07. Czarodziej, który wierzy

2.3K 191 30
                                    

Czasami Harry jedyne czego pragnął to zamknąć oczy, a kiedy by je z powrotem otworzył to rzeczywistość, w której musiał żyć okazała się obłudą. Kłamstwem, w które nie musiał więcej wierzyć i brnąć w nim jak w bagnie, które pochłaniało go z każdą sekundą coraz bardziej tak, że nie mógł oddychać.

Teraz jednak kiedy zamknął oczy, nadal mógł usłyszeć kręcącego się i mruczącego do siebie Syriusza. Na Grimmuald Place 12 byli od jakiś dwóch godzin, a Harry miał wrażenie, że to trwało wieczność. Ponury, duszny dom, który wydawał się równie niebezpieczny co zakurzony, sprawiał wrażenie, że był w stanie zatrzymać czas. Mogła to być również przyczyna tego, że dostał kolejną dawkę leków przeciwbólowych, maści znieczulających i opatrunków. Magia domu wydawała mu się trzy razy mocniejsza i bardziej wyczuwalna, jak ta w Hogwartcie. Harry wyciągnął rękę przed siebie, chcąc złapać te kolorowe iskry, które widział przed sobą w powietrzu.

Chciał dotknąć magii.

– Co robisz, Harry?

Harry cofnął rękę. Nie miał ochoty mówić Syriuszowi, że był w stanie wyczuć magię. Nikomu nie powiedział i przyrzekł sobie, że to pozostanie tajemnicą. Jego słodkim sekretem, który otulał go ciepłym kocem w środku zimnej nocy. Ukojeniem, które przychodziło wtedy, gdy najbardziej go potrzebował.

– Nic.

***

Nocą, gdy dom Syriusza wydawał się jeszcze bardziej mroczny i gotowy w każdej chwili cię zaatakować, Harry nie mógł zasnąć. Zjedli jakieś jedzenie, które przygotował im Stworek na rozkaz Blacka, ale Potter nawet nie wiedział co jadł.

Leżał w pokoju, w którym kiedyś mieszkał Syriusz. Udekorowany w złoto-czerwone pasy z plakatami mugolskich modelek, które jedyne co prezentowały to własne ciało i koronkową bieliznę. Pełne czasopism z lat siedemdziesiątych na temat motocykli i tych o Qudditchu. Wspomnień chwil, które już nigdy nie powrócą i życia, które Syriusz stracił w momencie skazania go na dożywocie w Azkabanie. Gorzkie przypomnienie, że kiedyś wszystko było inne.

Harry bez problemu mógł sobie wyobrazić jak to jest dorastać w takim domu. Pełnym napięcia, nerwowej atmosfery, która nie pozwala ci normalnie oddychać, a każdy ruch, który wykonałeś był śledzony. Najmniejsze przewinienie surowo karane i leczone pod osłoną nocy, gdy nikt nie widział twoich łez bólu, a krew wypływająca z ran była zbyt jasnoczerwona, w wątłym świetle z przedpokoju. To dzieciństwo pełne strachu, przestrzegania zasad, które co chwilę się zmieniają i świadomości, że czekasz na cud uwolnienia, który nigdy się nie stanie. To ciężar, którego dziecko nie powinno dźwigać.

– Regulus był twoim bratem? – zapytał Harry przerywając tym ciszę, która wcale nie była pomocna w próbie zaśnięcia. Potter nie sądził, że byłby w stanie pójść spać. – Był Ślizgonem?

Syriusz leżący na materacu transmutowanym z nieużywanego od dwudziestu lat kałamarza, drgnął, gdy usłyszał cichy głos Harry'ego. Miał przed oczami ostatnie wspomnienia, gdzie Regulus był żywy i tak bardzo martwy jednocześnie dla Łapy, bo z maską Śmierciożercy na twarzy i czarną peleryną zawieszoną na wychudzonych barkach.

– Był kimś kogo zostawiłem, gdy najbardziej mnie potrzebował – przyznał się zbolałym głosem Syriusz, będąc na granicy płaczu i wściekłości jednocześnie. Jego wyobrażenia brata, które trzymał w sercu przez lata, legły w gruzach, gdy usłyszał treść listu. Ciągle słyszał wyrywkowe zdania, które odbijały mu się w głowie niczym gong informujący o danej godzinie i mijającym czasie. – Pozwoliłem, by moja gryfońska odwaga, była też bardzo egoistyczna. A jego ślizgońskie przywiązanie, wzmocniło się w stosunku do rodziny, która była z niego dumna i katowała go jednocześnie, bo oni go nie opuścili, tak ja zrobiłem to ja.

Ślizgon || Harry  PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz