Rozdział 8- Wie co robi.

5.6K 165 7
                                    

Praktycznie od razu poczułam czyjąć dłoń na moim biodrze...

Odrwróciłam się za siebie i zobaczyłam Alana zaciskającego szczękę. Uśmiechnęłam się lekko. On jest zazdrosny? 

-Alan, to moi koledzy. Swego czasu grywaliśmy razem w collegu. To chyba najlepsze, co wspominam z tamtego czasu.- powiedziałam mężczyźnie i uśmiechnęłam się do pozostałych.

-Widzę, że pan z przeciwnej drużyny.- zaśmiał się pod nosą mój przyjaciel- Connor jestem.- dodał i wyciągnął do Alana dłoń, którą ten niechętnie uścisnął. 

-Alan. Miło mi.- powiedział z wymuszonym uśmiechem. 

-Audrey, co u ciebie? Nie widzieliśmy się w sumie od czasu skończenia twoich studiów.- powiedział po chwili namysłu.

-Taaak. Od czasu studiów. Dużo się od tamtej pory zmieniło.- powiedziałam uśmiechając się ciągle. 

Nagle na salę wszedł trenen Michigan. Zauważyłam go kątem oka, ale zanim kompletnie zdążyłam się do niego odwrócić, zatrzymał mnie Connor. 

-Nie odwracaj się.- szepnął mi- Zrób mu niespodziankę.- powiedział i mrugnął do mnie, a Alan jeszcze bardziej zacisnął dłoń na moim biodrze. 

-Alan...- szepnęłam i spojrzałam na niego z bólem. 

-Przepraszam.- powiedział i poluźnił uścisk. 

Connor powiedział, że trener się zbliża, więc stałam wytrwale i czekałam, aż do nas podejdzie. 

-Connor, znalazłeś sobie nową koleżankę?- zaśmiał sie pan Williams.- Betty ci już nie starcza?- zapytał a po chwili już stał obok mnie- Jak ma na imię ta piękność?- zapytał a wtedy ja odwróciłam się do niego przodem. 

-Dzień dobry panie Williams.- uśmiechnęłam się szeroko. 

-O mój Boże! Audrey!- powiedział mężczyzna i natychmiast mnie przytulił.- Zmieniłaś się! To niesamowite! Wydoroślałaś!- uśmiechnął się i przeskanował całą mnie.- Ale widzę, że miłość nadal ta sama.- dodał patrząc na moją koszulkę. 

-Zgadza się.- przytaknęłam- Nadal jest, niezmienna i tak samo silna.- dodałam, uśmiechając się.

-Może pójdziemy do jakiejś knajpy i pogadamy o starych dobrych czasach?- zaproponował Connor. 

-Możecie iść, ale dziś beze mnie.- powiedział trener.- Muszę jeszcze coś załatwić przy okazji naszego pobytu tutaj. I pamiętajcie! Jutro wracamy do Michigan.- powiedział jeszcze na odchodnym. 

-Jasne trenerze!- odkrzyknął mu Connor i zwrócił się do mnie i Alana- Idziecie z nami?- zapytał. 

-Chętnie- odpowiedziałam bez namysłu, a potem odwróciłam się do chłopaka.- Chyba nie masz nic przeciwko?

-Nie, chętnie poznam twoich starych znajomych.- powiedział Alan.

-Cieszę się.- uśmiechnęłam się do niego- Ale co z Will'em?- zapytałam chwilę później.

-Moi rodzice się nic zajmą.- uśmiechnął się i przeprosił nas na chwilę aby zapytać ich o to.

-Macie dziecko? Chyba serio dużo mnie ominęło.- powiedział Connor, na co zaśmiałam się.

-Nie mamy dziecka. To syn Alana. Opiekuję się nim. Co za tym idzie, pracuję dla Alana.- powiedziałam śmiertelnie poważnie.

-Pracujesz dla niego czy jego syna?-zaśmiał się chłopak.

-Jesteś głupi!- zawtórowałam mu.- Przecież wiesz, że taka nie jestem.- zaprotestowałam i zrobiłam złą minę.- Za kogo mnie masz?! Myślisz, że zostałabym kurwą bo gościu ma kasę?! Jesteś niepoważny! I pomyśleć, że ja się z tobą zadawałam przez całe moje studia!-krzyknęłam i chwilę później zaczęłam się śmiać.

BabysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz