Rozdział 1.

156 7 0
                                    

Nareszcie znalazłam pracę ! Tak się cieszę,moja pierwsza praca na wakacje. Nie spodziewałam się cudów,jest to dla mnie ogromne zaskoczenie. Będę opiekunką. Dzisiaj idę zapoznać się z dzieckiem. Mam ogromnego stresa, w końcu to moja pierwsza praca i do tego bardzo odpowiedzialna.

*

-Dzień dobry !

-A dzień dobry ! To Ty..jesteś tą opiekunką,tak ? - zapytała mnie kobieta.Wysoka,ciemne,grube włosy,brązowe oczy i do tego zniewalający uśmiech,który gości na jej twarzy.

-Tak to ja. Lili.-głos mi drży,podać rękę czy nie ? Nie lepiej nie,czuję jak się lepi,Głupi stres. -Lili Coner-uśmiecham się przy tym . Kobieta odwdzięcza mi uśmiech i zaprasza do domu. Stawiam niepewnie kroki,podłoga jest lekko mokra,pewnie dopiero co posprzątała.Domowniczka zamyka drzwi i prowadzi mnie do salonu. Za mną pozostają ślady stóp,chcąc ich już uniknąć idę na palcach,trochę mniej widać.Wchodzimy do salonu,nigdy nie byłam dobra w opisywaniu mieszkań.Jest dość duże i nowocześnie urządzone.Rozglądając się dłużej widać,że tę architekturę przełamują rodzinne zdjęcia,które nadają pomieszczeniu dużo ciepła.Z kanapy wstaje mężczyzna,Jest mniej więcej tego samego wzrostu co współlokatorka,równie ciemne włosy,z nosa ześlizgują się okulary,które nieco powiększają jego oczy.Podchodzi do mnie i podaję mi rękę

-Robin Twist-uśmiecha się-Spokojnie,to nie mną będziesz musiała się zajmować-jego uśmiech,przeradza się w donośny śmiech,do niego przyłącza się również kobieta.

-Oj daj spokój Kochanie,bo ją jeszcze wystraszysz-karci go-Z tego stresu nie przedstawiłam Ci się,wybacz-wyciąga do mnie rękę-Anne Styles,ale mów mi Ani-równie ciepło się uśmiechnęła.

Twist czy Styles ? To stres mnie tak odurzył ? Pogubiłam się.Rozwiedzeni,ale mieszkający razem ? Została przy swoim nazwisku ? Czy może to jej nowy ''chłopak'' ? Nie ważne,obym nic nie pomyliła.

-Mi również mów po imieniu-dodał Robin

-Bardzo mi miło. Lili-uśmiechnęłam się delikatnie.

-Proszę,usiądź wygodnie i czuj się jak u siebie,a ja zrobię Ci coś do picia.Herbaty ?-Anne chyba się spięła,zaczęła mocniej gestykulować rękoma,co wyglądało komicznie i chciało mi się śmiać,ale nie mogła  na to pozwolić,nie teraz,gdy jestem o krok dostania pracy.

-Bardzo dziękuję, ale nie chcę robić kłopotu-siadam na kanapie.Mnie też dopada stres,chcę mieć to za sobą.Jeszcze tego brakowało...

-Skarbie rozluźnij się,bo to nam na dobre nie wyjdzie,a wręcz odstraszysz tę dziewczynę-Robin objął ją ramieniem,aby dodać jej otuchy. A ja czuję,że coś wrzyna mi się w tyłek,czy tylko ja muszę mieć takiego pecha ? Co to może być ? Próbuję  dyskretnie się przesunąć,już lepiej. Kurczę nadal nie,coś kłuje mnie w lewy pośladek.Brawo Lili,czy ty zawsze musisz wpakować się żenującą sytuację !?

-Najmocniej Cię Lili przepraszam,po prostu...będę z Tobą szczera-o czym ona mówi ? Ma już opiekunkę ? Albo zobaczyła jaką jestem sierotą i chce zrezygnować i jeszcze to coś co mi uwiera..

-Bardzo nam na Tobie zależy,chcę żebyś tu pracowała

-Co !?-czy powiedziałam to na głos ?

-Poszperałam trochę tu i tam,byłam w Twojej szkole,mam tam paru znajomych,ponieważ mój syn się w niej uczył,Powiedziano mi,że świetnie radzisz sobie z dziećmi w świetlicy,którą wspiera Twoja szkoła finansowo.Nawet dzieci są Tobą zachwycone.Nawet dobrze się uczysz,jesteś sympatyczna i bardzo pomocna,nie mogę przegapić takiej okazji. Z Robinem mamy już za sobą 7 kandydatek,uwierz mi,że były okropne,nie chcemy do tego wracać wspomnieniami.A gdy zgłosiłaś się Ty,ze szkoły mojego syna,postanowiłam Cię dokładnie sprawdzić,może to niekompetentne,ale musiałam,nie zrozum nas źle,nie jesteśmy..

Zmień mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz