Przekroczyłam próg sklepu, który znajdował się pod blokiem Stasia. Zapakowała do koszyka świeży chleb, jajka, awokado i boczek. Wróciłam do mieszkania, mężczyzna na moje szczęście jeszcze spał. Przygotowałam tosty z awokado, boczkiem i jajkiem zaparzyłam kawę.
— Dzień dobry - powiedziałam podając Stasiowi gorący kubek i talerz.
— Dzień dobry - zaspany odebrał ode mnie śniadanie - dziękuje wygląda pysznie.
— Smacznego - zabrałam się za jedzenie.
— Mógłbym budzić się tak codziennie - uśmiechnął się i oparł o zagłówek łóżka.
— To znajdź sobie dziewczynę to może będzie robiła ci śniadanka - zaśmiałam się szyderczo na co chłopak tylko spojrzał na mnie z udawaną złością.
— Chyba znalazłem i robi całkiem niezłe te śniadanka - odparł dumnie.
— Doprawdy? - zapytałam udając, że nie wiem o co mu chodzi.
— Tak i nawet już kiedyś powiedziałem, że jestem w niej zakochany po same uszy - odstawił talerz na stoliku nocnym.
— Jesteś całkiem uroczy - uśmiechnęłam się nieśmiało i zamknęłam Stasia w szczelnym uścisku.
— Jak się rumienisz tez jesteś całkiem słodka - złożył na moich ustach krótki pocałunek, byłam zaszokowana. Tylko uśmiechnęłam się i zabrałam talerze do kuchni wkładając je do zmywarki. Wróciłam do sypialni i położyłam się obok przeglądającego coś w telefonie Stasia.
— Chyba też się zakochałam - powiedziałam kładąc głowę na jego klatce.
— Nawet wiem w kim - odparł głaszcząc moje włosy.
***
— Dziękuję za miłą gościnę -
Uśmiechnęłam się, zakładając na nogi buty.— Wpadaj częściej - przytulił mnie.
— Kiedy się zobaczymy? - zapytałam nie odrywając się od niego.
— Możesz przyjechać jutro tylko rano mam streama - ostatni raz zaciągnęłam się jego korzennymi perfumami.
— Zadzwonię do ciebie jeszcze - pocałował mnie jeszcze raz, na co w moim brzuchu obudziło się stado motyli.
— Oczywiście, miłego dnia mała - uśmiechnął się.
— Nawzajem słodki - zamknęłam za sobą drzwi od jego mieszkania.
***
— Dzień dobry - powiedziałam otwierając drzwi mojego rodzinnego domu, ale nie usłyszałam odpowiedzi więc weszłam wgłąb do salonu, na kanapie siedział partner mojej mamy i popijał piwo - dzień dobry - powtórzyłam.
— Cześć - odpowiedział od niechcenia.
— Wolne masz? - zapytałam chcąc nawiązać z nim jakąś rozmowę.
— Dlaczego ty musisz być taka wścibska, nie pracuje - westchnął zły.
— Przepraszam chciałam tylko zapytać - podniosłam ręce w geście obronnym.
— Mam nadzieje, że zrobisz jakiś obiad i nie będę siedział głodny?
— Słucham? - byłam zaszokowana.
— No chyba powinnaś coś zrobić w domu jak już przyjechałaś - powiedział śmiertelnie poważnie.
— Oszalałeś, nie jestem gosposią - odpowiedziałam oburzona.