Rozdział 6 Victoria

9 2 6
                                    

- Proszę. - Haas podał mi kubek z gorącą herbatą. Wzięłam ją i delikatnie uśmiechnęłam się do niego. 

    Aktualnie znajdujemy się w jego mieszkaniu, w salonie. Jest on duży, a podłoga wyłożona jest brązowymi panelami, na której położony został duży, biały, puchaty dywan. Po wejściu do niego, na wprost widnieją dwa białe fotele i mały, okrągły stoliczek. Za nimi są trzy duże okna na całą ścianę, z widokiem na inne kamienice. Po prawej stornie jest czarna szklana ściana, na której, w nie wiem jaki sposób, powieszone zostały dwa obrazy. Jeden z nich został namalowany przez Leonarda da Vinciego i przedstawia "Mary Magdalene", a drugi został namalowany przez Pabla Picasso i przedstawia "Panny z Awinionu". Przy niej stoi duża biała kanapa z mnóstwem tego samego koloru puchatych poduszek. Trzy stopy od niej jest postawiony stolik kawowy, z miską owoców. Natomiast ściana na lewo po wejściu jest lustrzana. Umieszczony jest przy niej długi czarny regał, z jedną półką i dwoma szafkami. Na nim figurują różne świeczki i duży telewizor. Tak właśnie prezentuje się oto pomieszczenie.

- Jak się czujesz? - zapytał siadając naprzeciwko mnie.

    Poprawiłam szary koc, znajdujący się na moich nogach.

- W porządku. - odpowiedziałam, tępo wpatrując się w kubek z ciemną, słodką cieczą. Położył rękę na moim kolanie, przez co nieco się wzdrygnęłam. 

- Zrobili ci coś? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam w jego stronę. - No tak, byłaś nieprzytomna. - przytaknęłam, a on jedynie westchnął. 

    Odstawiłam kubek na stolik i spojrzałam delikatnie na lewo. Rzecz na nim przykuła moją uwagę.

- Twój telefon. Zapomniałem ci go oddać, kiedy u ciebie byłem. - rzekł, a ja mrugnęłam parę razy.

- Nawet nie zauważyłam, że go nie mam. Trochę oderwałam się od rzeczywistości, a nawet trochę bardzo.

    Wzięłam go do ręki i odblokowałam. Pokręciłam głową i wyłączyłam go. Mnóstwo wiadomości i nieodebranych telefonów od matki, Lucka i Natashy.

- Odpisz. Pewnie się martwią. - spojrzałam na niego jak na debila, a on uniósł lewą brew do góry.

- Wiesz jakie będę miała piekło w domu? - w mojej głowie tworzyły się plany ucieczki na inne planety i jeszcze dalej.

- Większe będziesz miała, jeśli nie dasz znaku życia.

    W myślach przyznałam mu rację. Napisałam do starszej kobiety, że wszystko u mnie dobrze, telefon mi się rozładował, i żeby się nie martwiła. To samo wystukałam i wysłałam do przyjaciółki. Przez długą chwilę siedzieliśmy w ciszy, która jednak nie była krępująca, a nawet mogłabym rzec, że kojąca. Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam bawić się palcami.

- Nie rób tak! - warknął.

- Tak, czyli jak? - zakręciłam włosy, na palcu wskazującym.

- Dobrze wiesz. - spojrzał na zegarek i poszedł w nieznane mi miejsce. Wrócił jednak po chwili z szarymi dresami, białą bluzką, która zapewne będzie na mnie za duża, i ręcznik. - Jest już po dwudziestej drugiej. Dobranocka dawno się skończyła, a takie dzieci, jak ty powinny już dawno spać. - prychnęłam na jego wypowiedź.

- Jesteśmy w tym samym wieku, więc ty też powinieneś już dawno spać.

- Chciałabyś, żebyśmy byli w tym samym wieku. - zaśmiał się i rzucił na kanapę, biorąc do ręki pilota.

    Zmarszczyłam brwi, niezbyt rozumiejąc o co chodzi. Wstałam i skierowałam się w stronę łazienki. Zatrzymałam się jednak po dwóch krokach, przecież nie wiedziałam gdzie się znajduje. Gdy chłopak, który domyślił się o co chodzi, powiedział mi gdzie mam iść, ruszyłam w jej kierunku. Cała była w kolorze białym z marmurkiem. Na wprost umieszczona była na całą długość ściany wanna tego samego koloru i wzorku, również jak kawałek odstającej ściany, w której znajduję się metalowa spłuczka sedesowa, a nią oczywiście jest muszla klozetowa. Obok wisi lutro, robiące także jako szafka, a pod nim szafka z umywalką. Po drugiej stronie wisi kaloryfer. 

Black EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz