Kolejny dzień mojego nędznego życia. Życia bez nogi i bez dokładnej pamięci. Ciągle tylko słyszę: "Wziełaś lekarstwa?" A ja musze odpowiadać: "Tak jak zawsze". Właśnie "zawsze" dobre słowo.Straciłam rodziców gdy miałam 10 lat w wypadku samochodowym. Sama w nim ucierpiałam straciłam nogę i pamięć. Mam teraz siedemnaście lat niedługo będe pełnoletnia. Trochę się cieszę a trochę nie, bo wiem, że moge sobie nie poradzić. Wychowują mnie moi przybrani rodzice. Mama Amanda Wilde i tata Jo Wilde. Ubrałąm się i umolowałam. Jestem bardzo wysoką brunetką. Wszyscy mówią, żę urodę odziedziczyłąm po mojej prawdziwej matce. Gdy szłam na dól na śniadanie usłyszałam jak rodzice się kłócą. Postanowiłam, że podsłucham trochę ich rozmowę,
- Ona jest schorowana. Nie można jej tego powiedzieć ja wiem, że odrazu zacznie jej szukać - słyszałam głos mamy.
- Ale ona musi poznać prawdę niedługo będzie pełnoletnia i tak będziemy musieli jej to powidzieć - teraz odezwał się tata.
O co im chodziło? Kogo miałam szukać? I dlaczego nie chcieli mi o tym powiedzieć?
- Dzień dobry - powiedziałam nagle jak gdyby nigdy nic.
- Och witaj skarbie czy słyszałaś naszą rozmowę?
- Nie a co się stało? Dopiero przyszłam.
- A nic nic to dobrze. Wziełaś leki?
I znowu to pytanie.. Jestem pewna, że przed moją śmiercią zada mi to samo.
- Tak mamo jak zawsze...
Miałam wielką ochotę powiedzie im co usłyszałam, ale nie myślcię sobie, że to tak zostawie. O nie ja tak łatwo się nie poddaje.
- Mamo czy babcia jest dzisiaj w domu?
- Tak a co się stało?
- A nic, nic chciałabym sobi z nią o czymś pogadać. Tak na osobności - powiedziałam
Gdy skończyłam jeść śniadanie była godzina 12. Uznałam, że powinnam pójść już do babci.
- To ja wychodzę papa!
Babcia mieszkała po drugiej stronie wsi Sometherb, czyli jakieś 10 minut drogi piechotą z tąd. Trudna mi się poruszać. Naszczęście mam sztuczną protezę wiec mogę sama chdzić. Ale mi ta droga zajmuje nie dziesięć lecz dwadzieścia minut. Szłam sobie i szłam aż w końcu doszłąm na wyznaczone miejsce czyli do małego domku mojej ukochanej babci Amelii. Prawdziwej babci.
- Witaj kochana! - powitała mnie.
Siedziała akurat na fotelu przed domem razem z Wisienką jej pieskie.
- Cześć babciu. Witaj wisienko!
Pies zaszczekał i przybiegł do mnie i zaczął lizać mnie po twarzy.
- Hehe wiśnia ogar trochę psiaku - powiedziałam.
- Co się stało nie powinnaś tak samo chodzić możesz przecierz zasłąbnąć gdzieś i co? - powiedziała babcia.
Nienawidze tego nie chce być chora.Potrafię sobie poradzić.
- Babciu przecież ja niedługo będe miała 18 lat i wtedy też będziecie wszędzie prowadzać mnie za rączkę?
- Uwierz kochanie my tylko się o ciebie martwimy. Ale dobrze to co cię do mnie sprowadza oprócz tego, że mnie kochasz i chciałaś mnie odwiedzić - uśmiechnęła się.
- No chciałam pogadać o naszej rodzinie. Bo usłyszałm dzisiaj kłotnie rodziców i ja wiem, że ty wiesz o co oni się kłocili.
- Dziecko ja nie mam zielonego pojęcia o czym ty mówisz - powiedziała. Ale ja widziałam, że ona dokładnie wiedziała o co się kłocli. Nie chciała mi tego powiedzieć przez tą moją zwaloną chorobę.
-------------------------------------------------------------
Dzięki za przeczytanie dodaje zdjęcie Hope. Gwiazdkujcie ...!:)
CZYTASZ
Odnajdę cię ...
Teen FictionNasza bohaterka Hope Wilde straciła rodziców, którzy zgięli w wypadku samochodowym. Sama w nim ucierpiała. Straciła nogę i pamięć. Powoli zaczyna uświadamiać sobie, że ma siostrę. Postanawia ją odszukać, ale przed nią długa droga. Czy uda jej się...