2.

13 1 2
                                    

-Misha, nie dotykaj mnie.- odsuwała się coraz dalej od chłopaka

Wcześniejsze słowa o młodej czarnowłosej Katyi zraniły panią Kapitan. Mimo braku miłości Mishy ona szalała za nim.

Misha Chyvkov był jej narzeczonym. Ich rodzice byli przyjaciółmi. Ojcowie, dwóch oficerów NKWD. Matki, dwie gospodynie. Ich rodzice zmusili ich do miłości. Znali się od dziecka. Młoda oficer z czasem pokochała chłopaka, natomiast on sam nie wiedział czego chce.

-Dlaczego?- przyciągnął ją do siebie

Byli za blisko. Nigdy jej nie dotknął, nigdy jej nie pocałował. Był dla niej chłodny. Zawsze był na nią zły, tak jakby te wymuszone zaręczyny były jej winą, jakby ona też ich chciała.

-Już mnie nie kochasz? Zawsze tak chciałaś żebym Cię pocałował, pokochał. Teraz już nie jestem tym jedynym?- jego dłonie  zatrzymały się na biodrach kobiety

-Puść mnie, proszę- powiedziała starając się odepchnąć go

Mimo jego okropnego postępowania, nadal on miał coś w sobie. Bo jak to mówią miłość nie wybiera.

-Nie chcę.

-Ale ja chcę.

Jego dłonie znów objęły jej twarz. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

-Tak bardzo mnie ranisz.- powiedziała łamiącym się głosem.- W zasadzie to ty Misha ranisz wszystkich, kogo tylko spotkasz i kto ci się tylko odda.

Na jego twarzy było wymalowane zmieszanie. Takie jakiego ona nigdy nie widziała. Znała go od urodzenia, od 26 lat. Nigdy nie miała okazji tego zobaczyć. Wyglądał na smutnego, obrażonego ale i ucieszonego słowami kobiety. Dlaczego taki był?

-Jeśli razem dożyjemy końca wojny, wrócimy do domu a potem spakujesz się i znikniesz z mojego życia. Nie obchodzi mnie to gdzie będziesz, czy będziesz żył czy nie. Ja chce normalnego życia. Ty mi je tylko komplikujesz. Jak dla mnie możesz razem z ojcem wyjechać do Moskwy. Masz zniknąć z mojego życia.

Uwolniła się z jego objęcia i wyszła z pomieszczenia w którym z nim rozmawiała przed chwilą. Młody sierżant czuł jakby coś w nim pękło. Stał jak wryty w ziemię. Zamknął oczy a po jego policzku spłynęła łza. To pierwszy raz jak ktoś tak bardzo na niego wpłynął. Szybko wytarł oznakę słabości i wrócił na swoje stanowisko w pokoju obok. Wrócił do swoich zajęć.

-Ona ma rację. Ranisz ją a ona nadal Cię kocha.- Misha nawet nie wiedział że obok niego stoi komendant Gromov

-Słyszałeś to?

-Słyszałem, nie chciałem ale jednak. Co się stało to się nie odstanie. Narazie daj jej spokój, później ją bym Ci radził ją przeprosić.- powiedział

Misha wiedział, że narzeczona zawsze mu wybaczy. Mimo bólu jaki jej zadał.

Stalingrad 1942Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz