06. Ślizgon, który wyjawia prawdę

2.7K 190 35
                                    

Harry był tak wściekły. Te buzujące w nim emocje, tak bardzo pragnęły uwolnienia, że nie był pewien czy dałby radę je powstrzymać. Ale tak naprawdę, nie za bardzo chyba chciał. Pragnął pokazać Dursley'om, że jest kimś więcej niż darmozjadem i dziwadłem. Przecież kiedyś powiedział profesorowi Snape'owi kim był Ślizgon. Jakie cechy były dla niego charakterystyczne i z czym to się wiązało. A mimo wszystko, kiedy był na Privet Drive, czuł jakby znowu miał siedem lat, a dzieci z nowej podstawówki śmiały się z jego workowatych ciuchów i sklejonych, przy pomocy taśmy izolacyjnej, okrągłych okularów.

Jego ręce trzęsły się jeszcze bardziej, kiedy niósł naczynia z obiadu. Wuj, ciotka Petunia i Marge wraz z Dudziaczkiem siedzieli przy stole w salonie i rozmawiali na temat hodowli psów kobiety. Harry ich wszystkich nienawidził.

Wiedział, że to mocne słowo. Pamiętał jak powiedział kiedyś w mugolskiej szkole, że czegoś nienawidził. Nauczycielka powiedziała mu, że nienawiść to zbyt duże słowo. Może czegoś lub kogoś nie lubić, nie tolerować lub nie znosić, ale nie powinien używać tak wielkiego słowa jakim jest nienawiść. Harry jej wtedy przytaknął, ale w głębi duszy wiedział lepiej.

On ich wszystkich nienawidził.

Nienawidził Dursley'ów za to jak nim pogardzali, znęcali się nad nim i pomiatali. Z każdym uderzeniem, obelgą i dźwiękiem jaki wydawała zasuwa od komórki pod schodami, w której mieszkał.

Nienawidził Dumbledore'a za to, że na to wszystko pozwalał.

Nienawidził Petera, bo zdradził jego rodziców i pozwolił, by Voldemort ich zabił.

Nienawidził Syriusza za to, że był na tyle głupi, by udać się w pościg i za to, że pozwolił sobie, by chęć zemsty przysłoniła wszystko inne. Nienawidził Blacka dlatego, że przez jego zachowaniem nie tylko on został zamknięty na dwanaście lat w więzieniu. Więzieniem Harry'ego okazał się idealny dom przy Privet Drive 4 i komórka pod schodami. I każdy z nich miał swoich Dementorów tuż obok.

***


Ciotka Marge miała na swoich grubych palcach złote sygnety i Harry jedyne o czym mógł myśleć, to jak bardzo bolałoby, gdyby oberwał nimi w twarz.

***

Kiedy nienawiść i gniew były tak duże, że szarpały całym jego ciałem, a jego palce zaciskały się zbyt mocno powodując, powstanie całej serii krwawych półksiężyców, ciotka Marge zostaje ukarana. Harry wbijał w nią gniewne spojrzenie, a w głowie ciągle odtwarzał jej słowa o swoich rodzicach, jego magia przejęła kontrolę. Potter nie do końca wiedział, co się właśnie stało. W jednej chwili widział zbyt opuchnięty palec ciotki Margie, słyszał krzyk wujostwa, że miał przestać, a potem kobieta wyglądała jakby ktoś ją nadmuchał. Jest tak bardzo spuchnięta, zdenerwowana i głośna, że Harry jedyne o czym mógł myśleć, to to żeby wszyscy się zamknęli.

– Masz ją sprowadzić z powrotem, słyszysz? – Wuj Vernon cały czerwony na twarzy i z tym gniewem w paciorkowych oczach spowodował, że Harry miał ochotę się skulić. Uciec do komórki pod schodami, gdzie wujostwo nie byłoby w stanie go skrzywdzić. – Słyszysz, chłopcze? ONA MA WRÓCIĆ!

Harry pokręcił przecząco głową, niezdolny by powiedzieć słowo. Ciotka Marge niczym nadmuchany balon latała nad domami przy ulicy Privet Drive. Harry nie patrząc na to, że wujostwo skupiło na nim całą uwagę, której tak bardzo nie znosił, uśmiechnął się drwiąco.

– Nie.

Poczuł jakby ktoś, w jego klatce piersiowej, umieścił mały płomień, który rósł z każdą sekundą. Nie był to ten sam żar nie do ujarzmienia, kiedy magia buzowała w jego wnętrzu, szukając ujścia, ale coś zupełnie innego. Poczuł się silny. Poczuł, że po raz pierwszy miał przewagę w tym domu. Po raz pierwszy nie był ofiarą, a panem sytuacji.

Ślizgon || Harry  PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz