W poniedziałek rano obudził mnie dźwięk budzika. Wiedziałam, że nie mogę iść dziś do pracy. Żadna warstwa pudru nie dałaby rady zamaskować mojego wyglądu. Nie chcąc być nowym obiektem plotek w firmie sięgnęłam po mój telefon zastanawiając sie przez chwilę do kogo mam zadzwonić. Nie chciałam rozmawiać z Deanem, a jedyną osobą poza nim której mogłam dać znać, że nie przyjdę dziś do pracy była Hailey.
- Biuro prezesa Winchester Company. Przy telefonie Hailey, w czym mogę pomóc. - Odebrała prawie natychmiast, recytując wyuczoną formułkę.
- Cześć Hailey. Eva z tej strony. Mogłabyś przekazać szefowi, ze nie będzie mnie dziś i pewnie jutro w pracy, bo jestem chora. - Powiedziałam szybko.
- Cześć. Oczywiście przekaże. Mam nadzieję, ze to nic poważnego? - Zapytała dziewczyna.
- Nie. Przeziębiłam sie trochę. Wezmę jakieś leki, poleżę w łóżku i zapewne mi przejdzie. - Odpowiedziałam. - Jeśli będę potrzebna, to jestem pod telefonem. Do usłyszenia. - Dodałam, nie chcąc przeciągać rozmowy.
- Szybkiego powrotu do zdrowia i do usłyszenia.
Rozłączyłam sie natychmiast. Miałam przed sobą cały dzień, z którym nie do końca wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam przyrządzić sobie porządne śniadanie, na które zazwyczaj parkuje mi rano czasu. Dzień mijała mi spokojnie. Korzystając z wolnego czasu zdecydowałam sie sięgnąć po książkę z mojego ulubionego gatunku Fantazy. Pochłonięta historią bohaterów nie zauważyłam nawet, że za oknem zaczynało padać. Wzięłam do ręki telefon, chcąc sprawdzić, czy nie mam, żadnych emalii z biura. Zamiast nich zobaczyłam tylko wiadomość od Marka. Przez chwilę wahałam sie czy ją odczytać, czy od razu usunąć. Ciekawość jednak zwyciężyła. "Hej. Wiem, że powinienem zadzwonić, a nie pisać. Wiem jednak, że po tym wszystkim nie odebrałabyś ode mnie. Chciałbym sie z tobą spotkać i porozmawiać. Proszę, zgódź się." Przeczytałam tekst. Siedziałam tak kilka minut patrząc sie na litery wyświetlające sie na ekranie moje go telefonu i zastanawiając się co mu odpisać, czy w ogóle mu odpisać. Nie chciałam go widzieć, a przynajmniej jeszcze nie teraz, jednak prędzej czy później będziemy musieli porozmawiać. "Jestem w domu." Odpisałam decydując sie załatwić wszystko od razu. Zwlekanie niczego nie ułatwi. Niemal natychmiast dostałam od niego kolejną wiadomość. "Będę za trzydzieści minut." Miałam pół godziny, aby zastanowić sie, co mu powiem. Pierwszą rzeczą jednak jaką zrobiłam, było zdjęcie pierścionka z palca i schowanie go do pudełka. Czas miną bardzo szybko i nim się zorientowałam, otwierałam już drzwi Markowi.
- Cześć. - Powiedział niepewnie, wchodząc do mieszkania. - To dla ciebie.- Dodał, chcąc wręczyć mi bukiet kwiatów, który trzymał w rękach.
- Daruj sobie. - Odpowiedziałam odwracając sie od niego i idąc do salonu. Widziałam kątem oka, jak odkłada kwiatki na stół i podąża za mną.
- O czy chciałeś porozmawiać? - Rzuciłam twardo. Starałam sie zachować zimną krew, chociaż nie było to łatwe. Wszystko we mnie się trzęsło. Z nerwów, ze strachu, że znów coś mi zrobi. Sama nie wiem, ale czułam sie nie komfortowo w jego towarzystwie.
- O nas. - Spojrzał na mnie, a jego oczy gwałtownie się rozszerzyły.
- O nas? Nas już niema i nie patrz tak na mnie. Chyba że podziwiasz swoje dzieło. - Odparłam, siadając w fotelu. Nie mogłam znieść jego wyrazu twarzy. Patrzył na mnie z żalem w oczach. Nie wiedziałam jedynie, czego żałuję. Tego jak wyglądam, czy tego, że mnie uderzył.
- Eva skarbie. Przepraszam, byłem pijany. Wybacz mi, proszę, to już się więcej nie powtórzy. - Mówił łamiącym się głosem. Spojrzałam na Marka, stał obok mnie z podkrążonymi czerwonymi oczami, lekko przygarbiony. To wszystko wpłynęło na niego równie mocno jak i na mnie.
- Ostatnio mówiłeś to samo i wtedy ci wybaczyłam, jednak tym razem tego nie zrobię. Wiem, że w tym wszystkim też jest i moja winy. Jednak nie zrobiłam ci nic tak strasznego, żeby się stać twoim workiem treningowym. - Oświadczyłam, a pod moimi powiekami zaczęły zbierać sie łzy.
- Proszę cie zapomnijmy o wszystkim i zacznijmy odnowa. - Osuną się na podłogę obok mnie. Ujął moje dłonie w swoje dużo większe, a po jego twarzy spłynęła samotna łza. - Tak bardzo cię kocham. - Dodał po chwili, kładąc swoją głowę na moich kolanach.
- Mark. - Zaczęłam, nie wiedząc co tak naprawdę, chce powiedzieć. Po moich policzkach płynęły łzy. Bolało mnie to tak samo jak i jego. Musiałam jednak to dzisiaj zakończyć. - Nie widzisz, że to, już nie ma sensu. Między nami nie ma już tego co było kiedyś. Odsunęliśmy się od siebie już wcześniej, i jak by tego było mało, teraz zaczęliśmy się krzywdzić. - Dokończyłam.
- Masz rację coś sie między nami ostatnio nie układa, ale poradzimy sobie z tym jak zawsze. Nie możesz nas tak po prostu skreślić. - Zerwał się nagle z podłogi.
- Ja nikogo nie skreślam. Przemyślałam to wszystko i wiem, że po tym wszystkim nie mogę już być z tobą.
- To przez niego prawda? - Rzucił podniesionym głosem, przeczesując rękoma włosy. Spojrzałam na niego pytająco. - Twojego szefa jak mu tam Deana. - Dodał, widząc moją minę.
- Oczywiście, że nie. - Odparłam oburzona.
- To dlaczego? Już mnie nie kochasz, prawda? Może nawet nigdy nie kochałaś?
- Kochałam cię i dalej kocham.
- Jak byś mnie kochała, tak jak mówisz, to dałabyś nam jeszcze jedną szansę.
- Kocham cię i właśnie dlatego nie chcę, żebyś dalej przeze mnie cierpiał. Odchodzę, bo chcę, żebyś znalazł kogoś, na kogo zasługujesz? Jak sie poznaliśmy, byłeś wesołym pełnym życia i pasji mężczyzna. Przy mnie stałeś się inny, zacząłeś więcej pić, zrobiłeś sie zazdrosny i dodatkowo stałeś się agresywny. - Tłumacząc mu swoją decyzję, pokazałam mu moje siniaki na twarzy i rękach. - To moje problemy cię zmieniły, moja nie ufność, dystans, jaki zawsze trzymam, brak spontaniczności. Mark ty potrzebujesz w swoim życiu kobiety, przy której będziesz szedł do przodu. Ja nią nie jestem, ze mną będziesz się tylko cofał. Nigdy nie dam ci tego czego chcesz. - Mówiłam roztrzęsiona
- Ja chcę tylko ciebie. - Wyszeptał, podchodząc do mnie coraz bliżej. Wyciągnęłam przed siebie ręką. Nie chciałam, aby podchodził do mnie bliżej. Drugą dłonią sięgnęłam po pudełko, w którym znajdował sie pierścionek.
- Przepraszam, ale tak musi być.- Wyszeptałam tylko, zwracając mu go.
Mark wziął ode mnie pudełko. Nie patrząc nawet na nie, schował je do kieszeni spodni. Z drugiej wyją klucz do mieszkania i położył ja na stole.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, zabiorę swoje rzeczy. - Słyszałam w jego głosie smutek. W odpowiedzi kiwnęłam jedynie głową, dając mu do zrozumienia, że nie mam nic przeciwko. Przez cały czas gdy się pakował ja nie ruszyłam sie z miejsca nawet o milimetr. Nie byłam w stanie nawet mówić. Oboje milczeliśmy, spoglądając tylko na siebie co jakiś czas. Widziałam po nim, że nie jest mu łatwo. Dla mnie też nie było to proste. Patrząc na niego, jak się pakuje, nachodziły mnie wątpliwości czy, aby dobrze robię. Prawda jednak była taka, że się go bałam. Już raz mnie pobił, nie pozwolę, by to się powróżyło.
- Będę na ciebie czekał.- Rzucił wychodząc.
Widząc zamykające sie drzwi za jego plecami dotarło do mnie, że znów zostałam sam. Nie wiem jak długo tak siedziałam wpatrując sie w drzwi, za którymi zniknęła część mojego życia. Mark był częścią mojego życia. Nie mogę temu zaprzeczyć. Pojawił się w momencie, w którym twierdziłam, że nie jest mi dane ponownie poczuć, choć namiastkę szczęścia. To właśnie dzięki niemu ponownie odzyskałam chęć do życia. Przy nim czułam się bezpiecznie, aż do teraz. Chociaż zrobił mi krzywdę, to nie chcę go za nią do końca obwiniać. W głębi serca wiem, że ja też go krzywdziłam. Chociaż nie chciałam tego przyznać, przed samą sobą to nigdy nie byłam z nim szczera. Nigdy nie opowiedziałam mu o swojej przeszłości. Dlatego nigdy nie poznał mnie takiej, jaka naprawdę jestem, bez wartościowej i zbrakowanej. Czasami wydawało mi się, że on nie kocha mnie tylko wyobrażenie o mnie. Dopiero gdy poczułam jak ból moich zesztywniałych mięśni zdecydowałam sie wstać. Swoje kroki skierowałam prosto do sypialni. Chciałam położyć się i zniknąć. Nie chciałam, by znów ogarniało mnie uczucie pustki.
CZYTASZ
Nie mówmy nikomu
FanfictionEva wiedzie spokojne i poukładane życie u boku ukochanego Marka. Nie wie jednak, że okrutny los po raz kolejny postawi na jej drodze Deana. Przystojnego prezesa, który tak jak ona skrywa tajemnice.