- Czasami powinnaś siedzieć cicho.
[_] znieruchomiała z pałeczkami w dłoni, którymi chwyciła ryż. Jedzenie spadło z powrotem do miseczki, a w jadalni zrobiła się dziwnie ciężka atmosfera. Dziewczyna przeniosła wzrok na mężczyznę, który rzucił w nią ostrymi słowami, po czym przeniosła go na swoją mamę, która spuściła wzrok.
- O dziwo to ty pierwszy zaszczekałeś i przerwałeś ciszę. Nie odzywam się przy tobie ani jednym słowem. Nawet ciszej oddycham, ale to ty prowokujesz, żebym się odezwała Masashi-san - odpowiedziała poważnie, nawet przy tym nie mrugając.
Powstrzymała chęć zwycięskiego uśmiechu, kiedy mężczyzna poczerwieniał na twarzy ze złości i zacisnął uścisk na patyczkach, które po chwili wydały z siebie trzaśnięcie. Masashi puścił kawałki drewna, które połamane wylądowały na stole. [_] intensywnie wpatrywała się w jego oczy, nie ulegając mu. Wiedziała, że liczył na to, że będzie zachowywać się dokładnie jak jej matka. Posłusznie, cicho, akceptując wszystko, co zrobi i powie. Nie zamierzała się poddać i go słuchać. Zwłaszcza że to on wprosił się do jej rodziny i zaczął wszystko i wszystkich ustawiać pod siebie.
Od kiedy ojciec [_] zmarł, wszystko się zmieniło. Chiyo poznała Masashiego, który ją w sobie rozkochał i niedługo po tym wzięła z nim ślub, zapominając całkowicie o swoim pierwszym mężu. Masashi zmienił się nie do poznania i zaczął dominować, karząc traktować siebie jak króla. Prowadził wielką firmę, przez co szybko [_] i Chiyo stały się od niego zależne, ponieważ zabronił mamie [_] pracować. Pieniądze i władza. Posiadał te rzeczy, ale wciąż było to za mało.
- Od zawsze byłaś dziwna i nienormalna - skomentował. - Nic dziwnego, że nie masz przyjaciół ani znajomych.
Na usta [_] wpełzł leniwy uśmiech, a oczy zaświeciły współczuciem. Nie wiedziała dlaczego, ale zawsze patrzyła na osoby, które były dla niej niemiłe i chciały ją skrzywdzić, w ten sposób. Nie przejmowała się tym, kiedy ktoś ją obrażał, czy chciał ją uderzyć. Masashi zacisnął mocno szczękę. Wzrok [_] zawsze wywoływał u niego poczucie wstydu, jakby naprawdę wstydził się swojego zachowania. Na dodatek to szczere współczucie, którym emanowała... Nie chciał być osobą, której się współczuje. Wstał z krzesła i podszedł do [_]. Ciche i zaskoczone westchnienie opuściło jej usta, kiedy Masashi chwycił ją za kołnierz koszuli i pociągnął do góry, przez co krzesło, na którym siedziała, przewróciło się, a w pomieszczeniu rozniósł się huk.
- Masashi... - Chiyo odezwała się i chciała wstać, żeby pomóc córce, ale krótkie spojrzenie mężczyzny wystarczyło, żeby z powrotem skuliła się na krześle i spuściła wzrok.
- Przepraszam, ale nie czuję się komfortowo. Mógłbyś mnie puścić? - zapytała [_] i uśmiechnęła się niewinnie, nerwowo zagryzając dolną wargę.
- O tym mówię. Jesteś nienormalna - powtórzył i wzmocnił uchwyt, przez co [_] poczuła, jak ciężej się jej oddycha. Masashi przyglądał się jej w ciszy, czekając, aż dziewczyna spuści wzrok i przestanie patrzeć na niego ze współczuciem. Wyglądała jednocześnie na znudzoną, jakby sytuacja, w której się znajdowała, w ogóle ją nie interesowała ani nie ruszała. - Cokolwiek - powiedział i puścił [_], która upadła na ziemię i uderzyła w przewrócone krzesło łokciem, zdzierając z niego skórę. Syknęła z bólu. - Wychodzę, jak przyjdę, ma być tu porządek - rozkazał i wyszedł.
[_] siedziała chwilę w miejscu, nim podniosła się i poprawiła przewrócony mebel. Westchnęła ciężko i spojrzała na swoją mamę. Z policzków ciekły jej łzy, a dłonie drżały, kiedy zaciskała je w pięści. [_] podeszła do niej i objęła. Zdziwiła się, kiedy została odepchnięta. Zazwyczaj Chiyo akceptowała jej wsparcie i przepraszała za to, że wprowadziła do ich życia taką osobę jak Masashi. [_] spojrzała na rodzicielkę pytająco z delikatnym uśmiechem, który zgasł, kiedy usłyszała słowa Chiyo.
- Ma rację - wyszeptała Chiyo i spojrzała z rozczarowaniem na córkę, która poczuła, jak w jej serce zostaje wbity niewidzialny sztylet. - Dlaczego nie możesz być cicho? Dlaczego nie możesz być normalna? Dlaczego zachowujesz się w taki sposób, kiedy ktoś chce cię skrzywdzić?! - wykrzyczała ostatnie zdanie. - Prowokujesz tylko do tego, żeby cię bardziej skrzywdzili... O to ci chodzi?
- Nie... - [_] próbowała zaprzeczyć i wytłumaczyć, że nie potrafiła inaczej się zachowywać w takich sytuacjach. Wiedziała, że była specyficzną osobą, ale czy to naprawdę sprawiało, że była nienormalna?
- Jesteś największym rozczarowaniem, jakie mnie spotkało. Masashi jest taki przez ciebie... Gdybyś była inna, nie musiałby się tak zachowywać.
- Och... - [_] spuściła wzrok. Zachciało się jej płakać, ale szybko zamrugała i wymusiła uśmiech. Spojrzała na swoją mamę z miłością i szerokim uśmiechem. - Przepraszam, nie chciałam cię rozczarować - powiedziała i na końcu zaśmiała się cicho. Ruszyła w stronę drzwi i wyszła na zewnątrz, pozwalając, by łzy swobodnie spływały po jej policzkach.
Po kilku minutach [_] zatrzymała się przy dobrze znanym sklepie, w którym przez ostatnie tygodnie, zdążyła spędzić dużo czasu. Podeszła bliżej szklanego okna i zatrzymała się na posturze Schinichiro, który grzebał coś w motorze. W ustach trzymał papierosa i od czasu do czasu mrużył oczy. Na jego widok łzy ponownie zabłysnęły w oczach dziewczyny, która cicho przeklęła i natarczywie pocierała oczy, powtarzając w głowie, żeby przestać płakać. Zamarła na chwilę, kiedy ciepłe ramiona owinęły się wokół jej sylwetki i przyciągnęły do siebie. Jedna dłoń wylądowała na czubku jej głowy i powoli, ale dokładnie przeczesywała jej włosy. [_] próbowała się odsunąć, ale zrezygnowała, kiedy poczuła się bezpiecznie i szczęśliwie. Wtuliła się bardziej w białą koszulę, pozwalając by Schinichiro się nią zaopiekował. Minuty mijały, aż w końcu [_] się uspokoiła. Sano odsunął ją delikatnie od siebie, a dłoń położył na bladym policzku, ocierając ostatnie łzy.
- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytał od razu i nie czekając na jej odpowiedź, wciągnął ją do sklepu.
[_] usiadła na krześle i spuściła głowę. Nie czuła się jakby powinna patrzeć na Schinichiro. Nie chciała go rozczarować jak swoją mamę. Poza tym obecny stan, w którym się znajdowała, nie pozwalał się jej czuć pewnie. Przy nikim nigdy nie płakała i szczerze nie chciała tego zmieniać. Spojrzała zaskoczona na Schinichiro, który usiadł przed nią w siadzie skrzyżnym i z dołu wpatrywał się w jej twarz. Na policzkach powstały mimowolnie rumieńce i szybko odwróciła wzrok.
- Przepraszam - powiedziała cicho, na co Schinichiro zmarszczył brwi.
- Za co? - zapytał i chwycił dłoń [_].
- Nie chce być dla ciebie rozczarowaniem - wyznała i zagryzła dolną wargę. - Pewnie uważasz mnie za nienormalną, więc jeśli nie chcesz się dalej ze mną...
Nie dokończyła. Powstrzymały ją ciepłe i miękkie usta, które delikatnie ujęły jej własne. Zapach papierosów dotarł do jej nozdrzy, ale w tamtym momencie wydawał się jej najprzyjemniejszym zapachem, jaki istniał. Schinichiro odsunął się od niej. Obydwoje rumienili się uroczo i patrzyli głęboko w oczy, jakby byli dla siebie wszystkim.
CZYTASZ
❀𝐇𝐚𝐩𝐩𝐲 𝐝𝐚𝐲𝐬/𝐒. 𝐒𝐜𝐡𝐢𝐧𝐢𝐜𝐡𝐢𝐫𝐨 ✔❀
FanficGdzie jeden akcydent zapoczątkował ich wspólne i szczęśliwe życie. Szczęście jednak miało jeden, wielki minus - nigdy nie trwało wiecznie.