3

361 12 0
                                    

Jadąc w poniedziałek do pracy, po raz kolejny analizowałam miniony weekend i po raz kolejny doszłam do tego samego wniosku. Koniec przestaję się tak starać, ponieważ od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że tylko mi zależy na tym związku. Mark tym razem przesadził, nie wracając do mieszkania przez cały weekend. Napisał mi jedynie wiadomość, że musi ochłonąć i przemyśleć kilka spraw. Nie wiem co się z nim dzieje, ale zmienił się. To nie jest już ten sam wesoły, pewny siebie chłopak, którego poznałam kilka lat temu. Owszem jesteśmy ze sobą długo, a z czasem każdy zapewne w jakimś stopniu się zmienia. Jednak nie daje mu to prawa tak się zachowywać. Robić awantury o... no właśnie, o co o to, że spotkałam się z Samem. Cholera przecież go zna. Nigdy nie dałam mu powodu, aby był o niego zazdrosny. Od zawsze wiedział, że się przyjaźnimy, że jest dla mnie jak brat. Wysiadając z auta, rozwiązywanie problemów osobistych odłożyłam na później. Doskonale wiedziałam, iż dzisiejszy dzień nawet w pracy nie będzie należał do najlżejszych.

Wchodząc do firmy, przewiałam się z Anne, która jest recepcjonistką. To pogodna dziewczyna o rudych włosach. Jej sposób bycia, uśmiech, który bardzo rzadko schodzi z jej twarzy, zawsze poprawia mi nastrój. Nie wiem, jak ona to robi, ten jej optymizm i znajdowanie pozytywnych rzeczy nawet w złych chwilach sprawia, że bardzo ją lubię. Pracuje już w Winchester Company dwa lata i praktycznie od początku naszej znajomości stałyśmy się dobrymi koleżankami. Anne jest jedyną bliską mi osobą w firmie. Owszem znałam wielu swoich współpracowników, ale były to stosunki czysto zawodowe, co bardzo mi odpowiadało.

Dzień minął mi w bardzo szybkim tempie, za względu na ilość pracy. Zanim się obejrzałam, był już wieczór, a ja stałam przed drzwiami do mieszkania z kluczem w ręku. Przestępując przez próg, ujrzałam Marka, który stał w korytarzu z tym swoim delikatnym uśmiechem, którym obdarzył mnie gdy się poznaliśmy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo za tym tęskniłam. W ręku trzymała kwiaty i nim zdążyłam zdjąć buty i odłożyć torebkę, staną obok mnie, szepcząc, jak bardzo mnie przeprasza.

- Eva przepraszam. Nie chciałem sie tak zachować, nie wiem, co we mnie wstąpiło. Chyba poczułem się zazdrosny, chociaż nie wiem dlaczego. Tak mało czasu spędzamy ostatnio razem. Nie chcę, żeby tak było. Przecież wiesz, że cię kocham.

- Ja też cię kocham

Nim skończyłam mówić, Mark pokonał dzielący nas dystans, przyciągając mnie do siebie. Spojrzałam w jego błękitne oczy i wiedziałam, że mówił szczerz. Pochylił się i oparł swoje czoło o moją głowę. Po czym mnie pocałował.

Kolejne trzy tygodnie minęły dość szybko. Sytuacja w firmie zaczęła się stabilizować. Mary wdrożyła mnie w swoje projekty i przekazała wszystko, co powinnam wiedzieć. Twierdząc, że poradzę sobie ze wszystkim doskonale. Na początku tygodnia, ku mojemu zaskoczeniu kazała mi przenieść swoje rzeczy do mojego nowego biura. Bardzo mi się ono podoba. Jest widne z dużym szklanym biurkiem i pięknymi roślinami, które dodają mu uroku. Na moje poprzednie stanowisko zatrudniona została nowa dziewczyna. Hailey jest zgrabną, wysoką blondynką o błękitnych oczach. Na pewno nowy prezes będzie zadowolony. Nie wiem, aczkolwiek z czego bardziej, z jej wyglądu czy kwalifikacji. Sama obstawiam, że z tego pierwszego. Moje relacje z Markiem poprawiły się w nieznacznym stopniu, chociaż oczekiwałam czegoś więcej. Miałam nadzieje, że uda nam się z powrotem do siebie zbliżyć, jednak może na to po prostu trzeba więcej czasu. Przynajmniej się nie kłócimy. Jutro ma się odbyć spotkanie w celu przejrzenia wstępnej umowy przejęcia firmy, dlatego właśnie kończę drukować ostatnie materiały na jutrzejsze spotkanie.

- Proszę. - Od pracy oderwało mnie pukanie do drzwi.

- Eva, szef prosi, żebyś przyszła do jego biura. - Hailey rzuciła, stając w drzwiach z uśmiechem i iskierkami w oczach.

Nie mówmy nikomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz