Rozdział 7

538 51 2
                                    

Dzisiejszy dzień rozpoczęłam tak jak zwykle, toaleta i śniadanko, które musiałam sobie sama przygotować, bo mama wcześno wyszła do pracy. Dziś miałam ''bardzo ambitne'' plany. Taa, ambitnie posprzątam w pokoju. No, ale dobra.
Kiedy już skończyłam jeść musiałam wyjść z Sonią-pieskiem, o którym Wam wcześniej nie wspominałam. Ubrałam bluzę i trampki, zapięłam Soni smycz i poszłyśmy na długi spacer.
Podczas, gdy tak sobie spacerowałyśmy, myślałam w jaki sposób napisać ten nieszczęsny list. Kiedy do głowy wpadł mi już jakiś nienajgorszy pomysł, nagle zorientowałam się, że znikła mi psinka. Bardzo się przestraszyłam i od razu zaczęłam jej szukać. Po 3godzinach byłam już całkowicie załamana i bezradna. Nawet nie wiem czy długo tak chodziłam po tym parku bez niej. Boże jaka ja jestem głupia. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłoniach, rozpłakałam się. Nie wiedziałam gdzie jej jeszcze mogę szukać. Siedziałam na ławce dobrą godzinę, więc stwierdziłam, że to nie ma dalej sensu i wróciłam do domu.
Ledwo weszłam, a mama z tatą od razu zaczęli się pytać, gdzie podziałam Sonie? Opowiedziałam im co prawda trochę inną wersję, bo by mnie chyba gołymi rękami udusili. A mianowicie powiedziałam, że pobiegła za jakimś innym psem i jej po prostu nie dogoniłam. Opowiadałam im w sumie płacząc, bo mimo wszystko, czy ta historia była prawdziwa, czy nie, to było mi naprawdę bardzo przykro, bo Sonia to mój najukochańszy pupilek. Zaczęli mnie pocieszać, że jutro wspólnie jej poszukamy i na pewno się znajdzie. Wieczorem już nawet nie jadłam tylko z płaczem rzuciłam się na łóżko.
Prawie zasnęłam, a tu nagle dzwonek do drzwi. Było już dość późno, bo dochodziła godzina 23:00, ale postanowiłam, że zwlekę się jakoś po schodach na dół żeby otworzyć. Akurat tata podnosił się z łóżka, ale kiwnęłam mu, żeby nie szedł. Tak więc wrócił do sypialni.
Zapłakana otwieram drzwi, a tu co? Widzę Michała z moją Sonią!
•Przepraszam, że tak późno, ale pomyślałem, że do jutra się będziesz strasznie martwić. To chyba Twój pies, no nie?
Nie wiecie jak się ucieszyłam na jej widok! Przytuliłam mocno Michała i podziękowałam mu za pomoc.
•Nie ma za co.-uśmiechnął się szeroko.
•To ja już nie będę przeszkadzał, możesz juź iść spać w spokoju.-dodał.
•Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.-odpowiedziałam.
•Słodkich snów. -powiedział i poszedł w swoją stronę.
Szybko zamknęłam drzwi i wparowałam do pokoju rodziców razem z Sonią.
•Popatrzcie kogo tu mamy!-krzyknęłam prawie płacząc ze szczęścia.
•Oo, Soniuś!-wstała i pogłaskała psinkę mama.
Powiedziałam im jeszcze tylko 'dobranoc' i poszłam do swojego pokoju.
A więc na sam koniec dnia poprawił mi się humor. Najszczęśliwsza na świecie położyłam się dusząc przy tym Sonie na łóżku i nawet nie wiedziałam kiedy, usnęłam.

Misie jutro będą dwa lub trzy rozdziały. Miały być dzisiaj 2, ale chyba nie wypali.
Już w następnych rozdziałach według mnie będzie się spoooro działo.
Trzymajcie się!
fanfictionmulti -ask!

Friendship or love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz