Rozdział 15

21 8 0
                                    

***


Aizawa odwrócił się do niego i kazał mu poczekać za nim. Każdy ruch był w jakimś stopniu niebezpieczny, ale również miał pomóc w zidentyfikowaniu chłopaka. A później przekazać wszystkie informację.

-Riku, Yoko. - Powiedział nagle. - Możecie iść.

-Naprawdę? Nie dasz mi się pobawić? - Zapytał rozżalony blondyn. -Yoko jakoś mogła się pobawić jeszcze wcześniej.

-Wybacz. - Zaśmiał się cicho.

-Do zobaczenia Taiyo. - Zamachnął się ręką i zniknął wraz z dziewczyną.

Midoriya ręką lekko szarpnął Aizawę w łokieć. Kiedy ten się odwrócił i zobaczył wzrok i wykręcanie głowy chłopaka od razu się zdenerwował. Miał ocenić czy to co oni mówią jest prawdą i kiedy nabierze 100% pewności ma go poinformować.

-To jak. Aizawa pomożesz mi po dobroci? I wybacz za nich, ale nie lubią ludzi za bardzo. - Zaczął ich przepraszać.

-Muszę się zastanowić, ale to chodzi od All Mighta, co chcesz mu zrobić?

-Odebrać to co sam zabrał. - Powiedział trochę wkurzony. - Macie czas na przemyślenia do 17. Jest 16:10 więc macie 50 minut. Obgadaj to z nimi, jeżeli nie odda tego po dobroci to wezmę to siłą. On powinien się domyślić co chcę mu zabrać. Przekaż mu też, że przeciwieństwo tego też zostanie odebrane. -Odparł i rozpłynął się w powietrzu. Pojawił się na drzewie, z którego widział niewielką altanę, do której zmierzało kilka sylwetek. Rozsiadł się i zaczął słuchać i oglądać wydarzenie z większą uwagą.

Do altany przyszedł Aizawa i inni, którzy zostali przez nich zawiadomieni. Byli to All Might, dyrektor, Endeavor i Hawks. Jak na zawołanie zebrała się sama śmietanka bohaterów. Zaczęli głośną dyskusję.

-Co się stało Aizawa? Skąd to nagłe wezwanie i po co nas wszystkich? - Zapytał zdezorientowany Endeavor.

-Zebrałem was tutaj, ale to All Might zadecyduje co robimy dalej. On wrócił. - Powiedział a blondyn wstał i strącił przypadkowo krzesło. - Poprosiłem również Izuku, aby ten sprawdził ich tożsamość. Poszedł do biblioteki, ponieważ uznał że to ważne niedługo powinien wrócić.

-Jak to? Co Ci powiedział?

-On? Poprosił ciebie o coś. O jego własność, którą sobie przywłaszczyłeś. I jeżeli nie oddasz mu po dobroci to zrobi to sam. Mówił również, że zabierze też tego przeciwieństwo. - Powiedział a blondyn rozszerzył oczy. Wtedy Midoriya wpadł i położył na stole książkę, która zatytułowana była ,,Bogowie i ich role" Otworzył spis treści i wyszukał tego imienia.

-Panie Aizawa. Pamiętasz jak ten chłopak odezwał się wtedy do Itsukiego? Taiyo, tak? - Bardziej stwierdził niż zapytał, ale czarnowłosy i tak odpowiedział na to.

-Tak. - Odparł a zielonowłosy otworzył stronę, gdzie na samym środku była wielka wstążka a na niej złoty napis ,,Taiyo". Wszyscy patrzyli na niego zdenerwowani, a on wiedział, że czekają aż zacznie czytać.

-Zanim zacznę czytać uprzedzam was, że osoba, z którą zadarliśmy jest bardzo wpływowa i praktycznie nie wyobrażalna dla nas. - Rozejrzał się jeszcze raz po twarzach zgromadzonych, które jeszcze bardziej skupione były na książce. Zaczął więc czytać. - Taiyo. Bóg sam w sobie. Zrodził się z chaosu i zapoczątkował istnienie świata. Stworzył każdą krainę i nadał jej imiona i strażników. Tak również powstał nasz świat. Ziemia. Przydzielił jej opiekuna, który zszedł na ziemię. Niestety został on zabity przez ludzi, którzy byli zazdrośni i przerażeni obecnością istoty boskiej. Taiyo oburzony nasłał na nich Boga, który zamienia wszystko w sól. Tak właśnie zakończył on istnienie ludzkości, mimo to pewnej grupce udało się przetrwać. Taiyo rozkazał ich oszczędzić i zostawić, ponieważ Ci nic nie zawinili. Po tych wydarzeniach postanowił stworzyć również 7 strażników, którzy mają pilnować porządku na świecie, gdy ten w niewytłumaczalny sposób odejdzie. Byli to kolejno : Susanoo, Inari, Tsukiomi, Riku, Yato, Yoko i Ren. Nadał im własny przydział i odszedł w próżnię. Podobno wyruszył w podróż w galaktykę. To właśni za jego sprawą ona ciągle się powiększa tworząc nowe światy.
Wygląd jest bardzo zróżnicowany od innych. Taiyo ma mleczne oczy i białe włosy. Karnacja również jest jasna. Przynajmniej tak sobie go wyobrażano.
Ludzie przyjęli iż to właśnie on zapoczątkował świat, ale ile w tym prawdy, nie wiadomo. - Zamknął książkę i spojrzał na zszokowanych bohaterów.

-No cóż tego to się nie spodziewałem. - Powiedział Hawks i rozłożył swoje skrzydła.

-Myślę, że decyzja jest jasna. Jeżeli naprawdę okaże się Bogiem to nie warto się mu przeciwstawiać. - Dopowiedział Endeavor.

-A ja myślę, że jeszcze da się go sprowadzić do normalnego stanu. - Odparł All Might i zaczął myśleć.

-All Might, nawet nie wiesz jakiej sile się przeciwstawiasz. Musisz iść po dobroci. Oddaj mu to o czym mówi i miejmy to z głowy. - Doradził dyrektor.

-Tylko, że on chcę mi prawdopodobnie zabrać dar. Nie słuchaliście. To co sobie przywłaszczyłem od kogoś. I jego przeciwieństwo. Tutaj na pewno chodzi o mój dar i o All For One.

-Ale wtedy nie będzie już Symbolu pokoju. To bez sensu. - Wykrzyknął Hawks. 

***

Deszcz bez chmur [BNHA] {ZAKOŃCZONE} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz