- Długo jeszcze? - zapytała, po raz nie wiem który, siedząca obok szatynka, stukając paznokciami o drzwi samochodu.
Przewróciłem oczami, patrząc na drogę. Po dziesiątym pytaniu zaczęło robić się to męczące i przestałem jej odpowiadać. Wsłuchiwałem się w lecącą w radiu piosenkę Nirvany Lithium. Przed nami nie było żadnych samochodów, więc postanowiłem przyspieszyć. Nacisnąłem stopą mocniej na pedał gazu, przyspieszając bardziej, niż zamierzałem.
- Zwolnij. - powiedziała Victoria, ściskając jedną ręką pas. Zerknąłem w jej stronę, uśmiechając się pod nosem.
- Boisz się? - uniosłem brew ku górze, wystawiając za okno ugięta rękę.
- Nie. - prychnęła przewracając oczami.
Uśmiechnąłem się szerzej, przyspieszając jeszcze bardziej niż wcześniej. Widziałem jak dziewczyna bierze głęboki wdech, mocniej ściskając pas. Wyraz jej twarzy zdradzał, że jest przerażona.
- Uważaj! - krzyknęła nagle, a ja momentalnie zahamowałem.
Na drodze pojawiła się sarna, przechodząca na drugą stronę z dziećmi. Przejechałem dłonią po włosach opadając na siedzenie.
- Wszystko okej? - zapytałem dziewczyny, a w jej oczach ujrzałem łzy.
- Po prostu jedź dalej. - skierowała swój wzrok na krajobraz za szybą samochodu.
Gdy zwierzęta przeszły na drugą stronę, ponownie nacisnąłem pedał gazu, jadąc tym razem wolniej. Do końca drogi żadne z nas się nie odezwało. Ja skupiony na drodze, dziewczyna pogrążona w swoich myślach.
- To tutaj. - zatrzymałem się przed opuszczonym budynkiem. Wysiadłem z samochodu, okrążając go i otworzyłem drzwi po stronie dziewczyny.
- Chciałeś mnie tu wywieźć i zabić? - spytała, wychodząc z pojazdu.
- Jasne, o niczym innym nie marzę. - przewróciłem oczami idąc przed siebie, jednak zatrzymałem się widząc, że nie idzie. - No chodź, na co czekasz.
Westchnęła ciężko i podbiegła, dotrzymując mi tym kroku, kiedy ruszyłem dalej. Drogę oświetlały jedynie nieliczne latarnie na ulicy, mimo to nie przeszkadzało nam to. Weszliśmy do budynku przez dziurę w ścianie, a schodami, które sprawiały wrażenie jakby zaraz miały rozpaść się w drobny mak, ruszyliśmy na dach. Podłoga skrzypiała niczym w horrorze, dodając tym miejscu klimatu. Victoria co krok oglądała się za siebie, jakby zaraz przed twarzą miałby jej wyskoczyć Ghostface.
Po chwili znaleźliśmy się w pomieszczeniu, którego wygląd zadziwił dziewczynę. Na podłodze leżał koc z lampkami, poduszkami, innymi kocami i jedzeniem, a na ścianie wisiał ekran z zatrzymanym filmem.
- Mogłeś po prostu zabrać mnie do kina. - wzruszyła ramionami i podeszła bliżej koca.
- Mogłabyś bardziej docenić co dla ciebie przygotowałem, niewiele dziewczyn miało taką okazję. - przewróciłem oczami i poszedłem w jej ślady.
- Jest.. ładnie. - usiadła, a ja włączyłem film. - Och, 365 dni, serio?
- Wolałabyś pięćdziesiąt twarzy Greya? - poruszyłem sugestywnie brwiami w jej stronę, na co ta się skrzywiła.
- Nie, nie wolałabym.
- I tak wiem, że kłamiesz. - przysiadłem się do niej i oparłem ręce po moich bokach.
***
- Fajne było. - powiedziałem, gdy wychodziliśmy z budynku.
- Ta, pewnie najbardziej podobały ci się momenty jak się ruchali.
- Nie zaprzeczam. - nie wytrzymałem ze śmiechu widząc jej minę, która wyglądała jakby zaraz miała zwrócić jedzenie, które niedawno zjadła.
Usłyszeliśmy szmery dobiegające zza nas, jednak nic nie zastaliśmy kiedy się odwróciliśmy. Coś mi tu nie gra.
- Wracaj do samochodu. - rozkazałem, wracając do budynku.
- Co? - zapytała zakłopotana.
- Wracaj. - ponowiłem rozkaz, a ta po chwili wpatrywania się we mnie poszła prędko do pojazdu.
Ruszyłem w stronę szmeru, a zza rogu wyszła nieznana mi twarz. Chłopak, może w wieku Victorii, może trochę starszy. Cały się trząsł, a w jednej ręce trzymał pistolet. Prychnąłem na ten widok.
- Co, romantycznych chwil wam się zachciało? Zostaw Victorie w spokoju skurwysynie!
- Widzę, że jakiś psycho fan. Chłopczyku, odłóż ten pistolet, bo jeszcze sobie nim krzywdę zrobisz.
- Jedyną osobą, której coś się stanie, będziesz ty! Victoria jest moja! Moja, rozumiesz?! - wycelował we mnie i pociągnął za spust, zdążyłem się odsunąć nim kulka we mnie trafiła.
Wściekły jeszcze bardziej wymierzył cios, który obroniłem i z łatwością wyrwałem mu broń. Podrzucałem ją do góry, patrząc mu prosto w oczy. Biedny, nie wie z kim ma doczynienia. Wtem za mną znaleźli się Cameron, Steve i Marcus. Ci widzą, gdzie i kiedy się znaleźć.
- Zajmijcie się nim. I znajdźcie mi wszystkie informacje na jego temat.
- Jasne. - Cameron podszedł do chłopaka i złapał go z tyłu za ręce, odchodząc z chłopakami.
Schowałem broń i wyszedłem z budynku, przed którym zastałem Victorie patrzącą tępo przed siebie. Stanąłem przed nią, a ta zmierzyła mnie całego wzrokiem. Podszedłem bliżej niej i zamknąłem w delikatnym uścisku. Słyszałem jej ciężki oddech i w szybkim tempie bijące serce.
- Wracajmy już. - odszedłem w kierunku samochodu, w którym już po chwili siedziałem. Dziewczyna jeszcze chwilę stała w tym samym miejscu, i jakby nagle otrząsnęła się z transu, zajęła miejsce pasażera.
Po prawie godzinie jazdy byliśmy pod jej domem. Siedzieliśmy jeszcze chwile w ciszy, patrząc przed siebie. Ciekawiło mnie o czym teraz myśli.
- Dzięki za mile spędzony czas. - uśmiechnęła się delikatnie w moją stronę i wyszła z pojazdu. - No to cześć.
Odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi i odjechałem, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Szczęśliwego nowego roku 🍾🥂💜

CZYTASZ
Black Eyes
RomanceVictoria zmanifestowała chłopaka, Johannesa. Już na początku ich znajomości jest dużo problemów, z którymi muszą się zmierzyć. Gdy w końcu im się to uda, Johannes będzie musiał zdecydować co jest dla niego ważniejsze - znajomość z dziewczyną, którą...