Rozdział 3- A czy pani Audrey z nami zostanie?

7K 192 40
                                    

Nie powiem, kąpiel mnie rozluźniła. Poczułam swojego rodzaju ulgę. Nie miałam pojęcia, jak wytłumaczyć sobie, to co się stało. Ale czy chciałam sobie to tłumaczyć? Myślę, że niekoniecznie. Najbardziej na świecie pragnęłam o tym zapomnieć i nie wracać do tego. Przecież jestem w pracy. 

Po wyjściu z wanny osuszyłam moje ciało ręcznikiem i ubrałam się w świerze ubrania.  Następnie wyszłam z łazienki i postanowiłam w koncu poznać tego małego chłopca. Will'a.  

Skierowałam się na parter, gdzie spodziewałam się znaleźć ojca z synem, jednak na moje nieszczęście był tam tylko Alan. Już miałam się wycofać i uciec na górę, gdy usłyszałam ten piękny, melodyjny głos: 

-Masz ochotę na spagetti?- zapytał i spojrzał w moim kierunku.- Zrobiłem więcej, gdybyś miała ochotę zostawiłem ci w kuchni.- dodał i powrócił do oglądania jakiegoś programu. 

Ja natomiast będąc trochę w szoku, podążyłam do kuchni, gdzie faktycznie czekało na mnie spagetti. Usiadłam przy wyspie kuchennej i zaczęłam jeść. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że Alan naprawdę dobrze gotuje. Naszła mnie też myśl, że Will musi spać, bo przecież nigdzie go nie ma. 

Po skończonym posiłku umyłam naczynia. Kiedy już skończyłam i wycierałam ręce w ręcznik, poczyłam czyjąć obecność za sobą. Odwróciłam się i przekonałam się, że to nikt inny, jak Alan. 

-Wystraszyłeś mnie.- przyznałam. 

-Przepraszam.- powiedział i wyminął mnie, aby po sobie pozmywać. 

-Will śpi?- zapytałam, aby przerwać tą dość niezręczną ciszę. 

-Tak, był zmęczony. U mojej mamy byli też jego kuzyni, więc nie miał wtedy ochoty na drzemkę.- wyjaśnił, a ja tylko pokiwałam głową.

Po tamtej sytuacji, jest miedzy nami jakby jakieś napięcie. Nie wiem dlaczego, bo przecież to nie było nic takiego i każde z nas miało o tym zapomnieć, ale jednak dało się wyczuć, że coś jest między nami nie tak. 

Spojrzałam na Alana i zauważyłam, że mi się przygląda. 

-Coś nie tak?- zapytałam, bo może się pobrudziłam albo cos innego. 

-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku.- odpowiedział mi.

-Więc o co chodzi, że tak na mnie patrzysz?- zapytałam nie mogąc wytrzymać. 

-Ja...- zaczął, ale przestał na chwilę.- Po prostu nie mogę tego zapomnieć.- przyznał. 

-Co? Czego?- zapytałam zbita z tropu. 

Alan spojrzał na mnie ponownie i wytarł ręce w recznik, następnie skierował się w moją stronę z podejrzanym, jak dla mnie uśmiechem. Nie wiem, czemu się nie ruszyłam, po prostu nie potrafiłam, czułam, że jeśli bedę chciała to zrobić, moje nogi odmówią mi posłuszeństwa, dlatego stałam jak kołek w jednym miejscu czekając na ruch mężczyzny. 

Alan spokojnie podszedł do mnie, wziął moją twarz w swoje ręce i pocałował. Kolejny raz. Nie chciałam oddać pocałunku, jednak okazało się to silniejsze ode mnie. Teraz toczyliśmy walkę o dominację, bardzo zaciętą, jednak wygraną przez mężczyznę. 

-Co...co ty robisz? Nie możemy, ja u ciebie pracuję.- pisnęłam, gdy tylko się od siebie oderwaliśmy. 

-Jeszcze przed chwilą nie protestowałaś.- powiedział pewny siebie. 

Spojrzałam na niego przymrużonymi oczami. 

-Tylko na tym ci zależy?- zapytałam, czując jak łzy zbierają mi się w kącikach.- Chcesz mnie przelecieć? I co dalej? Powiesz, żebym spierdalała?- nie wytrzymałam, a z moich kącików poleciała pierwsz z wielu łez.- Tylko tego chcesz, prawda? Wiesz co, myślałam, że może chociaż ty okażesz się inny niż wszyscy mężczyźni. Ale nie, ty jesteś taki sam, jak oni.- kontynuowałam nie mając nawet siły krzyczeć.- A starałam ci się zaufać, odwdzięczyć, że mnie zatrudniłeś, dałeś mieszkanie. Chyba niepotrzebnie jak widać... Wracam do siebie.- powiedziałam na koniec i chciałam skierować się do pokoju po swoje rzeczy, ale zatrzymał mnie uścisk na nadgarstku. 

BabysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz