༞ 𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘪𝘢𝘭 3 ༞

280 31 3
                                    


— dlaczego nie możesz być taki jak twoja siostra? Spójrz na nią, jest idealna! A ty? Ty przynosisz tylko wstyd naszej rodzinie.- wysyczał wysoki mężczyzna z widoczną pogardą skierowaną w moim kierunku.
— ale ja.. staram się jak mogę, tato.-  odpowiedziałem brunetowi spuszczając wzrok w podłogę. Z każdym kolejnym krzykiem mojego ojca czułem rozchodzący się ból w klatce piersiowej. Nienawidziłem kiedy mi to robił, kiedy unosił na mnie głos poniżając i wyzywając moją osobę, tak jakby nie miał się na kim wyżywać. Jednak z każdym dniem, powoli zacząłem akceptować to, jak mój ojciec zachowuje się w stosunku do mnie, stało się to dla mnie wręcz.. całkowicie normalne.
Ale to nie tak że mi to odpowiadało, zawsze coś na końcu głowy podpowiadało mi że.. tak nie powinno być, ale co taki głupi dzieciak jak ja może zmienić? Już chyba nic na to nie poradzę, nie zwrócę życia mojej mamie.. ojciec już nigdy nie będzie tym samym uśmiechniętym i żywotnym mężczyzną jakim był.. Nasza rodzina, można by powiedzieć, umarła. Bez mamy, w tym domu praktycznie nie ma już żadnej miłości. Było mi z tym cholernie trudno, ale musiałem poradzić sobie sam.. znosić samotne noce topiąc się we łzach, rozmyślać.. Czasem myślałem o wiele za dużo i za często co wywarło we mnie reflekcje iż może lepszą opcją było by po prostu zniknąć, na zawsze, jednak nie poddałem się, ponieważ zrozumiałem że, jej śmierć była dla mnie cenną lekcją. Nauczyłem się bardziej kontrolować swoje emocje, może wręcz przez to, stałem się osobą którą omijałem szerokim łukiem kiedy byłem dzieckiem..jednak,  myślę że tak powinno być.. w ten sposób, już nikt nigdy nie zdoła mnie złamać.
Przełknąłem ślinę patrząc się podirytowanemu mężczyźnie głęboko w jego lodowate oczy. Wiedziałem że i tak wszelkie moje starania nigdy nie będą docenione, nie ważne co robie i jak bardzo się staram, dla niego wszystko jest źle, „ źle to źle tamto" , cokolwiek bym nie zrobił wszystko dla niego jest do bani, aż na samą myśl o jego ciągłych wywodach o tym jakim jestem nieudacznikiem, robi mi się niedobrze.
— starasz się? .- parsknął przewracając oczami. - ty tylko przynosisz mi same kłopoty i szczerze watpię że kiedykolwiek jej dorównasz.- wskazał na dziewczynę chowającą się za kremową ścianą. Brązowowłosa odwróciła wzrok w innym kierunku a jej posępna twarz wyrażała więcej niż tysiąc słów. Od zawsze było jej przykro z tego powodu jak nasz tata mnie traktuje, ale nie mogła odezwać się słowiem, po prostu.. nie mogła, doskonale wiedziała co mogłoby ją czekać za nieposłuszeństwo, dlatego musiała żyć tak, jak chciał nasz ojciec. To dotyczyło również mnie, myślał że zdoła wyprać mi mózg pieprząc mi w kółko jakieś głupoty, jednakże gdyby nie pewna noc.. mógłbym się nawet podporządkować.. Wszystko zmieniło się kiedy zobaczyłem grupkę nastolatków mniej więcej w moim wieku, śmiejących się i wygłupiających jakby nie miało być jutra.. wyglądali wtedy na takich.. wolnych?.. Tak jakby nic ich nie ograniczało. Widząc ich bawiących się w najlepsze nad smolistą kopułą pełną gwiazd, z każdą minutą coś we mnie pękało, tak kawałek.. po kawałku.. aż w końcu zrozumiałem.. Zrozumiałem że jestem więźniem we własnym domu, zamknięty jak szczur w klatce. Dlatego postanowiłem żyć tak jak ja tego chciałem a nie stylem mojego ojca, co z resztą za bardzo mu się nie spodobało, ponieważ od tamtego czasu nasza relacja jest ciągle napięta.
— Bo nigdy nie będę jak ona, ponieważ ja jestem sobą!- odezwałem się uniesionym tonem głosu patrząc mu już bez żadnego wahania prosto w oczy.
On również odwzajemnił wrogie spojrzenie nie odzywając się już ani słowem. Jego reakcja nie wynikła z tego że wzbudziło to w nim jakieś refleksje, w jego oczach byłem tylko zwykłym gówniarzem który nie ma prawa głosu, on tutaj rządzi i nie liczy się z tym co czuje.
— Do swojego pokoju, natychmiast!- przerwał ciszę a jego mina zrobiła się surowsza. Lekko odębiałem widząc te mordercze spojrzenie skierowane w moim kierunku. Po chwili jednak otrząsnąłem się z tego lekkiego paraliżu podnosząc brwi do góry i lekko naburmuszony wzruszyłem ramionami. Nie chciałem się z nim zajadle kłócić po prostu nie jest mi to potrzebnie, zresztą i tak nie jestem już w za dobrym nastroju, nie chce bardziej go sobie spierdolić.

— phm dobra. - prychnąłem kapryśnie i po prostu udałem się do swojej „ celi", czyli mojego pokoju. Tsa, pokoju. Nie traktowałem już tego miejsca jako mojego własnego zacisza, gdzie mogę być sobą i robić co mi się podoba. Od pewnego czasu, a raczej od momentu kiedy zacząłem sprzeciwiać się mojemu tacie, jestem ciągle kontrolowany, tak jakbym popełnił jakieś przestępstwo czy inne cholerstwo. Moje drzwi na noc są zamykane i nie mam nawet prawa wychodzić na zewnątrz, a co dopiero spotykanie się ze znajomymi, zresztą i tak ich nie mam, większość czasu siedzę w domu, przy książkach.. nawet nie chodzę do normalniej szkoły, ponieważ uczę się w domu, więc praktycznie nie mam kontaktu z nikim, noo oprócz prywatnych nauczycieli wynajętych przez mojego ojca.
Tak wiem, moje życie jest do dupy, ale staram się jak mogę by w końcu coś zmienić. Nawet udało mi się namówić tatę na to aby chodzić do szkoły z moimi rówieśnikami, nawet nie wiecie jak bardzo musiałem napracować się aby się zgodził, codziennie rano zapierdalałem z mopem aby podłoga była czysta jak łza, zmywałem albo gotowałem, starając się przy tym nie spalić domu. I po ponad kilkunastu miesiącach wypruwania sobie żył ciągłymi obowiązkami domowymi udało mi się go przekonać, bądź zgodził się już tylko dlatego że miał dosyć mojego stękania o tym w kółko.. Ale! To już nie jest ważne! Już od nowego tygodnia moje życie w końcu zmieni się o 180° .Poznam nowych ludzi, a może uda mi się z kimś zaprzyjaźnić?
Uśmiechnąłem się w duchu na tą myśl słysząc już za swoimi plecami przekręcający się zamek w drzwiach.
— I znowu zostałem zdany na samotność. - powiedziałem wzdychając bezszelestnie skupiając swój wzrok na przypadkowym przedmiocie znajdującym się biurku. Zamyśliłem się przez chwile jednak potem spojrzałem na zegar ścienny wskazujący godzinę 22:30. Było już dosyć późno jak dla mnie, ponieważ jestem przyzwyczajony do tego aby kłaść się wcześniej, jednak ja nie czułem zbytnio jakiegoś większego zmęczenia. Nie mając co robić przetarłem oczy i rzuciłem się na swoje łóżko rozpływając się w miękkiej pościeli. Wtuliłem się twarzą w poduszkę nie myśląc w tym momencie o niczym konkretnym. Po dłuższej chwili odwróciłem się plecami i spojrzałem obojętnym wzrokiem w sufit.
— Ciekawe jak moje życie się potoczy się w przyszłości..- wyszeptałem sam do siebie zatapiając się we własnych myślach, wyobrażając sobie przypadkowy scenariusz który możliwe że nigdy nie wydarzy, ale kto wie? Życie czasami potrafi zaskakiwać.
Nagle moje myślenie przerwał dźwięk wibracji mojego telefonu. Tak, mój ojciec o dziwo nie zabronił mi z niego korzystać, chociaż to w tym momencie jakoś szczerze mnie nie interesowało, jedynym obiektem mojego zaciekawienia był mój telefon na którym pojawiła się wiadomość od nieznanego numeru.
Zaskoczony wziąłem przedmiot do ręki przypatrując się chwile wiadomości.
— Może to pomyłka? Może nie powinienem w ogóle odpowiadać?- pomyślałem zakłopotany, jednak coś na końcu głowy podpowiadało mi abym to zrobil.
Wszedłem w chat i odpisałem tej nieznajomej osobie.

  𝖥𝗈𝗋𝖾𝗏𝖾𝗋 𝖺𝗇𝖽 𝖺 𝖽𝖺𝗒 - hunpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz