127

919 105 107
                                    


Jungwon czuł się dziwnie, patrząc w lustro po kąpieli. Owinięty ręcznikiem od pasa w dół spoglądał na liczne blizny, których odcień pokazywał, jak stare są. Mimo to, były z nim cały czas i nie zamierzały zniknąć, co tylko rodziło w nim uczucie niepewności i wstydu.

Chciał się ich pozbyć, chociaż wiedział, że jest to niemożliwe. Za pieniądze, które musiałby wydać na ich usunięcie, mógłby ułożyć sobie od nowa życie na innym kontynencie, a jedyne co radzili ludzie w internecie to tatuaż. Zazwyczaj zakrywał on jedną, dużą bliznę, a w jego wypadku to nie przechodziło. Były krótkie, małe i było ich od groma – na brzuchu, plecach i ramieniu.

Nie miał żadnych przeszkód, żeby chodzić bez koszulki po domu. Byli tu tylko jego rodzice, którzy widzieli blizny jeszcze świeże, gdy co dopiero miał zdejmowane bandaże. Nie potrafił jednak zrobić tego przed znajomymi. Bardzo niechętnie godził się na wspólne wyjścia na basen, a gdy już tam byli, zawsze miał cienką koszulkę z długim rękawkiem.

Jakimś sposobem, skończył tak jednak z Jay'em.

Umówili się, że przyjdzie on do domu młodszego, żeby spędzić razem trochę czasu w weekend. Jungwon nie spodziewał się jednak, że przyjdzie tak wcześnie i po raz kolejny otworzył mu w samych spodniach od piżamy. Kiedy chciał już uciekać, aby się ubrać, Park powiedział mu tylko, że może zostać tak, jak jest, jeśli tylko chce. A gdy tylko znaleźli się w jego pokoju, Jay chwycił za krańce swojej koszulki.

Pogodę można było uznać za perfekcyjną, o ile ktoś lubił upały. Było duszno, a nawet zasłonięte rolety i uchylone okna nie pomagały. Jungwon nie lubił wiatraków, bo zawsze był przez nie przeziębiony, przez co, gdy siedzieli blisko siebie, ich odkryte ramiona wręcz sklejały się od potu.

– Kupiłem nowe farby – rzucił młodszy, biorąc łyka soku z butelki.

– Hmm? Jakie?

– Można malować nimi po skórze. Sunoo hyung ich potrzebował, więc zamówiłem też opakowanie dla siebie – kiwnął głową – Mają bardzo ładne kolory, ale jeszcze ich nie testowałem.

– Możesz przetestować na mnie – zaproponował.

– Nie wiem, czy chcesz skończyć z umazaną przeze mnie twarzą – zmarszczył nos, co wywołało mały uśmiech na twarzy starszego.

– Nie musi być na twarzy. Możesz pomalować... moje plecy na przykład – odparł i miał wrażenie, że Jungwonowi wręcz zaświeciły się oczy.

– Podoba mi się to.

Ostatecznie zdecydowali, że młodszy namaluje coś na klatce piersiowej swojego chłopaka, bo niewygodnie było leżeć mu na brzuchu. Ostrożnie usiadł na jego udach i chwycił za farby, uważnie je oglądając.

– Co namalować? – zapytał.

– Co chcesz, nie jestem wybredny – parsknął – Jakie są twoje ulubione kwiaty?

– Nie mam ulubionych. Może stokrotki? – zamyślił się – Są urocze.

– Więc namaluj stokrotki.

Jungwon przytaknął energicznie, od razu chwytając za pojemniczek z białą farbą. Nie fatygował się nawet po pędzle i zaczął pracować palcami, co spotkało się ze śmiechem Parka.

– Mam łaskotki.

Chłopak uśmiechnął się tylko pod nosem, zbierając się za malowanie pierwszego płatka jego stokrotki. Jay starał ruszać się jak najmniej, dlatego sięgnął tylko po swój telefon, kliknął przypadkową playlistę i odłożył go z powrotem.

Spokojna melodia wprowadzała miłą atmosferę, a Jungwon czuł, jakby ten moment był bardzo wyjątkowy, był ich. Z jakiegoś powodu wydawał się intymny, choć tylko kreślił linie palcami po klatce piersiowej starszego. Pomiędzy tworzeniem obrazka spoglądał na twarz Jay'a i naprawdę mógł przysiądz, że był najpiękniejszą osobą, jaką poznał.

polaroid love| jaywonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz