Rozdział 7

152 7 4
                                    

Zostałam obudzona lekkim szturchnięciem w bok. To Katie.

-Idę na śniadanie. Idziesz ze mną? - Spytała rudowłosa.

-Jasne, poczekaj chwilę.

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wzięłam czarne jeansy i jakąś koszulkę. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i się przebrałam. Rozczesałam swoje czarne włosy i wyszłam razem z Katie do Wielkiej Sali.

Po śniadaniu, gdy wróciłyśmy spakowałam swoje książki i założyłam szatę.

Zaczynaliśmy od historii magii. Potem dwie godziny OPCM, zielarstwo, eliksiry i transmutacja.

Po zielarstwie poszłam razem z Katie, Susan i Astrid na obiad. Rozmawiałyśmy o eliksirach. Katie nie lubiła tych lekcji. Wolała transmutacje i zielarstwo. Susan i Astrid podzielały jej zdanie.

-----------------------------------------------------------------------------------

Po skończonym posiłku poszłyśmy wolnym krokiem do lochów. Weszłyśmy do sali i usiadłyśmy w tylnich ławkach. Ja z Katie, a Susan obok nas, z Astrid. Snape zaczął prowadzić lekcję. Wsłuchiwałam się w jego piękny głos, a myślami wróciłam do wczorajszego marzenia.

Jednak nagły cios łokciem w żebro kazał mi powrócić do rzeczywistości. Spojrzałam pytająco na Katie.

-Snape - szepnęła.

Odwróciłam głowę w jego kierunku.

-Znasz odpowiedź, Mayer? - Spytał uśmiechając się w wiadomy sposób.

Milczałam.

-Szlaban dziś o 20. Za spóźnienie i fantazjowanie o nieodpowiednich rzeczach na moich lekcjach.

Zrobiłam się całkiem czerwona. Nie możliwe, bym mówiła o tym na głos, więc skąd wie o czym myślę? Może tylko próbował mnie wystraszyć?

-----------------------------------------------------------------------------------

Równo o dwudziestej doszłam do jego gabinetu i zapukałam w masywne, dębowe drzwi.

-Wejść.

Chwyciłam klamkę i weszłam do środka. Zajęłam miejsce na przeciw niego i czekałam aż przydzieli mi jakieś zajęcie. 

-Nie ładnie jest myśleć o takich rzeczach na lekcji, Mayer.

-Co ma pan na myśli? - Czy on naprawdę wie? A jeśli tak, to skąd?

-Mam ci o tym opowiedzieć, czy lepiej pokazać? - Spłonęłam rumieńcem. Chyba rzeczywiście wie...

-Skąd pan wie? - wyjąkałam.

-Legilimencja.

No tak. Mogłam się domyśleć. Chociaż w Hogwarcie jest to zabronione...

-Ale tak nie wolno...

-Mi wolno więcęj niż tobie.

Milczałam, ale po chwili spytałam.

-Dlaczego pan to zrobił?

-Dumbledore mi kazał.

-Dumbledore? Po co? - Nadal nie rozumiałam.

-Jak już kiedyś mówiłem; twój stan jest zły, a po ostatnim zdarzeniu dyrektor podejrzewał, że możesz chcieć sobie coś zrobić.

-To nie usprawiedliwia pana do oglądania sobie tego, czego chcę.

-Ee tak... - Zrobił się czerwony.

Rzuciłam mu gniewne spojrzenie.

-Przepraszam.

Czy on mnie właśnie przeprosił? Nie, to nie możliwe. Wlepiałam w niego swoje szmaragdowe oczy a on wyraźnie się speszył.

-Coś nie tak? - Spytał.

-Severus nie przeprasza... - Wyrwało mi się na głos, więc szybko zakryłam usta dłońmi. To chyba go rozbawiło, bo jego twarz znów przybrała swój zwyczajny wygląd.

-----------------------------------------------------------------------------------

Wieczorem położyłam się dość szybko spać. Byłam zmęczona. Katie i Susan też się już położyły, a Astrid nie wróciła jeszcze ze szlabanu u McGonagall za zmienienie jakiegoś krukona w krowę.

Zasnęłam szybko, jednak w nocy zostałam obudzona przez Katie i Susan.

-Ann, wstawaj!

-Hmm? Co się dzieje? - Spytałam nieprzytomnie.

-Astrid. Nadal nie wróciła. Idziemy zawiadomić Snape'a. Idziesz z nami? - Spytała pośpiesznie Susan.

-Snape'a? Jasne, już idę. - Wsunęłam stopy w kapcie i poszłam za dziewczynami.

Remember me (Nie zostawiaj mnie) Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz