Chongyun Pov
Siedziałem przy kominku czytając właśnie kolejną z legend, która opisywała początki świata magicznego.
-Po raz kolejny czytasz jakieś legendy, które ostatecznie i tak okazują się być nieprawdą? - powiedziała Xiangling siadając obok mnie trzymając w rękach filiżankę herbaty.
-Jest to i tak lepsze niż wytwarzanie nowych smaków herbaty.
-Będą kiedyś najlepsze na świecie! - krzyknęła oburzona dziewczyna. - Sam spróbuj.
Wziąłem od Xiangling filiżankę biorąc łyka napoju po chwili się krzywiąc.
-Co ty tutaj dodałaś? - zapytałem.
-Dwa liście mięty, kawałek wiśni oraz... - dziewczyna zamilkła na chwilę zastanawiając się nad czymś. - Już wiem! Żabie udka.
-Żabie udka? Herbata powinna smakować łagodnie i powinna uspokajać a nie powodować mdłości.
-To dziecko z domu obok, powiedziało mi, że będzie smakować dobrze.
Westchnąłem tylko ponownie skupiając się na książce.
Po kilku minutach do domu weszła babcia Xiangling z kilkoma listami w ręku.
-Przyszedł list do was. - powiedziała wręczając mi kopertę.
-Do nas? - powiedziała podekscytowana dziewczyna. - Zobacz co jest tam napisane.
Przeczytałem sobie po cichu list, dopiero później skracając go dla Xiangling.
-Otwierają w Devforst szkołę magii i zapraszają wszystkich do niej.
-Ta szkoła magii, którą kilka lat temu zaatakowali źli czarodzieje?!
-Zdaje się, że tak. - powiedziałem cicho.
-Chongyun! - krzyknęła dziewczyna rzucając się na mnie. - Wiesz jaka to jest dla nas szansa?
-To prawda, pracowałam tam jeszcze zanim wszystko się zaczęło. Poziom nauki jest tam na prawdę wyskoki. Możecie nawet zostać jednymi z najlepszych czarodziei na świecie. - wtrąciła babcia Xiangling robiąc obiad w kuchni.
-No nie wiem... nie jestem przekonany co do swoich umiejętności.
-Wystarczy, że zobaczą czy masz potencjał. - powiedziała Xiangling czytając list. - Mamy dokładnie za tydzień się u nich zjawić. Jeśli się dostaniemy, to zostaniemy tam na całe dziesięć miesięcy, a może nawet i do końca ukończenia szkoły. Chongyun... powinniśmy chociaż spróbować.
-Przez tydzień nie uda mi się zapanować nad mocami. - westchnąłem.
-Posłuchaj mnie Chongyun. - podeszła do mnie babcia Xiangling. - Miałam okazję porozmawiać z dyrektorem szkoły. Opowiadał mi, że sam kiedyś jego moce były dość znikome, dopóki nie zaczął ćwiczyć.
-Widzisz? Teraz jest sławny i jest jednym z najlepszych czarodziejów na świecie! Nie możesz się tak po prostu poddać. Powinieneś najpierw chociaż spróbować.
-Może i masz rację...
-Musisz w siebie uwierzyć. - powiedziała Xiangling uśmiechając się do mnie.
Pod wieczór wyszedłem na pole znajdujące się niedaleko wioski, żeby poćwiczyć swoje umiejętności.
Zamknąłem oczy skupiając swoją całą uwagę na ilości magii, którą chciałem właśnie użyć. Rozłożyłem przed sobą rękę, czując chłód nad nią. Otworzyłem powoli oczy widząc niewielką ilość śnieżynek wirujących dookoła siebie.
-Chyba jednak opanowanie tego nie może być aż takie trudne. - pomyślałem uśmiechając się.
Jednak ta piękna chwila nie trwała aż tak długo, ponieważ już po chwili ilość śnieżynek kilkukrotnie wzrosła wytwarzając niemałą kulę śniegu, która zaraz po wybuchnięciu zamroziła dość spory teren trawy.
-Bywało gorzej. - powiedziała Xiangling wychodząc zza drzewa.
Dziewczyna zapaliła mały płomień ognia powoli go rozpraszając po trawie tak, aby jej nie spalić.
-Nie przejmuj się tym, kiedy byłam mała przez przypadek spaliłam kawałek lasu.
-Ale teraz sobie świetnie radzisz.
-Ty też będziesz. - powiedziała dziewczyna kładąc swoją rękę na moim ramieniu. - Lepiej wracajmy, zaraz zacznie się ściemniać.
Dni mijały powoli, aż w końcu nie nadszedł czas pożegnania z babcią Xiangling.
-Mam nadzieję, że wszystko wzięliście.
-Babciu, nie musisz się o nas aż tak martwić. - powiedziała dziewczyna zakładając brązową skórzaną torbę na ramię. - Damy sobie radę.
-Tylko pamiętajcie, żeby pisać do mnie listy.
-Będziemy pamiętać. - powiedziałem.
-To teraz chodźcie się przytulić. - powiedziała babcia Xiangling o mało nas nie zgniatając.
Wyszliśmy z domu kierując się na dworzec kolejowy. Droga była dla nas dość męcząca, ponieważ musieliśmy iść na pieszo. Po drodze Xiangling zbierała jakieś rośliny chowając je do pudełeczka.
-Przestań zbierać te kwiaty. Nie zostało nam za dużo czasu, a nie jesteśmy nawet w połowie drogi. - powiedziałem przyśpieszając kroku.
-Nie martw się Chongyun, wyrobimy się na pociąg. - powiedziała dziewczyna chowając pudełko do torby doganiając mnie. - Jak myślisz? Dużo tam będzie osób?
-Właśnie zastanawiałem się, czy po takiej katastrofie która miała tam miejsce, ktoś będzie chciał się tam pojawić.
-To prawda. Może dlatego wysłali nam list?
-Kto wie...
Będąc niedaleko dworca zauważyliśmy dość sporą ilość osób.
-Zostało nam jeszcze piętnaście minut. - powiedziała Xiangling spoglądając na wielki zegar zawieszony na ścianie.
Na peronie z którego mieliśmy odjeżdżać, znajdowało się dużo osób w mniej więcej w naszym wieku. Razem z Xiangling rozglądaliśmy się patrząc, jak inni popisują się swoimi mocami.
-Nie zwracaj na nich uwagi. Chcą tylko pokazać, że są lepsi, żebyśmy my nie byli w stanie pokazać swoich umiejętności później. - powiedziała cicho dziewczyna.
Kiedy w końcu przyjechał pociąg, wsiedliśmy do jednego z przedziału stawiając obok nasze bagaże.
-To będzie długa podróż. – powiedziałem patrząc na dziewczynę, która wyciągnęła pudełko z roślinami przyglądając się im uważnie.
-Teraz jest perfekcyjny moment, żeby powymyślać nowe smaki herbat i ty mi w tym pomożesz. – oznajmiła dziewczyna wyciągając z torby notatnik następnie pokazując mi mieszanki różnych roślin.
-To jednak będzie bardzo długa podróż. – dodałem w myślach.
CZYTASZ
Library // Chongyun x Xingqiu
FanfictionAkcja rozgrywa się w 1827 roku, gdzie jedna z najlepszych szkół magii zostaje odbudowana i otworzona na nowo, a dziewczyna o imieniu Xiangling próbuje przekonać swojego najlepszego przyjaciela, żeby w końcu uwierzył w swoje moce.