Rozdział 33- Podoba ci się, prawda?

3.7K 124 8
                                    

Rano obudziłam się nadzwyczaj wypoczęta, co z pewnością się przydało, bo ostatnio nie spałam za wiele. Z drugiej strony jednak, coś było nie tak, bo jak to mogłam się tak bardzo wyspać, skoro wstawałam o szóstej.

Sięgnęłam ręką po telefon i z przerażeniem odkryłam że jest po dziewiątej. Zerwałam się z łóżka, popędziłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, nie myjąc nawet włosów, a następnie zrobiłam lekki makijaż. Tylko na tyle miałam czasu, jeśli chciałam ogarnąć się w mgnieniu oka. Wyszłam z łazienki, a następnie skierowałam się do salonu w apartamencie hotelu, który wynajęłam na te kilka dni. Ujrzałam tam Alana i Willa zajadających pyszne śniadanie. Ucałowałam oboje i złapałam w pośpiechu grzankę, podchodząc do walizki i szukając odpowiednich ubrań.

- Gdzie się spieszysz?- zapytał mój mężczyzna.

- Jestem spóźniona, powinnam być już dawno w firmie. Matkoooo! - jeknęłam.

- Nie musisz się spieszyć.- powiedział Alan ze spokojem. - Wziąłem ci dwa dni wolnego. Zadzwoniłem do Mii i powiedziałem, że cię nie będzie i ma do ciebie dzwonić tylko w nagłych przypadkach, a dokumenty do podpisu przesłać mailem.

- Ale... ale jak to i tak bez problemu?

- Kochanie jesteś tam właścicielką. Ty masz ostatnie zdanie i jeśli coś mówisz, to tak ma być i koniec. - powiedział spoglądając na mnie. - Chodź. - wyciągnął do mnie rękę. - Zjedz z nami śniadanie, a potem może pójdziemy na wycieczkę. - uśmiechnął się do mnie zachęcająco, więc nie mogłam zrobić nic innego, niż usiąść z moimi mężczyznami i zjeść smaczne śniadanie.

Jakąś godzinę później byliśmy już gotowi do wyjścia. Nikt nie wiedział dokąd zabiera nas Alan, ale byliśmy bardzo ciekawi, jakie niespodzianki przygotował. Jechaliśmy w mało znaną mi dzielnicę Denver, gdzie bardziej przeważały rodzinne domki, niż ogromne wieżowce, bloki i inne takie.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam nie mogąc już wytrzymać.

- Zaraz zobaczycie. Jesteśmy niedaleko. - powiedział trochę mnie zbywając. Nie satysfakcjonowała mnie taka odpowiedź, ale nie drążyłam już.

Kilka minut później zatrzymaliśmy się pod jednym z domów. Był piętrowy, bardzo ładny i pasujący do reszty. Pokrywała go jasna elewacja, która wspaniale współgrała z ciemnymi dachem, ciemno drewnianymi okami i drzwiami, a także innymi elementami wykończenia. Piękny płot zrobiony z betonowego fundamentu i drewnianych, poprzecznych przęseł, które wyglądały jakbym po prostu ktoś pociął wzdłuż drewno i osadził je na fundamentach. Był też przepiękny ogród, liczne rośliny, kilka pięknych drzew. Dom wyglądał na nowoczesny, jednak bardzo dobrze wpasowywał się w okolicę, gdzie wiele domów było tradycyjnych i dość wiekowych.

- Co tu robimy? - zapytałam w końcu, kiedy otrząsnęłam się z letargu.

- No więc... to może być nasz dom. - powiedział, a mnie zamurowało. Kiedy? Jak? Tak szybko? Jak znalazł czas?

- A... ale... kiedy? - zapytałam nadal będąc w wielkim szoku.

- Znalazłem ofertę w Internecie. Byłem gotów wziąć go w ciemno, bo wiedziałem, że ci się spodoba. Ale jednak stwierdziłem, że zamordowałabyś mnie, gdybym sam go wybrał i nie zapytał cię o zdanie. I tak oto jesteśmy tutaj.

- Wow. - powiedziałam tylko i nadal przyglądałam się domu. - Jest śliczny. - uśmiechnęłam się w końcu.

- Mi też się podoba. - zgłosił swoją ocenę Will.

- Chcecie wejść do środka? - zapytał mężczyzna, a my polowaliśmy twierdząco głową. - Rozmawiałem z agentką, przemiła kobieta. Powiedziała, że jeśli się zdecydujemy, może podjechać i od razu podpiszemy umowę. Facet, do którego należy, chce jak najszybciej go sprzedać. Przeprowadza się niedługo na drugi koniec kraju i nie za bardzo uśmiecha mu się tu wracać. Myślę, że nawet poszedłby nam na rękę i spuścił trochę z ceny. Jestem dobrym negocjatorem. - powiedział puszaczając mi oczko. - Co myślisz? - zapytał.

