Chapter 21

1.2K 83 108
                                    

Pilnowałem właśnie babeczek, Sapnap i Clay aktualnie myją sie z mąki i kakaa. Obsługa sprzątnęła za nich ten okropny brud, jedynie oni sie na tym znają.

Minutnik był ustawiony na 19:25, a była 19:16. Chciałem odwiedzić babcie, ale wiem że kiedy tam wejde, to nie wyjde przez następny tydzien. Luca była w salonie i bawiła sie z Karlem, a ja siedziałem na blacie i tak naprawde nudziłem sie strasznie. Nie miałem co robić już kompletnie, jedynie został nam ten maraton, ale zrobimy go za jakąś godzine dopiero.

"George! Masz może jakieś ciuchy dla nas? Mamy je mega brudne" zapytał Sapnap wchodząc do kuchni bez koszulki.

"Jasne, zaraz przyniose, ale nie paradujcie tak z gołymi klatami." zaśmialiśmy sie oboje, a ja wbiegłem schodami na górę.

Wybrałem z mojej szafy jakieś za duże na mnie ciuchy, mam takich pełno więc nie było to dla mnie problemem bym coś znalazł. Padło na szare dresy i białą koszulke dla Sapa, a dla Claya czarna koszulka z czarnymi dresami. Ja za to wybrałem sobie beżową bluze i czarne dresy, postanowiłem ze tez sie przy okazji przebiorę z tych brudnych ciuchow.

Usłyszałem dzwonek stopera, więc szybko wziąłem ubrania dla chłopaków i zbiegłem ze schodów, o mało co sie nie przewracając dwa razy. Widziałem że Karl wykładał juz babeczki, więc ja skierowałem sie do łazienki i zapukałem.

"To wasze ciuchy" podałem przez wąską szpare w drzwiach.

"Dzięki Gogy, nawet nie wiesz jak ratujesz nam teraz dupy" zaśmiał sie Sapnap.

Uśmiechnąłem sie i odszedłem sprawdzić jak babeczki. Wszedłem do kuchni i spojrzałem na nasz wypiek. Dodaliśmy do środka również troche borówek, więc powinny być jeszcze lepsze.

"Ładne prawda?" zapytał Karl.

"Są sliczne!" krzyknąłem szczęśliwy. "Teraz tylko podzielić je, a później udekorować i część zanieść babci." oznajmiłem i zacząłem dzielić. W tym czasie przyszli chłopacy, nawet dobrze wyglądali tylko koszulka Claya, byla troche na niego za mała, przez co wystawało mu troche brzucha. Nqwet umięśnionego brzucha.. Nie. Chwila.

" Coś sie stalo George? Jestes cały czerwony" zapytał z troską Clay.

"Um.. Nie- Musze sie przewietrzyć, zaraz wracam" pobiegłem szybko na nasz taras i usiadłem na jednym z leżaków. Nie wiem co sie stało, dlaczego ja tak w ogóle pomyślałem? Racja, Clay jest ładny i przystojny, ale nie żeby mi sie podobał. Chyba że? Nie- George! Skończ-

Otarłem rękami całą twarz i wstałem by wejść do domu. Jednak coś mi to uniemożliwiło gdy wstawałem, walnąłem czubkiem głowy o coś twardego. Popatrzałem w górę, Clay. Kogo innego mógłbym sie spodziewać?

"Oj, sorki" podrapałem sie po karku.

"Nic nie szkodzi, powiesz co sie stało? W kuchni naprawdę byłeś cały czerwony i myślałem że zaraz zemdlejesz, bo nie kontaktowałeś przez chwile" usiadł i pociągnął mnie za sobą, że wylądowałem na jego kolanach.

"N-nic! Naprawdę, tylko źle sie poczułem, możemy iść do środka" uśmiechnąłem sie nerwowo i próbowałem wstac, ten jednak nie dawał za wygraną i znów mnie za sobą pociągnął.

"George" zrobił swoją oschłą twarz, przez co sie lekko wystraszyłem. "Jesteśmy przyjaciółmi, tak?" zapytał, ja pokiwałem głową. "Właśnie, wiem że możesz mi jeszcze nie ufać, ale widzę ze cos cie gryzie, jeśli nie chce nie mow. Ape wiedz że zawsze możesz mi powiedzieć, okej?" uśmiechnął sie do mnie.

"Tak, dziękuję" przytuliłem go, co odrazu odwzajemnił.

"Nie chce wam psuć tej romantycznej chwili, ale babeczki stygną" powiedział Sapnap z lenny face.

No teraz to ja jestem pewien ze spaliłem buraka. Wstałem z blondyna i poszliśmy we trójkę do kuchni. Każdy wziął co chciał do dekorowania i zaczęliśmy. Ja swoje udekorowałem w dość nietypowy sposób, jedna była z truskawkami i uszami kota z masy cukrowej, druga w płomienie, trzecia niebiesko, fioletowo, zielona, czwarta cała zielona z białym uśmiechem i piąta cała niebieska z czerwono białym prostokątem na środku.

Chłopacy zrobili praktycznie normalne, jedynue Nicka były troche dziwne, bo na każdej narysował penisy. Zaśmiałem sie z tego i wziąłem wszystkie na jeden talerz.

"To jak je dzielimy?" zapytał Karl.

"Wsumie, jest ich 15. Więc dla piątki, bo jeszcze pani Tereska, wyjdzie po trzy na głowę" oznajmiłem i wzruszyłem ramionami.

"Dobra, to ja rozdzielę, a wy przygotujcie jedzenie na maraton, Nick zajmiesz sie przygotowaniem salki?" zapytał drugi brunet.

"Jasne, już ide" powiedział i wyszedł z prędkością światła.

"Dobra, Clay i George, przygotujcie żarcie." rozkazał.

Ja z blondynem wyjęliśmy potrzebne miski i inne naczynia. Szczerze nawet miło było spędzić czas razem, bardzo fajnie sie przy tym bawię. Przypomniało mi sie ze musze przecież zaniesc babci babeczki.

"Zapomniałem zaniesc babeczki na górę, przy okazji moge wziąć resztę rzeczy i zaniesc do sali" oznajmiłem, a dwójka przyjaciół pokiwała na zgodę głowami.

Wziąłem talerze z jedzeniem i postawiłem je na tacy. Gotową wziąłem i udałem sie na górę, zapukałem oczywiście przed wejściem do pokoju pani Tereski.

"Wejdź George" powiedziala słabym głosem. Ja otworzyłem lekko drzwi i położyłem tacke na półce.

"Wszystko dobrze?" zapytałem, martwiłem sie, co poradze.

"Tak, dziękuję za babeczki. Są naprawdę piękne" uśmiechnęła sie i wzięła talerzyk z słodkościami.

"W porządku, to ja ide. Ja, Karl, Sapnap i Clay robimy maraton filmowy, więc ci nie przeszkadzam. Przyjde najwyżej jutro" pożegnałem sie i wyszedłem. Tym razem skierowałem sie do sali kinowej. Zobaczyłem ze Sapnap kończę już przygotowania, więc zaprosiłem go na dół, by pomógł nam wziąć resztę rzeczy.

Zeszliśmy na dół rozmawiając o tym co najpierw będziemy oglądać, szczerze to miałem ochotę na jakiś horror, dawno nie oglądałem, a przydałoby mi sie nieco adrenaliny.

"To w końcu co oglądamy?" zapytał Clay wchodząc z częścią jedzenia na górę.

"Mam ochotę na jakiś horror, a wy?" zapytałem otwierając im drzwi od sali.

"Wsumie można obejrzec, tylko jaki?" zaśmiał sie Karl.

"Ja wybieram!" krzyknął Sap podbiegając do laptopa. "Wszystkie części obecności?" spytał patrząc na nas.

Każdy przytaknął i takim właśnie sposobem znaleźliśmy sie na siedzeniach i każdy jadł swoje babeczki z wyjątkiem mnie.

"George? Czemu nie jesz?" zapytał po cichu Clay.

"Nie wiem, nie mam ochoty" spojrzałem na jego ciemną twarz, nie widziałem praktycznie nic, jedynie jego oczy i usta.

"Zjedz chociaż trochę, prosze" podsunął mi talerz z naszymi wypiekami.

"Clay, ja naprawdę nie wiem czy chce" wziąłem jedną do ręki. "A jak zwymiotuje?" zapytałem tym razek troszkę głośniej.

"Powstrzymaj sie, wiem ze to dla ciebie trudne, ale zrob to dla nas" uśmiechnął sie, widziałem to. Na moją twarz również wpłynął lekki uśmiech.

"Dobra, robie to tylko ze względu na was i na babcie" wziąłem pierwszego gryza. "Całkiem smaczne" powiedziałem i wziąłem kolejny.

"Widzisz, nie zwróciłeś tego, a teraz zjesz więcej?" zapytał z nadzieją.

"Postaram sie" uśmiechnąłem sie szerzej, a on mnie przytulił jedną ręką.

Dlaczego to zrobił? Nie wiem, ale nie mam nic przeciwko, czuje sie bezpieczniej, więc sie wtuliłem bardziej.

-------
HEEEJ
__________________________________________

Im all yours.. // DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz