05. Kłamca, który mówi prawdę

3.2K 221 32
                                    

– Jesteś niewinny? – zapytał zszokowany Harry.

– Jestem niewinny.

***


Harry miał wrażenie, że tonął gdzieś na granicy absurdu pomieszanego z niedowierzeniem. Syriusz Black spędził dwanaście lat w Azkabanie za niewinność. Wszyscy się mylili. Profesor Snape popełnił błąd, uznając Blacka za mordercę, a Harry myśląc, że nauczyciel miał rację. Nawet Dumbledore, który podobno był szefem tego całego Zakonu Feniksa, nie wstawił się za jednym ze swoich żołnierzy. I ten przyjaciel, o którym Syriusz mówił z takim uśmiechem, nawet on nie wierzył w niewinność Blacka.

Harry patrzył się tępo w bekon, który smażył na patelni, w kuchni na Privet Drive 4. Jasne pomieszczenie raziło jego przekrwione oczy, a zapach tłuszczu drażnił nos. Potter starał się nie przypalić bekonu, ale dzisiaj okazywało się to naprawdę trudnym zadaniem. Nie mógł przestać o tym wszystkim myśleć. Black wczoraj powiedział mu wszystko. Całą historię, która sprowadziła go do Azkabanu (na Merlina, on nawet nie miał procesu!) i tego jak udało mu się uciec.

– Pospiesz się, chłopcze!

– Oczywiście, wuju – wyszeptał cały czas wpatrzony w patelnię i w pełni świadomy, że wuj nie mógł tego usłyszeć, siedząc w salonie. Zgasił ogień i powoli przekładał śniadanie na talerz, a w jego głowie trwała prawdziwa gonitwa myśli. Bo nie był taki głupi i na początku nie uwierzył Blackowi.

– Przyjmijmy, że ci wierzę – powiedział wtedy Harry i spojrzał na Blacka, który siedział obok niego na palecie i patrzył na Pottera z uśmiechem na ustach. – Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Jaki masz dowód?

Syriusz oklapnął wtedy i spuścił głowę w dół, a jego naprawdę długie włosy, zasłoniły twarz. Black wyglądał jakby był pokonany i Harry nie mógł znaleźć innego porównania. Mogło to być spowodowane, że koło niego siedział zbiegły więzień, w pasiastym ubraniu, a jego ciało wręcz krzyczało, że przez ostatnie lata było na granicy życia i śmierci.

– Nie mam go, Harry – odpowiedział w końcu Black z nadal spuszczoną głową. – Jedyne co mam to moje słowa i wiara, że mi uwierzysz. Że kiedy odnajdę Lunatyka, on również uwierzy, że byłem cały czas niewinny.

Słowa. Harry stwierdził, że to naprawdę mało. I jednocześnie tak dużo. Bo czy on miał coś innego? Czy było coś oprócz jego słów, że na Privet Drive 4 dzieje się coś złego? Przecież Snape uwierzył mu na słowo i poszedł wtedy do Dumbledore'a, by ten jakoś zareagował.

Przygotował wszystko co musiał na śniadanie wujostwa i wrócił do kuchni, nawet się nie odzywając i nie patrząc na nikogo.

Wpakował sobie spalonego tosta do buzi i plaster bekonu, który odłożył dla siebie z patelni.

Pani Pomfrey i jej badanie było jego dowodem. Snape widział te wyniki i na pewno połączył to wszystko w logiczną całość, zanim Harry w końcu zdecydował się, że profesor jest godny zaufania i mógł mu powiedzieć co robiło mu wujostwo. Ale Dumbledore nadal nic z tym nie zrobił. Czy w świecie Syriusza Blacka takim Dyrektorem, było całe społeczeństwo czarodziejów? A gdzie w takim razie był jego Severus Snape?

Harry drgnął, kiedy dotarło do niego, że on nim jest. Potter był jedyną osobą, która znała prawdę o Blacku. I od niego teraz zależało co zrobi. Czy tak jak profesor Eliksirów, pójdzie od razu do Dyrektora i powie wszystko, czy rozwiąże to inaczej.

Kiedy więc po południu (i skończeniu wszelkich swoich dzisiejszych obowiązków) otworzył szafę w pokoju i wyjął z niej największą i przez to najmniej zniszczoną koszulę oraz spodnie po wuju Vernonie, nie za bardzo wiedział co miałby zrobić.

Ślizgon || Harry  PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz