Rozdział 23- Skarbie, on to wszystko widzi.

4K 124 10
                                    

Te kilka dni po śmierci dziadka były jak wyjęte z mojego życia. Kompletnie nic do mnie nie dochodziło. Byłam zamknięta, nie odzywałam się kompletnie do nikogo. Zdystansowałam się tak naprawdę do wszystkich łącznie z Alanem. Zamknęłam się w sobie.

Jedynie kiedy rozmawialiśmy z Will'em starałam się udawać szczęśliwą. Zaraz po zakończonej rozmowie wychodziłam z pokoju, szłam na spacer, albo po prostu kładałam się do łóżka. Nie potrafiłam poradzić sobie z tym wszystkim, co mnie i moją rodzinę spotkało.

Nawet podczas pogrzebu stałam i patrzyłam w przestrzeń. Alan stał jak zawsze obok, trzymał za rękę i wspierał jak tylko mógł. Znosił moje zachowanie, to że w ogóle się nie odzywam. Było mi go tak naprawdę szkoda, ale nie potrafiłam inaczej. Chciałam przeżyć żałobę na swój sposób. Może był on trochę popieprzony, ale to był mój dziadek. Mój kochany dziadek.

Postanowiliśmy, że zostaniemy jeszcze przez weekend u moich rodziców. Nie chciałam ich zostawiać samych.

Była sobota. Jutro mieliśmy wracać. Postanowiłam, że pójdę się przejść.

-Alan, idziemy na spacer?- zagadnęłam mężczyznę.

-Matko, już myślałem, że się do mnie nie odezwiesz.- powiedział i podszedł mnie przytulić.

Uśmiechnęłam się lekko, ale uśmiech ten tak szybko jak się pojawił, tak szybko też zniknął.

Zabraliśmy swoje rzeczy, ubraliśmy bo było zimno tego dnia i wyszliśmy uprzednio mówiąc moim rodzicom, gdzie idziemy.

Kiedy wyszliśmy z domu, odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem. Alan złapał mnie za rękę i zmierzaliśmy przed siebie. Wiedziałam, że prędzej czy później nogi zawiodą mnie w pewne miejsce, wolałam jednak nie uprzedzać faktów.

Szliśmy przed siebie w stronę parku. Rozglądałam się po tak dobrze mi znanej okolicy. Mijaliśmy miejsca, do których zaglądałam jako dziecko a potem nastolatka. Przed oczami miałam pełno wspomnień z tego okresu.

-O czym myślisz?- zagadnął Alan.

-O niczym wielkim. Po prostu mam teraz w głowie wiele wspomnień związanych z tą okolicą.

- Rozumiem.- powiedział.- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu rozmawiamy.- dodał po chwili.

-Ja też. Ja też.- westchnęłam ciężko, bo wiedziałam, że kiedyś w końcu będziemy musieli o tym porozmawiać i będę musiała go przeprosić, że nie było ze mną kompletnie kontaktu. Nie czułabym się ze sobą dobrze, gdybym tego nie zrobiła.- Przepraszam.- powiedziałam w końcu.- Nie chciałam cię ranić. Nie chciałam się tak zachowywać. Nie powinnam, ale po prostu to dla mnie ciężka sytuacja. Dziadek, był dla mnie bardzo ważną osobą. To on mnie wspierał i tak dalej.

- Wiem skarbie, wiem. Takie momenty w życiu są trudne i nie przychodzi łatwo przez nie przejść. Bardzo często kosztuje nas to wiele.- powiedział i przytulił mnie do siebie.

-Nie chcę się o nic kłócić.- westchnęłam.- Obiecuję poprawę.- zaśmiałam się.

-Jasne. Wierzę ci. Chodź tu.- powiedział i złapał mnie z biodra, jednocześnie atakując moje usta.

Całowaliśmy dobrych kilka chwil, dopki nie usłyszeliśmy obok siebie.

- Mamo, bleee!

Oderwaliśmy się od siebie i zaśmialiśmy do przechodzącej obok kobiety z dzieckiem.

- Chodź synku, to dorośli ludzie. Robią takie rzeczy.- powiedziała do dziecka, a następnie zwróciła się do nas.- Przepraszam państwa.

-Nic się nie stało.- zaśmiał się Alan. - Zrozumiesz młody jak będziesz starszy.- powiedział i pomachał chłopcu.

BabysitterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz