związku odrobinę wstydził się robić pierwszy rok i to Jay był tym, który obsypywał go pocałunkami. Jednak z czasem czuł się z tym coraz pewniej i teraz byli na równi z dawaniem sobie tych małych "prezentów".

Jay oddał mu buziaka, jednak trafiając prosto w jego usta. Ich pocałunek nie trwał długo, a ramiona młodszego zadrżały, gdy usłyszał nagły krzyk.

– Jungwon, zapraszam na dół!

Spojrzał znacząco na starszego, który tylko zaśmiał się cicho.

– Chyba musimy zejść. Twoja siostra przybyła.

– Ach, męczący z niej człowiek – westchnął – Chodźmy.

🦋

Gdy tylko pojawili się w salonie, Jungwon porwał w ramiona swojego siostrzeńca, który uraczył go uroczym chichotem. Jednak po kilku minutach zaczął wyciągać ręce w stronę Jay'a, który chętnie go przejął.

– Zdrajca – wymamrotał pod nosem, widząc, jak chłopiec zadowolony przytula się do jego chłopaka.

Usiedli na kanapie, naprzeciwko starszej siostry i mamy Yanga, zaczynając z nimi rozmowę. Sangmo siedział wygodnie na kolanach Jay'a i zdawało się, że nie zamierzał prędko się z nich ruszać. Sam Park żywo dyskutował z rodzicielką Jungwona, której kilka dni wcześniej powiedzieli o ich związku. Przyjęła to zwyczajnie, mocno przytuliła ich obu i z szerokim uśmiechem na twarzy powiedziała, że jest z nich dumna i cieszy się ich szczęściem. Młodszy był naprawdę poruszony jej słowami, co nie obyło się bez komentarza, że na wszystko reaguje płaczem.

Jungsoo spoglądała na siedzącą naprzeciwko dwójkę, uśmiechając się pod nosem. Od zawsze miała duszę tak zwanej "shiperki", a przynajmniej sama siebie tak nazywała. Jungwon, pamiętał, kiedy jako dziesięciolatek przesiadywał w jej pokoju i słuchał historii wtedy osiemnastoletniej siostry. Odrabiała stos prac domowych, jednocześnie mówiąc o tym, co stało się danego dnia, kto z kim się pokłócił lub może wręcz przeciwnie – kto z kim się zszedł. Chłopak znał historie życia ludzi, których nigdy nie widział na oczy, ale lubił ich słuchać.

Mimo sporej różnicy wieku często spędzali razem czas. Jungsoo była naprawdę świetną siostrą, bo zabierała go na lody, robiła często śniadania do szkoły czy zapraszała go do siebie, nawet gdy przychodzili jej znajomi, aby pograł z nimi w karty. Przyjaciele starszej byli naprawdę fajni i chociaż nie widział ich kilka lat, miał nadzieję, że trzymali się dobrze. Ich relacja rozwijała się głównie przez te długie rozmowy. Wtedy też jego noona wyjaśniła mu, czemu jej znajomi nazywają ją "shiperką". Miała w naturze kibicować osobom, które miały coś ku sobie a niekiedy nawet dyskretnie im pomagała.

Tym razem jej wewnętrzny kibic umiejscowił się gdzieś pomiędzy jej bratem a Jay'em. Widziała, jak Jungwon patrzył na starszego – i wzajemnie – co rozstapiało jej serce. Chociaż była już dorosłą kobietą z mężem i synkiem, nadal trzymała w sobie tę samą nastolatkę. Nie była nawet świadoma tego, co między nimi było, ale coś w środku jej to podpowiadało.

Dlatego, gdy chłopak powędrował do kuchni po przekąski i soczek dla jej synka, ona ruszyła zaraz za nim.

– O, moje ulubione – rzuciła, od razu wpychając do ust jedno ciastko.

– Mama kupuje je tylko z myślą o tobie – parsknął cicho.

– Bo jestem jej ulubionym dzieckiem.

– Mhm, jasne – wywrócił oczami.

– Hej, co to było – szturchnęła go ramieniem – Sangmo pokochał twojego kolegę – zmieniła nagle temat.

– Wychowałaś małego zdrajcę, to ja zawsze byłem jego ulubionym – wymamrotał.

– To nie moja wina – oburzyła się teatralnie – Najwyraźniej ma w sobie jakiś urok.

– Ma, to prawda.

– Ciebie też oczarował? – parsknęła cicho, spoglądając na niego tym wzrokiem.

– Mama Ci nie powiedziała? – uśmiechnął się, widząc jej zdezorientowanie.

– Co miała mi powiedzieć?

– Jay hyung to mój chłopak – powiedział, specjalnie akcentując ostatnie słowo.

Usta Jungsoo najpierw ułożyły się kółeczko, po czym pisnęła cicho i mocno ścisnęła swojego brata. Młodszy zaskoczony jej nagłym wybuchem o mało co nie strącił pudełka ciastek na podłogę. Parsknął ponownie, odwzajemniając jej uścisk.

– Czemu nic nie mówiłeś!? – rzuciła – Ukochanej siostrze, żeby nic nie powiedzieć.

– No przepraszam.

Po powrocie kobieta ogłosiła, że ich związek ma jej oficjalne błogosławieństwo, przez co Jungwon miał ochotę jedynie zapaść się pod ziemię. Żeby w końcu od niej uciec, zaproponował, że wraz z Jay'em zabiorą jego siostrzeńca na spacer.

Przed wyjściem Yang zarzucił na swoje ramiona nowo otrzymany sweter. Nie mógł powstrzymać podekscytowania na samą myśl, że został zrobiony specjalnie dla niego. Starszy z uśmiechem obserwował, jak jego chłopak wręcz podskakiwał, idąc obok niego, gdy on sam pchał wózek.

– Wonnie – odezwał się.

– Hmm?

– Ślicznie wyglądasz.

Brunet uśmiechnął się jeszcze szerzej, podchodząc do Parka, aby znowu krótko ucałować jego policzek. Złapał jego dłoń i splótł ich palce, maszerując teraz blisko niego.

Naprawdę nie mógł być szczęśliwszy.

ㅌㅌㅌ

taki mały słodki rozdział :>

miłego dnia!

polaroid love| jaywonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz