Budząc się następnego dnia, zastałam obok siebie śpiącego wciąż Deana. Przestraszona szybko spojrzałam na siebie. Obecność ubrań na moim ciele przyniosła mi ulgę. Wiedziałam, że nie byłam tak pijana, by nic nie pamiętać wczorajszego wieczoru, jednak jego widok w moim łóżku był dla mnie szokiem. Ostrożnie wstałam, starając się go nie obudzić. Stojąc pod prysznicem, zastanawiałam się, jak do tego doszło, że spędziłam z nim noc w jednym łóżku. Nie byłam pewna, czy to był pewien rodzaj desperacji, czy po prostu tak bardzo za nim tęskniłam. Przypomniałam sobie nasz pocałunek i towarzyszące mu uczucie. Zrozumiałam, że ta noc nie była najlepszym pomysłem. Nie chciałam robić mu zbędnych nadziei, zbyt wiele wydarzyło się w naszym życiu byśmy byli wstanie wrócić do tego co było kiedyś. Prosto z łazienki poszłam do kuchni zaparzyć kawę, miałam nadzieje, że ta pomoże mi myśleć racjonalnie i sprawi, że znajdę jakieś wyjście z tej dziwnej sytuacji.
- Zaparzyłem kawę. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - Odezwał sie Dean gdy wchodziłam do kuchni.
- Oczywiście, że nie. - Odpowiedziałam lekko zaskoczona widząc go jak bez skrępowania porusza sie po moim mieszkaniu. Mimo iż miał na sobie wczorajsze ubranie wyglądał bardzo seksownie. Wzięłam od niego kubek z gorącą kawą i usiadłam przy stole.
- Chyba musimy porozmawiać. - Zaczął niepewnie.
- Chyba musimy. - odpowiedziałam, biorąc łyk gorącego napoju.
- Eva wczorajsza noc...
- Nie Dean. - Przerwałam mu bojąc sie tego co mogę usłyszeć. - Dziękuję, że odwiozłeś mnie do domu i zaopiekowałeś sie mną, ale...
- Czy zawsze musi być jakieś, ale. - Tym razem to on mi przerwał unosząc się. - Dlaczego za wszelką cenę starasz się mnie odepchnąć? Cholera... Eva wiem, co zrobiłem i co sie stało później... Pozwól mi jednak to naprawić.
- Dean nie rozumiesz, że to nie ma sensu. Zresztą nie wiem, czego ty ode mnie oczekujesz? Wybaczenia. Już dawno wybaczałam ci wszystko.
- Chce, żebyś dała mi szansę. Żebyś dała nam szansę. - Podszedł do mnie, chwytając moja dłoń w swoje dużo większe i parząc mi, prosto w oczy dodał. - Wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim i nie umiem bez ciebie żyć.
- Nie ma juz, żadnych nas i nigdy nie będzie. Przez ostatnie lata radziłeś sobie beze mnie doskonale, więc teraz też sobie poradzisz.- Wyrwałam rękę i wstałam, zwiększając dystans między nami.
- To nie było życie, o była wegetacja. Przed powrotem i próbą odzyskania ciebie powstrzymywał mnie tylko Sam. Tłumacząc mi, że jesteś szczęśliwa i ułożyłaś sobie rzycie. Nie chciałem tego psuć, Jedyne czego dla ciebie pragnę, to byś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa, nie widzisz tego. Zapomniałam juz o tobie i ruszyłam dalej i tobie też to radzę.
- To spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nic już do mnie nie czujesz. - Powiedział, podchodząc i łapiąc mnie za podbródek, zmuszając mnie, bym podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. - Powiedz, że wczorajszy pocałunek nic ci nie przypomniał i nic nie poczułaś.
- Nic do ciebie nie czuje, a ta noc była pomyłką i nigdy więcej sie nie powtórzy.- Mówiłam akcentując, każdy wypowiedziany przeze mnie wyraz starając się go przekonać, że mówię prawdę.
- Oboje wiemy, że kłamiesz. Tylko nie wiem, kogo starasz się oszukać, siebie czy mnie. - Zadrwił, nachylając się nade mną. - Bo twoje usta mówią jedno, a zachowanie i to jak reaguje twoje ciało, gdy jest blisko drugie. Dwie zupełnie inne rzeczy.
- Dean przestań, nie możesz mi tego robić, nie znowu. Nie pozwolę na to, nie dam ci się ponownie omotać. Za dużo mnie to kosztowało, zbyt dużo straciłam. Wiec przestań wmawiać mi, jak to ci na mnie zależy.- Wybuchłam, odpychając go od siebie.
- Nic ci nie robie, to ty sama sobie to robisz. Odtrącając mnie i oszukując się, że nic do mnie nie czujesz. Ty po prostu wpierasz sobie, że nie zasługujesz na to, by być szczęśliwa i cały czas boisz się opinii inny. Boisz się tego co pomyślą, że uznają cię za nie odpowiednią kobietę dla mnie. Przerażało i ograniczało cię to wcześniej, a teraz jest tak samo. Tyle że w dupie mam to co myślą inni, bo wiem jesteś najlepszym, co przytrafiło mi się w życiu. Raz już cię straciłem z własnej głupoty. Choć wtedy najbardziej na świecie chciałem cię chronić.- Uniósł się, wytykając mi wszystko.
Nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć. Najgorszy w tym wszystkim był fakt, że może mięć w tym trochę racji. Nie mogłam mu jednak tego przyznać, nie potrafiłam.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz. - Oznajmiłam, spuszczając wzrok na swoje ręce.
- Jeśli tego chcesz. - Powiedział smutnym głosem.
- Tak, tak będzie lepiej.
- Eva ja wciąż cie kocham i już nigdy cię nie zostawię, obiecuje. - Wyznał, chwytając za klamkę.
- Dean, proszę.
Spojrzał na mnie smutno, po czym wyszedł z mieszkania. Podeszłam do okna, a wyglądając przez nie, dostrzegłam jeszcze przygarbiona postać Dean. Jak pośpiesznie wsiadał do samochodu w strugach deszczu. Stałam tak, jeszcze jakiś czas patrząc na świat niewidocznym wzrokiem i zastanawiając sie nad tym co mi powiedział. Czy naprawdę tak bardzo boję sie tego co powiedzą inni? Nie wiem. Nigdy nie lubiłam być w centrum zainteresowania, zawsze wszystko ukrywałam przed wszystkimi. Z każdym problemem starałam sie radzić sobie sama. Tak było po prostu łatwiej, ale czy lepiej? Jedynymi osobami, którym dałam sie poznać to Sam, Jess i Dean. Chociaż z nimi też nigdy nie byłam do końca szczera, zawsze było coś, co ukrywałam. Nie wiem czemu taka byłam, zawsze wycofana, zamknięta i co najgorsze starająca sie odizolować od otoczenia. Jedynie w pracy byłam inna. Tam umiałam być stanowcza, pewna siebie, potrafiłam mówić czego chce i z czym mam problem. W życiu prywatnym byłam jednak kimś innym, całkowitym przeciwieństwem.
CZYTASZ
Nie mówmy nikomu
FanfictionEva wiedzie spokojne i poukładane życie u boku ukochanego Marka. Nie wie jednak, że okrutny los po raz kolejny postawi na jej drodze Deana. Przystojnego prezesa, który tak jak ona skrywa tajemnice.