Avengers

553 35 10
                                    

Jak tylko skręciłem w korytarz, zobaczyłem Toniego i Steve'a. Steve'a gotował, podczas gdy Tony do niego mówił. Podszedłem powoli, starając się ich nie przestraszyć, ale poczułem, że muszę kichnąć. Próbowałem to powstrzymać AAPSIK!

Łup

Patrzę niepewnie w górę i widzę, że Tony spadł z krzesła, a Steve się z niego śmieję. – Na zdrowie - powiedział Tony podczas wstawania. – Dziękuję. Przepraszam, że ciebie wystraszyłem – mój głos był zachrypnięty.

- Wszystko w porządku, wyglądasz, jakby coś ciebie brało. – Steve powiedział porzucając gotowanie i podszedł do mnie. – Wow Steve. Nie trzeba być geniuszem, aby to zobaczyć. – powiedział, sarkastycznie Tony, kiedy wciąż próbował uspokoić swoje serce. – Usiądź tutaj – Steve powiedział, pokazując mi najbliższą kanapą.

Powłóczyłem nogami i klapnąłem na nią. – Tu jest pilot, jeśli chcesz. – rzucił mi pilota. – Dziękuję. – powiedziałem, kładąc się. Słyszałem, że Tony podszedł do mnie od tyłu.

-Jeśli byś czegoś potrzebował, pamiętaj, że zawsze tutaj jesteśmy dla ciebie. – kiwnąłem głową, dziękując. Dalej czułem się trochę niezręcznie tutaj pomimo tego, że mnie adoptowali. Chyba właśnie dlatego jest to niezręczne. Myślałem, włączając telewizor. Przeskakiwałem kanały i ostatecznie skończyło się na oglądaniu "Głupi i Głupszy".

Tony

Biedny dzieciak wygląda okropnie. Steve położył dziecko na kanapie i podszedł do mnie. - Na szczęście Bruce przyjedzie niedługo – Powiedziałem do Steve, kiedy on powrócił do gotowania. – Powiedzieli, że będą tutaj około 18, czyli jeszcze około 10 minut. – Uspokajał mnie Steve.

- Sir Avengers proszą, aby ich wpuścić – Wydobył się głos Friday z domofonu. – Wpuść ich – powiedziałem, podchodząc do kredensu. Wziąłem talerze i sztućce, nakrywając do stołu.

- Hej chłopaki, jak tam?  – Clint wszedł, a za nim Thor, Natasza, Bruce, Loki, Sam, Bucky, Vision, Dr. Strange i Wanda. – Nic ciekawego, chcecie zjeść moją nadziewaną paprykę? – Spytał Steve z uśmiechem.

- Tak, proszę! – krzyknął Sam z podekscytowaniem, po czym podbiegł do stołu i zajął miejsce. – Czy powinienem obudzić dzieciaka? – Spytałem Steve. – Umm zapytaj go, czy jest głodny. Nie musi tutaj przychodzić, jeśli nie chce – Odpowiedział Steve, serwując paprykę dla głodnej grupy.

- Zaraz będę – Powiedziałem, wychodząc.

Thor

Spojrzałem w górę i zobaczyłem, jak Stark wychodzi. – Kapitanie Ameryka, gdzie się tak śpieszy twój mężczyzna z żelaza? (autorka: w oryginale było man of iron. Jakieś pomysły jak to przetłumaczyć?) – spytałem nieufnie. – Musimy wam wszystkim coś ogłosić. Zaraz wam powiemy, o co chodzi, a potem Bruce pójdziesz z nami na dół do laboratorium.

Bruce popatrzył z zakłopotaniem. – Co? Dlaczego? – Zapytał z szokiem, ponieważ dopiero co tu przyszedł, a już musi iść do laboratorium. – Powiedziałem, że powiemy wam, jak tylko Tony do nas dołączy. – powiedział Steve z westchnięciem.

- Teraz zabierajcie się za jedzenie – powiedział i zaczęliśmy jeść. Używając moich rąk, zacząłem jeść paprykę. - Thor - *

- Tak?

- On nie miał dosłownie tego na myśli – Sam powiedział. Podał mi widelec i serwetkę. – Teraz możesz jeść – Zacząłem jeść, ale tym razem wolniej. To jest bardzo dziwne.

Peter

Słyszałem dużo hałasu dochodzącego z kuchni. Ciekawe co robią. Dostałem pajęczego dreszczyku. Ostrożnie chwyciłem pilota. Obracam się i rzucam nim, przyznaję, że rzut nie jest tak trudny jak myślałem, że będzie, zważywszy na to, że nie czuję się najlepiej.

„Woah" powiedział Tony, robiąc unik. - Do licha. Dzieciaku, chciałem tylko zapytać się ciebie, czy chcesz jedzenie lub cokolwiek? – Umm, nie wiem, czy byłbym w stanie coś przełknąć – myśl o jedzeniu przyprawiała mnie o torsje żołądka.

Popatrzył na mnie. Muszę wyglądać okropnie, zwinięty po uszy w koc, a moja twarz prawdopodobnie wygląda, jakbym ćpał. Po prostu świetnie. Jesteś pewny, że nie chcesz nawet krakersa. Mamy herbatniki – nie odpowiedziałem – Ej Pete naprawdę powinieneś coś zjeść. Widać u ciebie tylko skórę i kości. Proszę, pójdźmy do kuchni i zjesz kilka herbatników

Teraz on wygląda jakby, błagał mnie, bym spróbował coś zjeść. – Ok, Zjem kilka herbatników – Zgodziłem się, chyba powinienem coś zjeść. – Wolisz przyjść do kuchni czy abym ci coś przyniósł?

- Wolę, żebyś przyniósł – Powiedziałem ledwie szeptem, mój głos stawał się coraz cichszy. – Dobrze kochanie siedź i się nie ruszaj – Powiedział, zanim wyszedł.

Z powrotem popatrzyłem na telewizor i myślałem. Dlaczego nagle dopadła mnie ta choroba. Do ostatniej nocy nie czułem się nawet chory. Ciekawe, czy kiedykolwiek dowiedzą się, kim jestem. Co mam zrobić z Brucem, nie może mi zrobić badania krwi, bo dowie się, kim jestem.

Te myśli krążyły mi po głowie, podczas gdy film grał w tyle.

Natasha

Widzę, jak Tony wrócił i idzie do spiżarni. Wychodzi z opakowaniem herbatników i zaczyna iść w kierunku salonu. - Ej! - krzyknęłam do niego, zanim zniknął mi z oczu - Hmm? - zawrócił się w kierunku kuchni, więc mogłam go lepiej widzieć.

Reszta zespołu skupiła swój wzrok na mnie - Dlaczego bierzesz herbatniki do salonu? - on popatrzył na Steve'a. - Powiemy wam później. - powiedział sarkastycznie, wzruszając ramionami, zanim wyszedł.

- Dziwnie się zachowuje. - powiedział Stephan

- Brawo Sherlocku - odburknęłam.

Tony

Wyszedłem i zaniosłem dzieciakowi herbatniki - Dobrze się czujesz? - lekko kiwnął głową. - Ok powiedz Friday, gdybyś czegoś potrzebował lub zawołaj mnie - powiedziałem, zanim wróciłem do reszty drużyny.

Czas powiedzieć im o Peterze.

*Steve powiedział dig in co oznacza wsuwajcie i kopać. Tłumacząc na polski to nie ma znaczenia, ale po angielsku już ma. Steve mówi dig in jako zabierajcie się za jedzenie/wsuwajcie. A Thor zrozumiał to jako dig in pepper, czyli kopcie (rękami) w papryce.

Dzisiaj wyrobiłam się szybciej z tym rozdziałem, więc go od razu wstawiam.

*PS. Możliwe że w wtorek/środę wrzucę kolejny, bo już zaczęłam następny tłumaczyć. :)

Identity  (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz