Pogoda była paskudna.
Wielkie krople deszczu rozbijały się o twardą powierzchnię ziemi i farbowały ulice wraz z chodnikami na ciemniejszy kolor. Nic nie przypominało dnia pogrzebu Sano Shinichiro. Wtedy świeciło słońce, było odrobinę chłodno, a wiatr otulał skórę, jakby chciał pocieszyć wszystkie osoby po stracie takiej osoby jak założyciel czarnych smoków. Minęły od tego dnia dwa tygodnie, a [_] wciąż przychodziła na cmentarz, żeby móc wpatrywać się kamienny nagrobek z imieniem, datą śmierci i urodzin Shinichiro. Położyła bukiet nowych kwiatów i wyprostowała się z powrotem. Zagryzła dolną wargę, a prawą dłonią dotknęła swojego brzucha. Powstrzymała łzy w oczach, nie chcąc, by tusz do rzęs spłynął i pobrudził jej twarz. Wyglądała już jak wrak człowieka i nie chciał pogorszyć swojego wyglądu.
- Jak się czujesz?
Na nagły dźwięk czyjegoś głosu odwróciła się w jego stronę. Wakasa posłał jej pokrzepiający uśmiech i podszedł bliżej. [_] odwróciła się z powrotem w stronę grobu, nie odpowiadając. Imaushi nie czuł się urażony. Rozumiał kobietę bardzo dobrze i nie chciał na nią naciskać. Włożył dłoń do kieszeni i zacisnął ją na małym pudełeczku.
- Wiesz, Shinichiro pojechał wtedy do sklepu, żeby...
- To bez znaczenia - przerwała mu brutalnie, nie okazując żadnych uczuć. - Go już nie ma.
Wakasa westchnął i wyjął z kieszeni malutkie pudełeczko i wystawił je w stronę kobiety, która na jego widok zaczęła czuć większą ochotę rozpłakania się.
- C... Co to? - zapytała przez zaciśnięte gardło.
- Pierścionek zaręczynowy... Na początku nie chciałem ci o tym mówić, bo pomyślałem, że zrani cię to bardziej, ale... Powinnaś wiedzieć.
Drżącymi dłońmi sięgnęła po pudełko i delikatnie je otworzyła. Chwyciła za łańcuszek, który był idealnym odwzorowaniem tego, który nosił Shinichiro. Na nim widniał pierścionek z diamentem w kształcie serduszka w kolorze delikatnego różu. Łzy spłynęły po policzkach [_], a dolna warga zadrżała. Wakasa przytulił ją mocno do siebie i pozwolił wylać z siebie wszystkie destrukcyjne uczucia.
- W... Waka? Co ja teraz zrobię? - zapytała.
- Pomożemy ci. Nie zostaniesz sama - zapewnił i przeczesał jej włosy.
- Ale ja... Ja chciałam z nim stworzyć rodzinę i... I powiedzieć, że... - Kobieta chwyciła się po raz kolejny za brzuch. Wakasa otworzył szeroko oczy, domyślając się, o co chodzi.
- Jesteś w...
[_] rozpłakała się bardziej i upadła na kolana. Była taka szczęśliwa kilka tygodni temu. Wydawało się, że szczęśliwe dni będą trwać wiecznie, a wystarczyło kilka minut, żeby rzeczywistość brutalnie uderzyła w kobietę, że szczęście miało jedną, wielką wadę.
Nigdy nie trwało wiecznie.
KONIEC
CZYTASZ
❀𝐇𝐚𝐩𝐩𝐲 𝐝𝐚𝐲𝐬/𝐒. 𝐒𝐜𝐡𝐢𝐧𝐢𝐜𝐡𝐢𝐫𝐨 ✔❀
ФанфикGdzie jeden akcydent zapoczątkował ich wspólne i szczęśliwe życie. Szczęście jednak miało jeden, wielki minus - nigdy nie trwało wiecznie.