Rozdział 4.

163 10 7
                                    

  Zapytał jeszcze raz. Po chwili zrozumiał, że brunet zasnął. Cicho prześlizgnął się do przełącznika i zgasił światło. Wrócił do łóżka i położył Sasuke przy brzegu łóżka, a sam położył się przy ścianie. Sasuke objął Naruto od tyłu przebudzając się lekko. Położył podbródek na głowie blondyna, Po niedługiej chwili zasnął, a młodszy razem z nim.
———————————————————

Naruto! — usłyszał krzyk wydobywający się z kuchni. Niechętnie podniósł się do pozycji siedzącej i zauważył ubierającego się Sasuke.

— No i czemu mnie nie obudziłeś.. — jęknął niezadowolony przecierając oczy. Sauske właśnie założył czarną koszulkę i spojrzał na przyjaciela.

— Bo słodko wyglądasz kiedy śpisz — odpowiedział mu, a przy tym lekko się uśmiechnął. Naruto prychnął i wstał z łóżka. Podszedł do szafy i zaczął wybierać jakieś ciuchy. Zawsze miał przy tym dylemat. Dresy czy dżinsy? Luźna koszulka czy ciepła bluza? W sumie było ciepło więc zdecydował się na luźną bluzkę.

— Chodź. Idziemy zjeść śniadanie — powiedział pchając bruneta do wyjścia z pokoju, który nie zaprzeczał więc bez problemu doszli do kuchni.

— Naruto! No ile można się ubierać, dattebane?! — zapytała wściekła.

— Mamo, wiesz że ledwo Cię słyszę w moim pokoju, a Sasuke mnie nie chciał obudzić – zaczął się z nią wykłócać. Kobieta go w ogóle nie słuchała.

— Nie zwalaj winy na biednego Sasuke! — wykrzyczała i zdzieliła Naruto po głowie. Chłopak syknął i spojrzał na zirytowaną matkę.

— No i za co to było, dattebayo?!  — krzyknął i usiadł przy stole kontynuując kłótnie z mamą. Sasuke tylko się przyglądał. Czuł się winny oglądając kłótnie swojego przyjaciela ze swoją matką.

— Chyba już wystarczy — odsunął ich od siebie. Spojrzał raz na Naruto, a raz na Kushinę. — Naruto ma rację. Nie chciałem go budzić

  Uśmiechnął się przepraszająco po czym usiadł przy stole. Czerwonowłosa jedynie ciężko westchnęła i postawiła na stół naleśniki. Przyjaciele zabrali się za jedzenie. Sasuke zastanawiał się jakim cudem Naruto utrzymuje się jeszcze na prawidlowej wadze. Przy ilości naleśników które właśnie zjadł powinien wyglądać jak Choji, a nawet gorzej. Uśmiechnął się pod nosem i podziękował za śniadanie.

— Idziemy gdzieś dzisiaj? _ zapytał blondyn odkładając talerze do zmywarki. Jego matka rozmawiała własnie z przyjaciółką i śmiała się w salonie.

— W sumie możemy iść, ale wolałbym najpierw zostawić moje rzeczy u siebie — powiedział wstając od stołu.

  Spoglądał na blondyna, który mył ręce. Wyglądał.. Nie wiedział jak dobrać te słowo. Słodko? Nie. On na codzień tak wygląda. Seksownie? Chyba tak. Mimo tego, że tylko mył ręce to te słowa idealnie opisywały to jak teraz wyglądał. Jego ciało kołyszące się do muzyki z radia, jego złotawe włosy powiewające od wiatru wpadającego przez otwarte w kuchni okno, jego śliczny uśmiech jakim go właśnie obdarował.

— Więc idź się spakować, a ja schowam rzeczy do szafek — zaczął robić to o czym mówił. Brunet powędrował po schodach do łazienki i umył zęby. Przeczesał swoje włosy i ruszył do pokoju przyjaciela. Spakował swoje rzeczy i zszedł po schodach.

— Już wszystko gotowe — oznajmił rozglądając się za blondynem, którego w pobliżu nie było.

— Okej! — odkrzyknał mu z pomieszczenia w którym było wszystko i nic. Naruto próbował znaleźć portfel którego nigdzie nie było. Tak jakby ktoś podstępnie go ukrył.

☘︎Pocałunek Szaleńca☘︎ - SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz