Amarantha przez dłuższą chwilę patrzyła na ludzką dziewczynę, zanim zwróciła się do attora.
- A to co?
- Tylko jakaś człeczyna, którą znalazłem na dole - Głos attora był raczej sykiem, patrząc jak jego rozwidlony język wsuwa się między ostre jak brzytwa zęby.
- To widzę - zamruczała Amarantha muskając naszyjnik z kością wielkości ludzkiego palca. Dziewczyna miała wbity wzrok w podłogę. - Ale dlaczego miałoby to mnie obchodzić?
Attor zachichotał. Przypominało to bardzo wodę syczącą na rozgrzanej blasze. Szponiastą stpoą dźgnął szarooką w bok.
- Powiedz jej wysokości, dlaczego skradałaś się korytarzami katakumb. Dlaczego wślizgnęłaś się do tej starej jaskini prowadzącej na ziemie Dworu Wiosny.
Rheana spojrzała na Tamlina, który siedział cicho i nieruchomo po usłyszeniu interesującej wypowiedzi attora. Połączyła kropki. Ta ludzka dziewczyna była kluczem do złamania klątwy Tamlina. Małe ziarno nadziei rozbłysło w sercu Rheany. Gdy attor ponownie kopnął dziewczynę, musiał zranić dziewczynę, ponieważ do nosa Rhei dostał się zapach jej krwi.
- Powiedz jej wysokości, ty ludzka szumowino.
Brązowowłosa wstała powoli, trzymała ręce blisko siebie. Zapewne, by mogła pochwycić broń, którą miała przy sobie. Nie wiedziała, że na nic się jej przydadzą.
- Przyszłam, aby odzyskać swojego ukochanego - powiedziała powoli i spojrzała na Tamlina.
- Ach - Amarantha pochyliła się do przodu.
- Przyszłam po Tamlina, księcia Dworu Wiosny.
Wśród zebranych fae rozszedł się szmer zdumienia. Amarantha odchyliła tylko głowę do tyłu i zaśmiała się. Jej śmiech przypominał skrzeczenie kruka. Królowa zwróciła się do Tamlina, uśmiechają się złowrogo.
- Zdecydowanie nie próżnowałeś przez te wszystkie lata. Zasmakowałeś w ludzkich bestyjkach, mój drogi?
Nie odpowiedział ani słowem. Siedział sztywno na tronie. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.
- Ale... - dodała Amarantha, przeciągając sylaby. Attor i wszyscy zebrani ucichli i wyczekiwali na dalsze słowa królowej. - Zastanawia mnie jedno... Skoro po utracie jednego ze swoich poddanych mogłeś zabrać tylko j e d n ą ludzką dziewczynę... - Oczy jej zabłysły. Rhea przewróciła na jej podniecenie dyskretnie oczami. - Och, jesteś cudowny. Pozwoliłeś mi torturować tamtą niewinną niebogę, żeby ochronić tę? Czyż to nie urocze! Naprawdę zdołałeś rozkochać w sobie ludzkiego robaka. Wspaniale! - Zaklaskała, Rheana ponownie przewróciła oczami, a Tamlin tylko odwrócił wzrok. Pierwsza i jedyna jak dotąd reakcja z jego strony.
- Uwolnij go - zażądała.
Amarantha ponownie się roześmiała.
- Podaj choć jeden powód, człeczyno, dla miałabym cię nie zgładzić tu i teraz - Wyszczerzyła w uśmiechu równe zęby tak nieskazitelnie biały, że aż świeciły. Rhea poczuła narastający strach dziewczyny.
- Oszukałaś go. Został nieuczciwie pojmany.
Tamlin zesztywniał.
Amarantha mlasnęła i uniosła do oczu bladą dłoń. Na palcu wskazującym zalśnił pierścień. Klejnot osadzony w nim był zaczarowanym ludzkim okiem zatopionym w krysztale, które się poruszyło.
- Wy, ludzkie bestie, jesteście tak mało pomysłowe. Poświęciliśmy wiele lat, aby nauczyć was poezji i retoryki, a ty potrafisz wymyślić tylko tyle? Powinnam wyrwać ci język za mielenie po próżnicy.
CZYTASZ
Dwór zmierzchu i gwiazd
Fiksi Penggemar"Z gwiazd się narodziłam, gwiazdami władam, w gwiazdy się obrócę" Przez dziesięciolecia była torturowana i poniżana. Po trzech dekadach straciła nadzieję na odzyskanie wolności i możliwość powrotu do domu. Uwięziona w głębi góry przez okrutną królow...