Vito
Spojrzałem na karty w moich dłoniach, a po chwili uśmiechnąłem się cwaniacko. Flavio uniósł wyzywająco brew, doszukując się czegoś w moim wyrazie. Tak naprawdę miałem chujowe karty.
Oparłem się wygodnie o krzesło, katem oka zerknąłem na ojca, który trzymał pokerową twarz, patrząc na żonę. Matka mrużyła złowrogo oczy w odpowiedzi na spojrzenie męża. Tommaso zgrywał kozaka, szczerząc się jak głupek. Położył ramię na oparcie miejsca swojej narzeczonej - Amy, która wyglądała na zrezygnowaną. To oznaczało, ze wychuja nas w tej rozgrywce. Poznałem już jej taktykę.
Chiara posłała Matteo pewny siebie wyraz z uniesionym wysoko podbródkiem, co sugerowało, że również ma chujowe karty. Chwyciłem szklankę z drinkiem i upiłem łyk jaggera pomieszanego z Red Bullem. Moja siostra miała już dwie literki z nazwy gry „Pan". Dziś jej nie szło.
– Dawno nie widziałam Carmine – zauważyła Rosita, wykładając na stół króla, przykrywając dziewiątkę.
– Że też znowu przede mną w kolejce jest pieprzona... – skomentował ojciec, jednak rudowłosa od razu mu przerwała.
– Zamierzasz kończyć? – Skierowała na niego morderczy wzrok, na co miałem ochotę zarechotać. Ta dwójka ma się ku sobie. Zaśmiałem się krótko pod nosem, po czym przykryłem kartę matki jedynym królem, jaki miałem.
– Miałem na myśli mistrzyni – powiedział ironicznie Matteo, spoglądając na żonę.
– Tato, chyba zakładamy spółdzielnię – mruknęła markotnie Chiara, pobierając trzy karty. Rosita uśmiechnęła się zwycięsko, gdyż na stole leżały dopiero trzy dziewiątki z ośmiu. Graliśmy dwiema taliami.
Następnie szliśmy według kolejki. Nasze sobotnie rodzinne wieczory stały się tradycją już od jakiegoś czasu, kiedy mój brat został ojcem. Każdy chciał spędzić trochę czasu z małą Marą, która aktualnie spała jak zabita na sofie w salonie. Miała już dwa latka - niewiarygodne.
– Vito. – Ros jakby czytała mi w myślach, spojrzała na mnie podejrzliwie. Mimo wieku dalej była piękną kobietą. Z pewnością nie wyglądała na babcię. – Nie chce brzmieć jak każda matka – zaczęła, a ja już wiedziałem co się święci. Upiłem łyk swojego napoju, przygotowując się na kluczowe pytanie. – Kiedy będę mogła poznać...
– Synową? – prychnąłem.
– Przynajmniej zdradziłeś, że jest to kobieta. – Wzruszyła ramionami. Wyłożyła Waleta na taką samą kartę. Spuściłem na nią wzrok.
– Chyba jeszcze minie sporo czasu zanim kogoś tu przyprowadzę, o ile to zrobię – skwitowałem, rzucając na stół asa, zmuszając tym samym ojca do pobrania trzech kart z kupki.
– Uważam, że klubami powinien zająć się ktoś inny – rzekł ojciec z nutą złości.
Nie powinniśmy znajdować się z Matteo w jednym pomieszczeniu. Zamiast spędzać normalnie i spokojnie czas wolny, my skakaliśmy sobie do gardeł, a każda próba normalnej rozmowy kończyła się zaciętą kłótnią. On jednym słowem potrafił wyprowadzić mnie z równowagi i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a ja nie należałem do cierpliwych osób. Ani trochę.
– Niezbyt obchodzi mnie, co uważasz – warknąłem w jego stronę.
– A ja nie będę patrzył na twoje zdanie w tym momencie, Vito.
– Nie, nie w tym momencie. Nigdy nie patrzysz na moje zdanie.
– Od dziś klubami zajmuje się Tommaso. Flavio dalej będzie pomagał szefowi – wypalił.
CZYTASZ
LOST SOUL [Rodzina Moretti #3]
RomanceLudzie nie mają niezniszczalnych serc. Potrzeba jedynie odpowiedniej osoby. A jeśli ona pociągnie nas na samo dno? Będziemy tkwić w tym bagnie razem. ⚠️ SCENY EROTYCZNE, PRZEMOC, PRZEKLEŃSTWA⚠️