5

149 19 12
                                    

Otworzyłem oczy czując jak krople deszczu na mnie spadają. Znajdowałem się w ciemnym i mglistym lesie leżąc obok małej wydeptanej dróżki.

-Chongyun? – zapytał Xingqiu chodząc między drzewami.

-Tutaj jestem – powiedziałem wstając z ziemi. – Gdzie jesteśmy?

-Nie mam pojęcia, ale za to wiem, że będziemy mogli wrócić z powrotem do teraźniejszości. Mam ze sobą książkę.

Od razu ściągnąłem z siebie płaszcz owijając nim książkę tak, żeby nie zmokła.

-Chodźmy zobaczyć co jest dookoła – zaproponował Xingqiu idąc następnie dróżką.

Przechodząc przez las, zobaczyliśmy wiele złamanych drzew jak i również zwierząt.

-Czy to mały smok? Jest strasznie uroczy – powiedziałem podchodząc do skulonego zwierzęcia siedzącego pod jednym z drzew.

Wyciągnąłem ostrożnie rękę w jego stronę chcąc go pogłaskać. Kiedy zwierzę się na mnie spojrzało swoimi krwisto czerwonymi oczami, zawahałem się przez chwilę. Smok nie uciekając ode mnie dał mi się pogłaskać następnie na mnie wchodząc.

Uśmiechnąłem się lekko odwracając się w stronę Xingqiu.

-Powinniśmy go zabrać?

-Nie wiem czy to dobry pomysł...

-Nie może tak tutaj leżeć w deszczu – powiedziałem na co chłopak westchnął. – Wezmę go na swoją odpowiedzialność.

Wyruszając dalej kolejne kilka minut szliśmy przez las, aż w końcu zobaczyliśmy szkołę w oddali.

-Wygląda zdecydowanie inaczej niż teraz... - powiedziałem.

-Jest bardziej... ponuro? A z resztą, chodźmy dalej.

Przechodząc przez most w końcu znaleźliśmy się na terenie szkoły, na którym było dość sporo osób. Były to osoby w moim i Xingqiu wieku jak i starsze.

Oboje z Xingqiu poszliśmy pod dach obserwując wszystkich z ukrycia.

Wyjąłem książkę z płaszcza następnie otwierając ją na pierwszej stronie.

-Nie wciągnie nas z powrotem? – zapytał chłopak biorąc ode mnie smoka na ręce oddalając się trochę.

-Jak na razie nic się nie dzieje. Lepiej to przeczytajmy zanim ponownie coś się stanie.

Dokładnie się skupiłem na przeczytaniu pierwszej strony. Opisywała ona ponury i deszczowy dzień, w którym wszystko się zaczęło.

-''Stojąc między ludźmi spojrzałam w górę widząc osobę latającą na skrzydłach, która przypatrywała się całemu zdarzeniu.'' – przeczytałem jeden z fragmentów książki następnie ją zamykając.

-W takim razie chyba powinniśmy iść sprawdzić o co chodzi – oznajmił Xingqiu idąc w stronę ludzi.

Przepychając się przez wszystkich przez przypadek wpadłem na kogoś.

-Przepraszam – powiedziałem cicho, a dziewczyna rozejrzała się tylko dookoła.

-Coś się stało? – zapytał jakiś chłopak stojący obok.

-Poczułam coś dziwnego. To wszystko.

Pomimo, że stałem dosłownie obok dziewczyny na którą wpadłem, nie była w stanie stwierdzić, że to faktycznie ja ją popchnąłem.

-Xingqiu... - powiedziałem podchodząc do chłopaka.

-Hm?

-Oni chyba nas nie widzą ani nie słyszą... - powiedziałem, a chłopak spojrzał się na mnie zdziwiony.

Library // Chongyun x XingqiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz