Peter:
-Zbieraj swoją dupę na dół, TERAZ! - Dyrektorka krzyknęła z dołu.
Co tym razem zrobiłem? Pomyślałem jak schodziłem po schodach. Skręciłem za róg, ujrzałem ją, i jej piorunujące spojrzenie. - Tak? -Mój głos załamał się i zabrzmiał słabo. Dawno go nie używałem.
-Wytłumacz to - powiedziała i wskazała na zniszczony wazon, który kiedyś stał na spróchniałym stoliczku, a teraz jego kawałki są porozsypywane po podłodze.
-Nie zrobiłem tego proszę Pani-
-Naprawdę oczekujesz, że uwierzę, że jeden z tych aniołków na piętrze(pozostałe dzieci) zniszczyły to drogocenne dzieło sztuki? - powiedziała wskazując na pozostałości z wazy.-Byłem przez cały dzień na górze(na piętrze). Jest sobota, więc nawet nie mam szkoły. Więc tak, oczekuję, że mi Pani uwierzy. - Spojrzałem jej twardo w oczy
-Pieprzysz. Ty I te twoje wymówki. Posprzątasz to TERAZ, a kiedy skończysz przyjdź do mojego gabinetu i zdecydujemy jaka powinna być twoja kara.
Powiedziała i podeszła do szafy, w której były przechowywane środki czystości, a ja podążyłem za nią. Otworzyła ją i po chwili znalazła miotłę i szufelkę, którą mi rzuciła i odeszła.Podszedłem do stoliczka i zacząłem sprzątać, w ciszy, bałagan które zrobiły inne dzieci. Byłem najstarszy w sierocińcu, więc wszystko było moją winą. A za każde "moje" przewinienie, musiałem ponieść konsekwencję. Skończyłem zamiatać odłamki wazy, po czym wyrzuciłem je do śmieci oraz odłożyłem rzeczy z powrotem do szafy. Nagle usłyszałem ciche szuranie nóg za mną. Odwróciłem się i ujrzałem Lily, moją ulubienicę. Jest ona jedną z młodszych sierot, które zostały adoptowane i wyjeżdża w poniedziałek. - Cześć, dlaczego jesteś tutaj na dole? - Zapytałem rozglądając się czy nie ma w pobliżu dyrektorami.
- Słyszałam, że masz znowu kłopoty, to prawda? - Zapytała ze łzami w oczach. Ma przecież dopiero siedem lat. -Tak, ale nie martw się. Pamiętaj, ze mną będzie w porządku, to tylko gra. Muszę przez nią przebrnąć. - Powiedziałem przytulając ją. - Ok, papatki - pomachała i wróciła do swojego pokoju. Zawsze czuję się źle, okłamując dzieci, ale to jest mój obowiązek, by zapewnić jej i innym bezpieczeństwo
Cicho westchnąłem i zacząłem kierować się w stronę biura dyrektorki, aby po chwili dotrzeć do jej drzwi. Wziąłem ostatni wdech i wydech, zapukałem - Wejdź - usłyszałem warknięcie zza drzwi. Pomału otworzyłem drzwi. Zobaczyłem dyrektorkę siedzącą na swoim krześle. Powiedziała żebym podszedł do komórki na lewo od jej zagraconego biurka.
- Wymyśliłam jaka będzie twoja kara. - powiedziała, wpychając mnie do małego, ciemnego pomieszczenia - Bez jedzenia i wodny do poniedziałku i to tylko dlatego, że masz szkołę i zajęcia dodatkowe po szkole które trwają do 18. Po zajęciach wrócisz do komórki. Będzie to trwało do piątku. Powodzenia - powiedziała i zamknęła drzwi na zamek.
To jest jak mój drugi dom. Bardzo często jestem karany, ale nie jestem złym dzieckiem, ponieważ nigdy nie zrobiłem tych rzeczy, za które jestem karany. Ta myśl jest dla mnie pocieszeniem, ponieważ mam dużo czasu na myślenie, kiedy tu jestem. Słyszałem w wiadomościach, że Avengers chcą mnie zamknąć (Spider-Man'a).
Oczywiście ludzie twierdzą, że Avengers chcą mnie tylko poznać, ale ja wiem, że chcą wykorzystać mnie do eksperymentów lub czegoś podobnego. Rozmyślałem nad tym przez kolejne dwie godziny, zanim zerknąłem przez szparę w drzwiach i zobaczyłem, że zegar wskazuje 22. Wiedząc, że powinienem odpocząć, oparłem się plecami o chłodny metal i pozwoliłem, by ogarnął mnie sen.
CZYTASZ
Identity (tłumaczenie)
AcakOpowiadanie nie jest moje. Ja je tylko tłumaczę. Jednakże obecnie nie ma kontaktu z autorką, więc jeśli tylko odpisze i nie wyrazi zgodny na tłumaczenie, opowiadanie zostanie usunięte. Jest to również moje pierwsze tłumaczenie, więc o ewentualnych...