༞ 𝘙𝘰𝘻𝘥𝘻𝘪𝘢𝘭 6 ༞

205 21 19
                                    


— Znowu się spóźniłeś.- powiedział surowo Węgier wpatrując się w swój srebrny zegarek na nadgarstku.
— Prz- epra..szam- Wypowiedział Polska podtrzymując swoje ręce na kolanach łapczywie nabierając powietrza. Pomimo że lekcje zaczynały się za 25 minut oboje postanowili spotkać się wcześniej. Węgier po chwili uśmiechnął się pod nosem po czym potargał włosy chłopaka. Spóźnialstwo u Polski było już jego taką mała tradycja, którą Węgier powoli traktował jak nieodłączną część jego przyjaciela.
— Co teraz mamy? - zapytał Polak wypuszczając z siebie ostatni głęboki wdech ze zmęczenia, po tym jakże długim biegu do szkoły.
— Muszę cię zmartwić ale pierwszy mamy wf..- Węgier zaśmiał się widząc jak twarz polski blednieje.
— Kurwa..- wyszeptał popijając wodę którą podał mu chłopak. - jaki debil układał ten plan? Żeby pierwszą lekcje w piątek mieć wf? Masakra.- przewrócił oczami odgarniając z czoła swoje potargane i posklejane przez pot włosy.
— Lepsze to, niż mieć wf na ostatniej lekcji. - stwierdził Madziar zabierając chłopakowi butelkę wody po czym sam zatopił w nią swoje usta. Dzisiaj było naprawdę bardzo gorąco, chwilami wydawało się, że temperatura przekraczała rekordy, ale było to całkiem normalnie, z dnia na dzień robiło się coraz cieplej a dla nich to było tylko zwykłe odzwyczajenie od lata. Oboje spojrzeliśmy na bramę szkoły znajdująca się kilkanaście metrów od nas po czym oboje udaliśmy się w stronę naszej miejscówki w której spędzamy najwięcej czasu.

— Chyba wezmę nieprzygotowanie, nie chce mi się dzisiaj nic robić!- powiedział ciemnowłosy mrużąc oczami.
— Huh? Okres masz czy co? Nie możesz mnie tam samego zostawić! .- Madziar oburzył się zawieszając ręce na ręce.
— Hshaha tylko bez takich.- zaśmiał się lekko trącając go łokciem w ramię. - Nikt nie każe ci tam być, możesz się zwolnić jak ja, czy coś.- dodał skromnie wzruszając ramionami a jego twarz zobojętniała.
— Tobie łatwo mówić. - przerzuciłem oczami widząc że właśnie dotarliśmy na miejsce.
Biało-czerwony przedarł się przez zarośla po czym ja zrobiłem to samo. Gałęzie pod naszymi stopami łamały się wydajając przy tym charakterystyczny dźwięk. W tle było słychać śpiew ptaków oraz szum liści drzew przez powiew gorącego wiatru. Kiedy Polska idący zaraz przede mną odgarnął dłonią ostatnią gałąź zasłaniająca nam widok zatartej ścieżki, przed nami znajdowała się już pusta przestrzeń, otoczona drzewami i innymi roślinami. Jednak najciekawszym aspektem tego miejsca był stojący po środku pomnik jakiejś kobiety o niewyobrażalnie długich włosach, siedzącej na wyrzeźbionym kamieniu pokrytym mchem i ostrymi pnączami jak od krzewu róży. Rzeźba była zapomniana przez czas, świadczyło to o tym że wyglądała tak jakby nikt o nią nie dbał. W niektórych miejscach brakowało jej elementów a napis na tabliczce był całkowicie zatarty, dlatego nie wiedzieliśmy co lub kogo on przedstawiał i w jakim celu się tu znajdował. Polak wskoczył na wyrzeźbiony kamień po czym położył się zaraz na rękach kamiennej kobiety.
— Nie za dobrze ci czasem?- podniosłem brew podchodząc do niego bliżej. Potocznie te miejsce nazywaliśmy „ mieliną" z tego powodu iż kiedy byliśmy tu pierwszy raz zaatakowała nas armia żuli. Jednak wspólnymi siłami udało nam się odeprzeć atak wroga, zdobywając przy tym trochę ziemi.. Myślę że oni nadal szykują się na zemstę i ponownie uderzą chcąc zaatakować naszą wioskę.. ( kurwa niczym w coin maserze Jpdl XDDD)

Oczywiście żartuje.. Polska i ja całkiem przypadkiem znaleźliśmy to miejsce i czasem spędzamy tu trochę czasu po szkolę lub przed lekcjami.
— Meh- burknął.- gdyby nie była z kamienia była by całkiem wygodna.- dodał na do ja parsknąłem śmiechem.
— Hm a może czas najwyższy już sobie kogoś znaleść Pol~.- poruszyłem dwuznacznie brwiami widząc jak chłopak delikatnie skrzywia się na moje słowa.
— Phah co brałeś? Też chce. - zażartował chowając twarz w dłoniach.
— A co w tym złego?- zapytałem. - Nie luBisZ mokrych buziaków?? Hahah- Powiedziałem do niego żartobliwie wydając z siebie zabawne dzięki po czym zerknąłem na jego czerwoną z zażenowania twarz.
— Nawet nigdy tego nie robiłem.- mruknął a ja usiadłem zaraz obok niego. Oboje milczeliśmy wpatrując się teraz w zupełnie inne kierunki.
— Ja też.- odpowiedziałem trzymając swoje nadgarstki na kolanach. - Nawet nie myślałem o związku z kimś.- dodałem patrząc na niego kątem oka.
— Ja myślałem.- spojrzał się na mnie zamyślony.- Zastanawiałem się jak to jest z kimś być.- dodał chowając głowę w łokciach ponieważ słońce oślepiało teraz jego oczy.
— Hm.. - zamyśliłem się chwile. - Mówią że miłość jest bolesna. Coż nie mi oceniać, przecież jeszcze nigdy się w nikim nie zakochałem.- wzruszyłem ramionami obojętny po czym zeskoczyłem z pomnika. Jakoś szczerze nie obchodziło mnie to, że nigdy jeszcze z nikim nie byłem. Tak naprawdę czy miłość jest czymś tak ważnym? Nie czuje takiej potrzeby aby być w związku. Dla mnie najważniejsze jest jedzenie i garnie do samego rana z Polską w jakieś randomowe gry na padach.
— To prawda, miłość boli... zwłaszcza ta która jest nieodwzajemniona.- szepnął.
Spojrzałem na niego przez ramię widząc jego smętna twarz wpatrującą się w popękany policzek kamiennej kobiety.
Oboje milczeliśmy przez kolejne 10 sekund aż w końcu postanowiłem się odezwać.
— Nie ma co! Musimy już się zbierać.- powiedział nagle w momencie w którym moje warki otworzyły się aby wypowiedzieć przetworzone przeze mnie zdanie, po czym po chwili chłopak stał już obok mnie. Kiwnąłem głową po czym oboje udaliśmy się w drogę do szkoły. Jakoś nie chciałem poruszać ponownie tego tematu, chłopak wyglądał wtedy trochę na przygnębionego, dlatego myślę że kiedy będzie gotowy sam mi o tym powie..

  𝖥𝗈𝗋𝖾𝗏𝖾𝗋 𝖺𝗇𝖽 𝖺 𝖽𝖺𝗒 - hunpolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz