1

162 13 289
                                    

Dzień często był rutyną — powtarzającą, uprzykrzającą, nużącą, ale jakże spokojną. Lubił być sam, a jednocześnie nienawidził nocy, które były wypełnione tylko ciszą, gdy już nie miał siły grać.

W złotych tęczówkach odbijał się wypełniony kolorami ekran, nadając suchym oczom żywotności, której brakowało zmęczonemu chłopakowi.

Wiedział, że gdy będzie grał do szóstej, jego przyjaciel na treningu zabiję go samym swoim spojrzeniem, a wtedy dojdzie do kolejnej kłótni pomiędzy dwójką partnerów. Kuszące, ale nużące, choć nie mógł zaprzeczyć, że to lubił.

Podparł się łokciami o puchaty dywan, a dolną część swojego ciała ułożył tak, aby było mu wygodnie. Westchnął cicho, odkładając konsolę na bok. Twarz wtopił w miękki materiał, który pozwolił mu pogrążyć się we własnych myślach i odciął od dopływającego światła z małego telewizora.

Kenma lubił dnie wypełnione sprzeczkami, które wywoływał jego przyjaciel. Nie czuł się wtedy całkowicie odizolowany od świata. Przychodziła noc, a on zatracał się w animowanych obraz, służących do zapewnienia komuś rozrywki. Jednak, gdy zegar wybijał czwartą, powracał, żeby zmierzyć się z rzeczywistością i zatopić w ciszy, panującej dokoła.

Skłoniło go to do kupienia papugi, która wydawała piskliwe odgłosy, gdy tylko wschodziło słońce. Nie przeszkadzało mu to, bo cisza przestawała być samotna, a wtedy i on czuł się jakby kogoś obok siebie miał. Nigdy nie zależało mu na posiadaniu dziewczyny, a wręcz przeciwnie starał się ich unikać, choć i tak nikogo nie przyciągał swoją osobowością. Pragnął, tylko aby noce nie były ciche.

Za dnia zawsze panował zgiełk, w którym się gubił, ale na szczęście miał przy sobie osobę odnajdującą go pośród hałasu, stworzonego przez ludzi.

Podniósł się, a jego kości wydały zabawny odgłos. Chciał postawić jeden krok, ale zakręciło mu się w głowie, po chwili ciałem zawładnęło mrowienie. Świat stał się czarny, nie posiadał nawet najmniejszej drobiny światła. Ewidentnie za długo siedział w jednej pozycji i nie dostarczał swojemu organizmowi wody.

Świt był blisko, więc i skrzeczenie papugi stawało się nieuniknionym, przyjemnym, lecz hałaśliwym wydarzeniem.

Przyjemny brzask rozpoczynający dzień, zawładnął ciemnym pokojem. Promienie gładko rozchodziły się po pokoju, który był wypełniony różnorakimi grami, a także rozrzuconymi w kątach ciuchami. Kenma spojrzał na skarpetki zwinięte w kłębek, leżące obok łóżka. Założył je szybko, a gdy poczuł rozchodzące się ciepło zapewnione przez materiał, odetchnął z ulgą i położył się do łóżka.

Patrzył na sufit, a czas uciekał powoli, nużąco, niespiesznie pomagając, zmęczonym powiekom opadać. Usłyszał jeszcze cichy dźwięk, świadczący o tym, że jego partner wysłał mu wiadomość. Zawsze wstawał o tej godzinie, aby porozsyłać swoje zdjęcie. Kenma nie musiał sprawdzać telefonu, bo wiedział, że i tym razem zobaczy na nim twarz przyjaciela.

Kolejna rutyna, która wdarła się do jego życia. Nie narzekał, bo Morfeusz powoli zabierał go do krainy rozkosznej ciemności.

Wystarczyły cztery godziny snu, a on czuł, że może normalnie funkcjonować i nie zabiję się gdzieś po drodze. Nie myślał, ponieważ mu się nie chciało i jego mózg nie miał zamiaru uruchomić szarych komórek. Wszystko robił automatycznie, a ruchy zapamiętane przez ciało wykonywały wszystkie czynności.

Wyszedł z domu dość szybko, a rodzice pomachali mu tylko na pożegnanie i życzyli miłego dnia. Odpisał na wiadomości, których od czwartej rano przybyło z dwadzieścia.

Nie chciało mu się, cholernie, mu się nie chciało, ale wiedział, że musi dotrzeć do szkoły i udawać, jaka to dla niego edukacja jest fascynująca i niesamowicie ważna.

Zakład o to, że życie motyla może być dłuższe? †Kuroken†Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz