Rozdział 10

122 4 0
                                    

Pov Katie

Obudziłam się o siódmej. Astrid nadal nie było. Zamierzałam obudzić Susan i Ann, ale tej drugiej nie zastałam w łóżku. Pomyślałam, że może wyszła na śniadanie wcześniej. Ubrałam się i wyszłam z Susan.

Usiadłyśmy razem z Susan tam, gdzie zawsze. Ann tam też nie było.

Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na wieże astronomiczną, gdzie miała zostać przeprowadzona lekcja wróżbiarstwa.

Ann nie było na lekcji, zaczęłam się martwić. Postanowiłyśmy zapytać profesora Snape'a.

Po dwóch godzinach wróżbiarstwa mieliśmy eliksiry ze Snape'm. Postanowiłyśmy, że spytamy go o Ann po lekcji.

Lekcja była nudna jak zawsze, dłużyła się w nieskończoność.

W końcu się skończyła. Wszyscy wstali i skierowali się do wyjścia, a Snape nas zatzymał.

-Davis, William, zapraszam na chwilę.

Posłusznie podeszłyśmy pod jego biurko.

-Co się stało z Mayer? - Spytał.

-Właśnie miałyśmy profesora o to zapytać...

Zaczęlam naprawdę się martwić o Ann. Snape rzucił tylko szybkie 'dziękuję' i wyszedł z sali.

Spojrzałyśmy na siebie i skierowałyśmy się w stronę szkrzydła szpitalnego, by odwiedzić Astrid.

-----------------------------------------------------------------------------------

Zastałyśmy ją leżąca w jednym ze szpitalnych łóżek. Wyglądała normalnie, ale miała zabandażowaną lewą nogę.

Uśmiechnęła się na nasz widok i przywitała.

-Cześć. Ann nie przyszła?

-Od wczoraj jej nie widziałyśmy. Snape też nie wie gdzie jest. - Opowiedziała Susan.

-Szukałyście jej? - Spytała.

-Jeszcze nie. Zaczniemy to po lekcjach. - Wyjaśniłam, choć najchętniej zaczęłabym szukać już teraz.

-Co ci się stało? - Spytała Susan.

-Wczoraj na szlabanie myłam akwarium z wężami. Jeden mnie ugryzł i jego jad przedostał się do mojej krwi. Jednak pani Pomfrey zapewnia mnie, że nic mi nie grozi. Poleżę tu jeszcze kilka dni.

-Będziemy cię codziennie odwiedzać. - Zapewniłam ją. - Ale teraz musimy już iść na lekcje.

Poszłyśmy na transmutację.

-----------------------------------------------------------------------------------

Po transmutacji poszłyśmy na zielarstwo.

-Idę do toalety. Poczekaj na mnie przed wyjściem. - Oznajmiłam Susan.

Weszłam do damskiej toaelety i stanęłam przed lustrem. Zobaczyłam w nim coś dziwnego za sobą. Obróciłam się i zobaczyłam ciało leżące po drugiej stronie łazienki.

Podbiegłam w tamtą stronę.

Dziewczyna leżała na podłodzę głową opierając się o umywalkę. Jej oczy były zamknięte, a kąciki ust lekko uniesione. Na jej lewej ręcę widoczne było przecięcie sięgające od nadgarstka do zgięcia ręki. Oprócz tego na jej ręcę było jeszcze kilka przecięć, ale już zabliźnionych. Przy umywalce pod którą leżała było zbite lustro. Jeden z jego odłamków, leżący najbliżej Ann był ubrudzony krwią.

Sprawdziłam jej tętno. Jeszcze żyła.

Zostawiłam ją i wybiegłam na korytarz. Wpadłam na profesor McGonagall.

-Pani profesor, proszę za mną. - Rzuciłam i pobiegłam ponownie w stronę Ann.

McGonagall wbiegła ze mną i zatrzymała się przy Ann.

-----------------------------------------------------------------------------------

Pov Snape

Prowadziłem właśnie lekcję z puchonami i krukonami z drugiego roku, gdy do sali wbiegła McGonagall.

-Severusie, szybko. Szkrzydło szpitalne. - Rzuciła i wyszła tak szybko, jak się pojawiła.

-Koniec lekcji. Na jutro macie mieć napisane wypracowanie o dzisiaj poznanym eliksirze. Na trzy stopy długości. - Oznajmiłem i wyszłem z sali niemal tak szybko jak McGonagall.

Skierowałem się w stronę skrzydła szpitalnego zastanawiając się, co tam zastanę.

-----------------------------------------------------------------------------------

-M-Mayer... - Wyjąkałem i zatrzymałem się przy jej łóżku.

Stałem chwilę całkowicie sparaliżowany, a po chwili spytałem McGonagall:

-Co jej jest?

-Najprawdopodobniej próba samobójcza, Severusie. - Powiedziała z żalem w głosie i zostawiła mnie samego. - Muszę powiadomić Dumbledore'a.

Stałem przy niej wpatrując się w jej usta. Ich kąciki były lekko uniesione...

Złapałem jej dłoń i kucnąłem przy niej.

-Ann, przepraszam, że nie byłem wtedy przy tobie...

Do oczu zaczęły napływać mi łzy, jednak nie zważałem na nie.

-...Powinieniem ci pomóc... - Kontynuowałem swój lament.

Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Pośpiesznie wstałem i odwróciłem się w ich stronę. Weszła Pomfrey razem z Albusem i Minerwą.

-Odsunąłem się trochę od łóżka, by pielęgniarka mogła przejść, jednak nie chciałem stracić dziewczyny z oczu.

Pielęgniarka wyjęła z szafki wodę utlenioną, gazę i bandaż, a następnie podwinęła rękaw jej bluzy.

Rękaw jej bluzy był przesiąknięty krwią. Rana na jej ręcę była duża i chyba dość głęboka. Pomfrey oczyściła ranę i wytarła krew gazą. Następnie zawiązała wokół przedramienia dziewczyny bandaż.

-Straciła dużo krwi. Jest w śpiączce. - Oznajmiła Poppy.

-Za ile się wybudzi? - Spytałem.

-Nie potrafię jeszcze tego stwierdzić.

Remember me (Nie zostawiaj mnie) Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz