Rozdział 9.

1.1K 13 0
                                    

POV DRACO
Święta spędziłem z rodzicami w domu z Rose wymienialiśmy listy przez pierwszy tydzień później już Ro nie odpisywała, martwiłem się o nią bo może się coś stało a ja nic o tym nie wiem. Siedziałem w jednym z przedziałów i czekałem na moich przyjaciół
- Hej smoku- do przedziału wszedł Blaise
- Hej, wiesz może co się stało z Ro nigdzie jej nie widziałem i zaczynam się martwić
- To wy nie zerwaliście w święta?- zapytał zdziwiony Blaise
- Nie, skąd ten pomysł- to stawało się coraz dziwniejsze
- No może z tego, że widziałem ją, Marcusa i jego znajomych...
- No ale to nie podstawa aby twierdzić, że zerwaliśmy...
- On ją pocałował a ona nie miała przed tym oporów- przerwał mi a gdy to powiedział zagotowało się we mnie
- CO ZROBIŁ?!
- Stary nie krzycz... może to nie była ona widziałem ich od tyłu więc mogło mi się coś pomylić

Siedziałem z Blaisem i Dianą przy stole Slitherinu, ale nigdzie nie widziałem Rose, co się z nią dzieje ja naprawdę się o nią martwię. Drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły i wszedł Marcus trzymając rękę na tali Ro, coś było z nią nie tak tylko jeszcze nie wiem co i muszę się dowiedzieć. Szli przez sale po czym usiedli trochę dalej od nas ‚co do kurwy' pomyślałem nie wiedząc co się dzieje, przeszła obok mnie jakby nigdy nic, jakby przeszła koło nieznajomego poczułem coś dziwnego, poczułem mieszankę smutku i wściekłości.
- Czyli jednak... to ją w tedy widziałem- westchnął Blaise a po chwili dodał - Diana wiedziałaś o tym?
- W pewnym sensie tak- powiedziała dziewczyna
- Co znaczy „w pewnym sensie"? - zapytałem coraz bardziej zły
- No bo wspominała, że „ przyjechał do mnie na święta" i myślałam... czyli to nie chodziło o ciebie... mogłam się domyślić gdy powiedziała że świetnie dogadują się ich rodziny- westchnęła. Popatrzyłem na nią, niby się śmiała ale w jej oczach była... pustka popatrzyłem w jej oczy, zawsze mogłem z jej oczu wyczytać każdą emocje a teraz... nic w nich nie było praktycznie żadnych emocji.
POV ROSE
Siedziałam z moim kochanym Marcusem i jego przyjaciółmi, ja nie za dobrze czułam się w ich towarzystwie ale nie chciałam robić mu pod górkę tym żeby musiał wybrać pomiędzy mną a nimi, więc udawałam. Czułam na sobie czyiś wzrok odwróciłam głowę i zobaczyłam mojego wroga Draco Malfoy'a, dziwnie na mnie patrzył ‚co mu się stało? zakochał się we mnie czy co' pomyślałam, nasze oczy się spotkały a ja poczułam się dość dziwnie jakbym znała te oczy, przed oczami miałam jakiś obraz mnie i Malfoy'a na wieży astronomicznej ale to nie możliwe. Odwróciłam wzrok gapiąc się w talerz nie mogąc poukładać myśli
- Co jest słońce? - zwrócił się do mnie Marcus po chwili spojrzał na Malfoy'a gniewnym wzrokiem- Chodź.- powiedział stanowczo, chwycił mnie za rękę i wyprowadził z sali. Stanęliśmy na jakimś pustym korytarzu
- Masz napij się powiedział chłopak podając mi jakąś butelkę
- Co to jest?
- Woda, poczujesz się lepiej - woda pachniała dziwnie miętą i jabłkami napiłam się łyka
- I jak? - zapytał a ja się do niego przybliżyłam i delikatnie pocałowałam w usta po czym zrobiłam krok do tyłu
- Lepiej - odpowiedziałam uśmiechając się - Idziesz?- chłopak po usłyszeniu słowa podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę
- Chodźmy już do pokoju zmęczony jestem
- Tak ja wiem jaki ty zmęczony jesteś- zaśmiałam się a jego ręka zjechała niżej na moje biodra.
POV DRACO:
Poszedłem za nimi i schowałem się za najbliższą ścianą tak żeby ich dobrze słyszeć, gdy spojrzała na mnie to było spojrzenie jakby sobie o czymś przypomniała. Patrzyłem na nich on jej dał coś do picia zapach tego napoju pachniał różami i perfumami Rose które uwielbiałem był bardzo delikatne ale piękne takie dziewczęce. Upiła łyk tego dziwnego napoju po chwili przybliżyła się do Lopeza i go pocałowała, w tym momencie moje serce pękło na milion kawałków, nie wiedziałem co się dzieje przecież wszystko było dobrze a teraz się wszystko spieprzyło. Gdy odeszli popędziłem do pokoju powiedziałem hasło i wszedłem, na kanapie siedział Lopez, Ro i znajomi Lopeza
- Na co się gapisz Malfoy- powiedziała dziewczyna
- Patrzę na wrak mojej dziewczyny - powiedziałem poważnie
- Możecie nas zostawić na chwile ... Ro poczekaj na mnie w dormitorium
- Dobrze- pocałowała go w usta i wszyscy wyszli
- Wiem co jej zrobiłeś Lopez! - krzyknąłem w jego kierunku wściekły
- Och naprawdę a co takiego zrobiłem ?
-PODAŁEŚ JEJ AMORTENCJE!!- krzyknąłem
- Skąd wiesz może ona kocha mnie a nie ciebie a amortencja tylko pomaga
- Nie można nikogo zmusić do zakochania się to tak nie działa
- I co z tego najważniejsze, że ona jest moja a wszystkie jej wspomnienia z tobą...
- ZMIENIŁEŚ JEJ WSPOMNIENIA?!
- Może troszkę - powiedział spokojnie i podszedł do mnie - zostawiłem kilka nie zmienionych na przykład... wasze kłótnie i spory przez to myśli, że jesteście wrogami a te miłe chwile zmieniłem i myśli, że spędziła je ze mną
- To potworne ... jak mogłeś jej to zrobić
- Musiałem żeby mnie pokochała a ciebie znienawidziła tylko muszę jej ją co jakiś czas podawać by nie przestała nagle działać
- A jak myślisz od kogo się dowie... od ciebie? przecież ci nie uwierz.- w tym momencie wziąłem zamach i z całej siły przywaliłem mu w nos
- Popierdoliło cię! - zauważyłem jak przez drzwi wchodzi Rose ‚no to cudownie' pomyślałem kiedy dziewczyna podeszłe do Marcusa - ty jesteś pojebany! jak mogłeś go uderzyć!
- Zasłużył sobie nawet nie wiesz co ci zrobił...
- Nic mi nie jest - przerwał mi Lopez - chodź słońce zostawmy tego wariata- i wyszli z pokoju.

My Girl- Draco Malfoy 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz