25

813 55 40
                                    

Jeśli rozdział się wam podoba, to zostawcie gwiazdkę! I pamiętajcie o #criminallarryff na Twitterze xx
________________________________________

Uwaga: rozdział zawiera sceny +18


Jedzenie w restauracji było przepyszne. Louis naprawdę miał dobry gust, ale to, co najbardziej mi zaimponowało, to fakt, że mieliśmy trochę prywatności, czyli to, czego najbardziej potrzebowaliśmy, będąc w takim niekorzystnym położeniu.

Po zjedzonej kolacji wróciliśmy metrem z powrotem w okolicę Hyde Parku, bo niedaleko od niego Louis zaparkował swój samochód. Na dworze było już naprawdę ciemno, a mimo to ulice tętniły życiem. Wielu ludzi spędzało czas ze znajomymi w pubach, a młodzież bawiła się w nocnych klubach. Szliśmy dość szybkim krokiem, aby uniknąć możliwego rozpoznania przez paparazzi, czy inne osoby. Obawa przed byciem śledzonym naprawdę potrafiła przytłoczyć i negatywnie wpłynąć na psychikę.

Nie minęło kilkanaście minut, a już siedzieliśmy w czarnym Mustangu, gdzie mogliśmy odetchnąć z ulgą. Louis odwrócił głowę i zerknął na mnie.

– Masz ochotę do mnie wpaść? Chyba, że jesteś już zmęczony albo masz mnie dosyć, to zrozumiem i odwiozę cię do domu.

– Oh nie, nic z tych rzeczy – zaśmiałem się, kręcąc delikatnie głową. – Możemy pojechać do ciebie.

– Dobrze – szatyn uśmiechnął się na moją odpowiedź i odpalił silnik, po czym wyjechał z parkingu. Rozsiadłem się wygodnie, trzymając na kolanach wazonik z kwiatkami, jednak mężczyzna uparł się, żebym zapiął pasy. Nie miałem już 6 lat, ale lubiłem to, jaki opiekuńczy jest wobec mnie, więc się go posłuchałem.

Podziwiałem widoki za szybą. Podświetlone budowle, London Eye, Tamiza lśniąca w świetle księżyca... to wszystko wyglądało pięknie. Louis mieszkał w SouthBank Tower – ogromnym wieżowcu, który było widać już z daleka. Czasami zastanawiałem się, czy jego penthouse mógł kosztować więcej, niż mój dom.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z auta i udaliśmy się w stronę wejścia do budynku. Następnie weszliśmy do windy i wjechaliśmy na odpowiednie piętro. Louis otworzył drzwi do swojego apartamentu i puścił mnie przodem. Mój gentleman. Rozebrałem się, odwieszając płaszcz oraz szal na wieszak i nieśmiało wszedłem dalej, trzymając w dłoni wazonik z kwiatkami.

– Proszę, czuj się jak u siebie... Chyba nie muszę tego powtarzać za każdym razem – zaśmiał się– Odstaw gdzieś te kwiatki, a ja może otworzę wino, hm?

– To brzmi jak dobry plan – uśmiechnąłem się i poszedłem do salonu. Odstawiłem wazonik na stolik i zaczekałem na szatyna, siadając na kanapie. Po chwili mężczyzna wrócił do mnie, niosąc butelkę czerwonego wina oraz dwa kieliszki.

– Wreszcie sami, huh? – spojrzał na mnie, stawiając kieliszki na stoliku i za pomocą korkociągu otworzył butelkę. Wyglądał przy tym niezwykle atrakcyjnie, niczym prawdziwy barman.

– Oj taaak, brakowało mi tego... Chociaż muszę przyznać, że miałeś świetny pomysł z tą restauracją. Czułem się o wiele lepiej, gdy byliśmy tam tylko we dwoje i nikt nam się nie przyglądal – przyznałem, obserwując jak szatyn wlewa nam wino do kieliszków. Wziąłem jeden z nich i uniosłem go.

– Przed sobą nie musimy nikogo udawać – Louis uśmiechnął się lekko, biorąc drugi kieliszek i usiadł obok mnie. – W takim razie wypijmy... Za naszą pierwszą randkę – powiedział wesoło.

– Za naszą pierwszą, i na pewno nie ostatnią, randkę – poprawiłem go z szerokim uśmiechem, delikatnie stukając o kieliszek szatyna, po czym upiłem łyk wina. Oblizałem wargi, czując przyjemny, lekko słodkawy, owocowy posmak.

Criminal |larry stylinson♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz