ELEVEN.

770 38 1
                                    


TROSZKĘ.

– W takim razie... – oderwała się delikatnie
od jego ust od razu usmiechajac sie do siebie. Patrzyła na jego idealna twarz, dobrze wiedząc o tym, że Wiktor nie chciał kończyć tej chwili. Mruknął niezadowolony, gdy nie czuł już jej ust na swoich własnych. – Chodźmy już zjeść.

Chłopak westchnął delikatnie gładząc jej policzki dłońmi. Oparł swoje czoło o jej, zaciągając się zapachem. Clara zaśmiała się cicho zauważając zrezygnowanie Wiktora z jakiejkolwiek chęci wykonywania jakiejkolwiek czynności.

– Idziemy?

Chłopak tylko mruknął przecząco, zatapiając głowę w jej szyi, oplatając ją mocno ramionami w pasie.

– Wiktor, idziemy.

Chłopak, ani drgnął.

– Wezmę Cię na barana.

Jego głowa powędrowała ku górze, przyglądając się z zaciekawieniem dziewczynie, jednocześnie marszcząc jedną brew.

– Żartujesz. – stwierdził krótko, o mało nie wybuchając śmiechem.

– Dokładnie tak. – posłała mu dobrze znany krzywy i nieprzyjemny uśmiech, którego nie lubił.

Wyplątała się z jego ramion biegnąc szybko, jak najdalej od niego, mając nadzieję, że jego lenistwo od razu minie. Spojrzała się specjalnie jeszcze kilka razy w jego kierunku, gdy się oddalała. Za którymś z kolei już razem, zauważyła jak chłopak również zaczyna biec. Jednak o dziwo nie była z tego powodu zadowolona.

Był szybszy niż się jej wydawało.

Po dosłownie paru sekundach, znajdował się niecałe dwa metry przed nią, cały czas zmniejszając odległość. Zaczęła krzyczeć głośno się śmiejąc. Gdy ciało chłopaka przygniotło ją do piasku.

Przez cały czas, odkąd jej znajomość z Wiktorem uległa zmianie na lepsze ona była szczęśliwa. Była empatyczną osobą. Miała w sobie tyle energii, ile normalnie nigdy nie posiadała. Ich relacja była czymś co napędzało ją do dalszego życia, czymś co nigdy jej nie spotkało. Czymś co zaczęło się jej podobać. Bo było inne, nowe i świeże.
A ona tego potrzebowała.

Kojącego oczyszczenia.

– Może faktycznie powinniśmy coś zjeść. Bo trochę zgłodniałem. Trochę.. Tylko troszkę.

– Twoje „troszkę" znaczy pewnie „nie jadłem od wczoraj". – prychnęła, uderzając go w ramie.

Nachylił się nad nią niepewnie lekko muskając jej wargi. Zamknął oczy zataczając się w tej chwili, bo pocałunek trwał niespełna dwie sekundy. Jego głowę przepełniała ona. W każdej jej typowej minie. Gdy lekko marszczyła nos, gdy się denerwowała, gdy się uśmiechała i jej dołki w policzkach były widoczne. Sprawiały, że była dla niego najsłodszą postacią na tym świecie.

Przeczesała dłonią jego włosy, gdy on dobie coś uświadomił .

– O mój Boże! Clara... Błagam zrób mi pierogi! Ale zjadłbym pieroga!

 Błagam zrób mi pierogi! Ale zjadłbym pieroga!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nieoczekiwany | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz