2. Jestem taka jak Ty

13 4 20
                                    

Wrząca woda spływało po moich barkach w dół. Lubiłam to uczucie. Oddawałam się wszystkim myślom i czekałam. Tak naprawdę za każdym razem nie wiedziałam, na co czekałam. Nigdy to nie przychodziło, ale za każdym razem czekałam na cud.

Wiedziałam, że jeszcze minuta dłużej, a dostanę reprymendę od jednej z nauczycielek. Ktoś zawsze na mnie kablował, a ja po prostu potrzebowałam świętego spokoju. Mimo prześladujących moją głowę myśli nawet nie ruszyłam się o milimetr. Z założonymi na kark rękoma i przymkniętymi powiekami czekałam, aż myśli nawrócą się na odpowiedni tor, a ja wyjdę na korytarz cała uśmiechnięta i spokojna. Prysznic był moją jedyną prawdziwą przestrzenią, w której nie bałam się pokazywać prawdziwej Lavender Larsen.

Gdy kolejny odgłos donośnego pukania i krzyków dotarł do moich uszu, wtedy dopiero wyskoczyłam spod prysznica. Z lekkim uśmiechem na ustach otworzyłam drzwi od łazienki.

- Przypominam ci, że nie jesteś tutaj sama. - Gloria szarpnęła moje ramię, a ja cicho westchnęłam.

Wplotłam roztrzęsione dłonie w mokre i poplątane włosy. Wzięłam kilka głębszych oddechów. Czasem bywałam żałosna.

Beznamiętnym krokiem udałam się do własnego pokoju, zatrzaskując się w nim na wszystkie spusty. Ludzie bywali wyczerpujący, w szczególności tacy, którzy cały czas czekali na twoje potknięcia. Taki właśnie był świat. Brutalny, bestialski, pełen potwornych ludzi. Oni nie bywali dobrzy. Z reguły ludzie nie bywali dobrzy.

Opadłam na łóżko. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w biały sufit nade mną. W tamtej sekundzie moje myśli przelatywały mi przez głowę. Chciałam zatrzymać się na jednej z nich i na spokojnie ją przeanalizować, ale żadna z nich nie wydawała się wystarczająca. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Siedziałam tak przez moment. Sekundy mijały. Słońce powoli chowało się za horyzontem, było ledwo widoczne. Tej nocy nie chciałam spędzać jak każdej innej. Czułam się samotna, a nie chciałam się tak czuć.

Nie pasowała mi zmiana mojego myślenia. Te wszystkie emocje były zbyt wyraziste, a wstrętne myśli powodowały, że nie mogłam spać. Kiedyś byłam inna. Życie było inne. Gdyby ktoś zapytał mnie, czy tęsknię, bez wahania odpowiedziałabym, że tak.

Nikt nie miał pojęcia, jak bardzo tęskniłam.

Nie mogąc znieść dłużej tego uczucia, otworzyłam okno. Dzięki Bogu obok niego znajdowała się drabina. Prace remontowe jeszcze się nie zakończyły, dlatego drabina nadal znajdowała się na swoim miejscu. Bez dłuższego rozmyślania schodek po schodku zaczęłam schodzić w dół. Gdy moje nogi wreszcie poczuły właściwy grunt, ja poczułam się dziwnie wolna. Cały niepokój ustąpił, a ja znowu poczułam się szczęśliwa. Ten budynek tak działał. Nie chciałam do niego wracać, ale gdyby nie on nie byłoby też mnie. Bo bez niego byłam nikim.

Rozejrzałam się dookoła. Mur oddzielał dwie części akademii. Był zwyczajny, ceglany i dosyć ponury. Stanowił osobne części dla dziewcząt i chłopców. Nie mogliśmy mieć pokoi w tym samym przedziale.

Moje dłonie zahaczały o zielone krzaki. Szum fal działał kojąco. Byłam spokojna. Potrzebowałam spokoju. Ostatnio dużo rzeczy mnie przytłoczyło. Sprawa z ojcem nie dawała mi spokoju. Wiedziałam, że pewnego razu będę musiała stawić wszystkiemu czoła. Każdemu problemowi, z którym cały czas walczyłam. I ze strachem, z którym też walczyłam. Nie mogłam powiedzieć, że się nie bałam, inaczej bym skłamała. Tylko tak naprawdę, kto się nie boi? Niepokój jest nieodłącznym elementem naszej wegetacji. Bez tego nie było by nas. A ja nie należałam nigdy do osób wyjątkowo odważnych.

Nie pokonywałam fal, to fale pokonywały mnie.

- Długo tak tu spacerujesz? - przestraszona pisnęłam cicho.

Wall At SunsetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz