CHAPTER FOUR: BĘDZIEMY IMPROWIZOWAĆ

245 15 21
                                    

Eleven

Mogli zjawić się tu w każdej chwili. Nie ważne kiedy, nie ważne gdzie. Nie było już odwrotu. Znajdą mnie i spróbują zabrać. Ale nie mogę im na to pozwolić.

Tata był w pracy, więc szybko ubrałam na siebie kurtkę, przewiązałam na szyi szalik i założyłam lekko za dużą czapkę, po czym wyszłam na zewnątrz. Wszędzie dookoła leżał topniejący śnieg. Było mokro i zimno. Czułam jak zaczynają szczypać mnie policzki, ale szłam dalej przed siebie. Musiałam wyładować jakoś rozpierające mnie od środka podenerwowanie. Tą niepewność. W końcu dotarłam do głównej ulicy i szurając podeszwami butów o mokry asfalt, skierowałam się w stronę pobliskich domów.

Z kieszeni mojej kurtki wystawało walkie-talkie. Nosiłam je wszędzie ze sobą na wypadek gdyby ktoś z naszej paczki miał nam coś ważnego do przekazania. Co prawda sygnał ode mnie do ich domów był dosyć słaby, ale mimo to dogadywaliśmy się wyłapując pojedyncze słowa.

Nagle rozległ się szum radia. Pośpiesznie zacisnęłam palce na urządzeniu, podkręciłam głośność i wyciągnęłam antenę. Z małego głośnika rozległ się głos Will'a.

- Halo? Halo? Słyszycie mnie?

- Słyszę cię - odpowiedziałam.

- El? To ty? - w jego głosie słychać było niepewność.

- To ja.

- Musimy się spotkać. Wszyscy. U mnie. Jak najszybciej. - to jedyne co udało mi się usłyszeć, zanim radio zaczęło na dobre szumieć.

Znałam drogę do hotelu, w którym obecnie mieszkał Will, więc szybkim krokiem ruszyłam ulicą w jego stronę.

Will

W pokoju rozległo się głośne pukanie do drzwi. Szybko do nich podbiegłem i otworzyłem stojącej za nimi Eleven. Miała czerwone od zimna policzki i głośno oddychała przez lekko rozchylone, sine usta.

Weszła do środka, zdjęła kurtkę i rozejrzała się dookoła.

- Gdzie reszta? - zapytała.

- Zaraz powinni tu być - rzuciłem, na co kiwnęła głową.

- Co chciałeś nam powiedzieć?

- Pogadamy o tym jak będziemy w komplecie.

Znów pokiwała głową i podeszła w stronę okna. Wbiła wzrok gdzieś w dal. Nastała niekomfortowa cisza, więc podszedłem do niej i podjąłem temat, który chciałem omówić od kiedy wróciliśmy do Hawkins.

- Boisz się?

Zwróciła na mnie spojrzenie swoich brązowych oczu i delikatnie zmarszczyła brwi.

- Czego?

- Że coś może pójść nie tak i naprawdę cię zabiorą?

Cicho przełknęła ślinę.

- Mamy plan. Musi się udać. - szepnęła tak, jakby od samego początku miała co do tego obawy.

- Masz rację... - westchnąłem. Nadal nie odrywała ode mnie wzroku. - Słuchaj... Co do tego co wydarzyło się pomiędzy nami...

- Tak?

Zatrzymałem się na chwilę, nie wiedząc co powinienem zrobić.

- Chciałem tylko powiedzieć, że... że to już nie ważne. Znaczy... nie chcę żeby przez to pomiędzy nami było jakoś dziwnie... Po prostu zapomnijmy o tym, ok?

Jednym krokiem znacznie skróciła odległość między nami. Spojrzała mi prosto w oczy.

- Ok - szepnęła tuż przed moją twarzą.

- Czyli między nami jest normalnie?

- Wiesz, tak łatwo o tym nie zapomnę. Ale tak, chyba jest normalnie. - posłała mi ten swój nieśmiały uśmiech. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale nagle ktoś zapukał do drzwi. Szybko je otworzyłem i do środka weszli Mike, Dustin, Lucas i Max.

Po chwili wszyscy usiedli na niewielkiej kanapie. Stanąłem naprzeciwko nich i wziąłem głęboki wdech.

- Will, coś się stało? - zapytał Mike.

- Ja... Wydaje mi się, że coś widziałem. Znaczy... Oni... Wczoraj kiedy kładłem się spać...

- Stary, spokojnie - przerwał mi Dustin. - Powoli.

- Wczoraj znów miałem te... wizje. Widziałem ich. Złych ludzi. Są w Hawkins.

- Są blisko? - powiedziała cicho Max.

- Tak myślę...

El jedynie wpatrywała się w jeden punkt, nie odzywając się ani słowem. W końcu uniosła głowę i skrzyżowała ze mną spojrzenie.

- Czyli... to już? - zapytała niepewnie.

- Myślę, że tak - odpowiedziałem. - Chyba powinnaś... znowu spróbować nawiązać z nimi kontakt.

Dziewczyna kiwnęła głową. Znalazłem w szafce czerwoną chustkę, którą zawiązała sobie na oczach. Stary telewizor w pokoju szumiał, ukazując na ekranie burzę maleńkich kolorowych punkcików. Wszyscy siedzieliśmy bez słowa, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

Nagle El gwałtownie się spieła i zaczęła szybciej oddychać. Z jej nosa ciekła stróżka krwi, która zatrzymała się na ustach.

- El, co jest? - Mike wpatrywał się w nią ze strachem w oczach.

- Ał... - jęknęła.

- El? El! - krzyknął kiedy nie odpowiadała. - Powiedz coś!

- To boli! - szepnęła zachrypniętym głosem.

- Zdejmijcie jej to! - krzyknęła Max. - Szybko, bo coś jej się stanie!

Mike złapał za opaskę na jej twarzy, ale Eleven chwyciła mocno jego nadgarstek.

- Cholera, El! - wydarł się Mike. - Słyszysz mnie? Puść, chcę ci pomóc!

Zaczęła drżeć. Podszedłem od tyłu i szybko zsunąłem opaskę z jej głowy. Momentalnie otworzyła oczy i gwałtownie łapała ustami powietrze. Po jej policzkach ciekły łzy. Mike objął ją ramieniem i spojrzał jej w oczy.

- Co się stało? - wyszeptał.

- Wiedzą, że tu jestem. Zaraz tu będą.

- Tu? - zapytałem.

El pokiwała głową i przetarła wierzchem dłoni krew z twarzy.

- Tylko, że... Sophie chyba z nimi nie ma.

- Jasne, mogliśmy się tego spodziewać... Cholera. - wyrwał Mike.

- Co teraz? - odezwał się Lucas.

- Chyba... zrobimy to co najlepiej nam wychodzi... - zacząłem. - Będziemy improwizować.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 17, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Stranger Things sezon 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz