Peter
Patrzyłem pustym wzrokiem na drzwi, dopóki ktoś nie otworzył ich pomału. – Hejka dzieciaku, jak się czujesz? – zapytał Steve wchodząc do pokoju razem z Tonym. – Dobrze –
- Potrzebujesz czegoś? – zapytał Tony z trosk w głosie.
- J-ja chcę zejść do na dół do was. – powiedziałem nieśmiało, zdając sobie sprawę jak głupio to brzmi. – Dobrze chodź pomożemy ci – powiedział Tony podchodząc do mnie, chwytając po drodze wózek inwalidzki. Pomaga mi na nim usiąść i wywozi mnie z pokoju.
Podczas gdy ja siadałem przy sole, Steve poszedł do kuchni. – Na co masz dzisiaj smaka Peter? – zapytał podchodząc do lodówki. – Cz-czy możesz zrobić...naleśniki z jagodami? – zapytałem cicho wciąż nie czując się zbyt komfortowo w moim nowym domu.
Myślę, że skoro wszyscy znają mój sekret, to jest łatwiej. Mimo wszystko upłynął dopiero niecały tydzień w tym nowym domu, a oni już wiedzą to, czego nikt nie wiedział przez całe życie. Tony chwycił filiżankę kawy i usiadł obok mnie.
Popijał zmęczony napój, dopóki nie opróżnił kubka. W tym momencie dostałem moje naleśniki. - Hej, chcesz też trochę naleśników? - Steve pyta, patrząc za mnie.
Odwracam się i widzę Lokiego. Wygląda jak kompletny bałagan. Jego włosy są rozczochrane i ma piżamę z błyskawicą, która tak naprawdę nie pasuje do niego zbyt dobrze. - Mhymm - Kiwa głową, kiedy usiadł na prawo ode mnie.
Patrzyłem na niego przez chwilę, aż złapałem syrop, polałem nim naleśniki i zacząłem jeść. - Proszę bardzo - Steve podsuwa Lokiemu talerz wypełniony naleśnikami i jagodami. Powoli odwraca się do mnie i wydaje się przyglądać, jak je jem.
Następnie bierze syrop, nakłada trochę na naleśniki i bierze widelec.
Wielokrotnie dźga naleśnik, krzycząc na niego. -Wskakuj na mój widelec, ty sflaczały śmiertelniku!-.
-Uspokój się - powiedziałam łamiącym się głosem, chwytając go za ramię. -Patrz - dodaję, chwytając widelec. -Po prostu obróć go na bok i pokrój naleśnik-. Pokazuję, jak mówię. - Następnie dźgnij ten kawałek i zjedz go. -
Powoli chwyta widelec i robi dokładnie to, co mu powiedziałam. -Dobra robota.- Odwracam się, by zobaczyć Tony'ego po drugiej stronie mnie, próbującego się nie śmiać.
Loki
Jestem wdzięczny, gdy ten, którego nazywają Peterem, pomógł mi z naleśnikami. Po tym, jak zademonstrował, jak je jeść, dałem mu szansę. Smakują wyśmienicie. Gdy kończę, siadam i czekam, aż pojawią się inni ludzie, ale większość z nich właśnie trenuje.
Peter i ja siedzimy niezręcznie, gdy Tony i Steve wstają, by wyjść. Co zrobią, wiedzą tylko bogowie. Szkoda, że to ja, hehe. Tak, nie, przecieram oczy i wolałbym nigdy tego nie ujrzeć.
- Hej, chciałbyś coś porobić?- pytam chorowitego chłopca. -Co chciałbyś robić Loki? - pyta sceptycznie. - Co tylko będziesz chciał robić, wciąż przyzwyczajam się do rzeczy tutaj. -
-Film- mówi z uśmiechem, powoli schodząc ze stołka. Lekko się kołysze, gdy stoi i mocno chwyta mały słupek przytrzymujący sprzęt. Wyciąga drugą rękę, jakby szukał wsparcia dla czegoś innego.
Wstałem szybko, widząc, że może upaść i podszedłem do niego. - Oprzyj się o mnie - powiedziałem, gdy próbuje utrzymać ciężar ciała na mnie. - To znaczy połóż na mnie cały swój ciężar - czuję, jak delikatnie przenosi cały swój ciężar na mnie.
Po tym, jak w pełni wstał, zdałam sobie sprawę, że użycie magii byłoby łatwiejsze dla nas obojga. Teleportuję się więc razem z nim do salonu. Następnie delikatnie kładę go na kanapie. -Jak to zrobiłeś?-
- Magia- machnąłem rękami w powietrzu. -Jaki film oglądamy?-
- Widziałeś jakieś klasyki?-
-Co to są klasyki?- pytam.
-Ok, są jak pierwsze filmy, zanim pojawiły się te nowsze. - Kiwam głową. -Ok, więc obejrzymy "The Mighty Ducks"- .
Otrzymuję film, a on pokazuje mi, jak włożyć go do odtwarzacza. Gdy już to skończyliśmy, włączył telewizor i poklepał miejsce obok siebie, abym usiadł.
Nie spałam przez cały film i byłem bardzo smutny, kiedy się skończył. Odwracam się i widzę śpiącego Petera. - Świetnie- powiedziałem do siebie, zdając sobie sprawę, że muszę tu zostać, dopóki się nie obudzi.
Półtorej godziny później budzi się. -Dzień dobry, jeszcze raz- powiedziałem. -Jesteś głodny?- Ponieważ jest około dwunastej, pomyślałem, że może być głodny. - Mhymm - Pokiwał powoli głową jak przecierał oczy.
- W porządku – chwyciłem go za ramię i tyczkę (?pole) , by przetransportować nas wszystkich z powrotem do kuchni. -Co do cholery!- Clint krzyczy, gdy pojawiliśmy się tuż przed nim.
-JĘZYK!- Steve wrzeszczy zza lady.
-Hej, co robiliście, nie było was przez jakieś cztery godziny?- Tony pyta, gdy wchodzi. -Oglądaliśmy film - mówi Peter, ponownie pocierając oczy. -I zasnął, więc zostaliśmy tam jeszcze godzinę lub dwie.- Powiedziałem patrząc na młodego pająka.
- Haha - śmieje się z niego Tony. -Nie śmiej się z niego, był zmęczony. - Dlaczego broniłem tego śmiertelnika?
CZYTASZ
Identity (tłumaczenie)
De TodoOpowiadanie nie jest moje. Ja je tylko tłumaczę. Jednakże obecnie nie ma kontaktu z autorką, więc jeśli tylko odpisze i nie wyrazi zgodny na tłumaczenie, opowiadanie zostanie usunięte. Jest to również moje pierwsze tłumaczenie, więc o ewentualnych...