- Jest śliczny, ale czy na pewno chcesz tak od razu...

- Kochanie, za tobą pójdę na koniec świata. Nie ważne jaki dom kupimy, w jakim mieście, czy kraju będziemy mieszkać. Byle byśmy byli razem. Tylko tego chcę, nie chcę się ciągle mijać, wyjeżdżać, być w kompletnie różnych miejscach. Uwierz przechodziłem przez to kiedyś, skończyło jak się skończyło, więc nie chcę tego ponownie. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy, a ja mocno się do niego przytuliłam. - Chcesz zobaczyć więcej?- zapytał i podał mi rękę prowadząc dalej.

Jak się okazało, dom miał przepiękną kuchnię, połączoną z jadalnia i salonem, co bardzo mi odpowiadało, bo lubię otwarte przestrzenie. Posiadł także garaż z miejscem na dwa samochody, dwie łazienki na dole oraz obszerny gabinet i jedną z sypialni gościnnych. Na piętrze znajdowały się cztery pokoje, w tym główna sypialnia z łazienką o garderobą. Każdy inny pokój, również miał swoją łazienkę. Wszystko, wyglądało pięknie, już od samego holu począwszy. Z tyłu domu mieścił się ogromny ogród, basen i taras, na którym w ciepłe dni, można jeść posiłki. Wszystko wyglądało idealnie, nie miałam kompletnie żadnych zastrzeżeń co do tego domu. Chodziłam tylko i oglądałam go z zachwytem, co z pewnością nie umknęło uwadze mojego narzeczonego.

- I jak? - zapytał w końcu spoglądając na mnie.

- Jest cudowny, idealny... tylko czy nie za daleko, może być ciężko szybko gdzieś dojechać. - westchnęłam.

- Do centrum jest niecałe pół godziny drogi. Do twoich rodziców jakiś kwadrans. W pracy powinnaś być do czterdziestu minut. Myślę, że nie jest źle. - powiedział i podeszł do mnie, gdy patrzyłam jak Will biega z piłką po ogrodzie. - Podoba ci się, prawda? - pokiwałam głową. - Więc o co chodzi? - zapytał odwracając mnie do siebie.

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. - Może to za szybko, może... nie wiem, naprawdę nie wiem. Dom jest przepiękny, nie mam co do niego żadnych zastrzeżeń. Widzę, że Will'owi też się podoba. Jednak czy nie powinniśmy obejrzeć innych, porównać, przeliczyć to wszystko, zrobić to na spokojnie, bez pośpiechu... chodzi mi o to, że...

- Kochanie, jeśli coś jest nie w porządku, to nie musimy się decydować. Nie chciałem wywierać na tobie presji. Po prostu, stwierdziłem, że to fajna okazja i chciałem ci pokazać ten dom.

- Ja... eh sama nie wiem. Zawsze marzyłam o takim domu, widziałam w nim siebie, moją rodzinę, jak spędzamy razem czas, wygłupiamy się. Właśnie w takim miejscu widziałam zawsze swoje życie.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w końcu. - Możesz zadzwonić po tą kobietę. - powiedziałam i spojrzałam na niego. Podpiszemy umowę. - dodałam, a Alan wziął mnie w ramiona i okręcił wokół własnej osi.

- Już się robi. - odpowiedział i zniknął gdzieś w domu, ja nadal spoglądałam na Will'a.

Poczułam to, poczułam, że tego właśnie chcę, że to jest to. Wahałam się, bo nie poczułam tego wcześniej, ale teraz jestem pewna, wiem to na pewno. Wiem, że jestem spełniona, poczułam spełnienie, poczułam, że to tego w życiu szukałam. Chciałam spełnić swoje dziecięce pragnienia i oto jestem tutaj. W wymarzonym domu, z facetem, którego kocham ponad życie i naszym dzieckiem.

Dziadek powiedział mi kiedyś, że W życiu nie chodzi o czekanie, aż burza mnie. Chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu. I chyba właśnie się tego nauczyłam, Nie chodzi o to, aby szukać czegoś na siłę, ale jeśli się pojawi i możesz to mieć, to czemu nie. Tak jest z tym domem, naszym domem.

*****************

Cześć kochani! Jak u was? Wszystko okej? Mam nadzieję, że tak, że jesteście cali i zdrowi.
A teraz standardowe pytanie... Jak się podobało?
Mam nadzieję, że jest mało błędów, ale skończyłam pisać ten rozdział dosłownie przed chwilką i od razu go publikuję.

Życzę miłej nocy, super niedzieli i pozytywnego wejścia w nadchodzący tydzień.

Sky ❤️

BabysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz