Blondyn stał ciężko nad nieprzytomnym Luke'iem, całą twarz miał poobijaną i we krwi. Szybko spojrzałam na ojca, jego knykcie były opuchnięte i zakrwawione. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, za każdym razem myślałam że uodporniłam się na taki widok jednak nie było to prawdą. Ból który odczuwałam patrząc na brata był większy niż gdy ja obrywałam. Po chwili ciszy która wydawała się wiecznością gdy patrzyłam mu w oczy chłopak obrócił twarz ku ziemi i zza paska u spodni wyjął pistolet. Rafe odrazu stanął przede mną zasłaniając mi obraz Maybank'a.
- JJ odłóż to.- stanowczy i niski głos przyjaciela wydobył się odbijając się od ścian. Wyjrzałam ostrożnie zza pleców Cameron'a. Chłopak stał z pistoletem wycelowanym w głowę Luke'a. Głośny szloch wydobył się z moich ust, ledwo utrzymywałam się na nogach. Blondyn również zaczął płakać, jego łzy praktycznie spadały na policzki leżącego mężczyzny. Rafe popchnął mnie lekko do tyłu, a ja tracąc równowagę upadłam na kolana zwijając się z emocji. Nie do końca wiem co mi towarzyszyło, smutek, strach, współczucie. Nie umiałam określić co się ze mną dzieje, wiedziałam jednak że nie boje się o ojca tylko o mojego brata, który przeżył w tym domu same złe chwile i nie widziałam czy jest zdolny pociągnąć za spust.
Rafe ruszył powoli do JJ wyciągając obie dłonie do góry, szeptał coś miłym głosem który ledwo do mnie docierał. Minęły sekundy gdy chłopak wyrwał broń z rąk Maybank'a i schował ją za bluzkę wcześniej ją zabezpieczejąc. Obrócił się patrząc na mnie, szybko przybiegł i podniósł mnie mocno przytulając. Złapał moja twarz w dłonie obejmując mnie przy tym.- Hej, hej spójrz na mnie. Juz jest okej, słyszysz, nic się nie stało.- starł moje łzy, jego twarz była tak blisko mojej. Mimo zaszklonych oczu widziałam wyraźnie rysy jego twarzy, każdy kolor kryjący się w jego oczach i lekkie wypieki na twarzy spowodowane mocnym letnim słońcem. Coraz bardziej zatracałam się w tym widoku, atmosfera była mocno napięta, miałam wrażenie że zbliżamy się do siebie z każda sekundą. Trzask drzwi uderzył w moje uszy kierując moją uwagę na wyjście. JJ znikł za ścianami, więc nie martwiąc się o Rafe'a wybiegłam za nim. Miałam wrażenie że chłopak lekko zawiedziony tokiem sytuacji opuścił ramiona i spojrzał w podłogę. Wyobrażałam sobie jak zły na siebie za puszczenie mnie przygryza wargę i zaciska pięści. Po chwili jednak też wybiegł z domu zatrzymując się jednak na werandzie.
- JJ!- biegłam w stronę chłopaka który właśnie wsiadał do samochodu ojca.- Proszę zaczekaj!- podbiegłam do niebieskiego starego grata, który już ledwo jeździł. Chłopak w stanie w którym nigdy go nie widziałam nerwowo próbował trafić kluczykami w statyjke. Oparłam się o bok auta patrząc na niego roztrzęsiona. Chciałam się dowiedzieć wszystkiego od strony mojego brata, to co wiedziałam było tylko czubkiem góry lodowej która stała właśnie na naszej drodze. Jednak chłopak szybko wycofał auto ledwo mnie nie potrącając i odjechał nie patrząc w lusterko. Obróciłam się do drugiego blondyna który jakby w transie patrzył w moją stronę. Chwilę później siedziałam już w kasku tamując dalszy rozwój łez by nie zalać wnętrza ochraniacza. Nie pędziliśmy z taką prędkością jak zazwyczaj, właściwie to nie było takie potrzeby. Cameron nie poinformował mnie nawet gdzie zmierzamy ale pochłonięta całą sprawą nie martwiłam się o to. Przetaczając tą historię w głowie po raz kolejny coraz bardziej dochodziłam do wniosku że to tylko i wyłącznie moja wina.
Z transu wybudził mnie tak naprawdę spokój i cisza, silnik zgasł a wokół nas były tylko drzewa i trawa pomieszana z piaskiem. Byliśmy na szczycie mojej miejscówki, w której tak kochałam spędzać czas będąc sama. Właściwie to tylko Rafe wiedział jej dokładny punkt położenia, płotki wiedziały tylko że istnieje i chodzę tam gdy potrzebuje samotności lub poprostu nie mam co robić.
Chłopak podał mi dłoń zaraz po tym jak ściągnęłam kask, pomógł zejść mi z motoru i poprowadził wydeptaną ścieżką na skraju skarpy. Panował tu wspaniały nastrój a przed nami rozciągał się cudowny widok. Było jeszcze wcześnie, słońce nadal mocno parzyło i oślepiało gdy tylko wychodziło się z pod korony drzew.- Chcesz o tym porozmawiać?- blondyn z podkulonymi nogami siedział delikatnie z tyłu po mojej prawej stronie i mimo że go nie widziałam miałam wrażenie że cały czas na mnie patrzy.
- Chyba nie.- szybko mrugałam oczami by zniwelować łzy. Potrząsnęłam głową i okreciłam się na pośladkach z lekkim uśmiechem.- Jakieś plany na resztę dnia? Właściwie to mój brat wyrwał cię z codzienności.- przekręciłam oczami a kącik ust Cameron'a powędrował ku górze
- Niestety muszę iść na Noc świętojańską z moją milutką rodzinką.- podparł się dłońmi z tyłu ciała, jego włosy delikatnie rozwiewał wiatr co sprawiało że był jakiś przystojniejszy.
- To dzisiaj rzeczywiście.- znowu zaczęłam szukać w głowie pomysłów na spędzenie samotnego popołudnia, ale nic nie wymyśliłam.- Chciałabym tylko wiedzieć co z JJ, tylko że właściwie nie wiem gdzie szukać reszty.- opuściłam głowę i oparłam się brodą o kolano.
- A nie czasem ojciec Pope'a dostarcza jedzenia na imprezę?- blondyn powiedział to jak natchniony po chwili przerwy w naszej konwersacji. Mówił prawdę, tak samo rodzice Kie należą do 'country club'. Oboje powinni tam być, ale nie odpowiedziałam mu tylko uśmiechnęłam się lekko na co on jakby onieśmielony odwrócił wzrok na ocean.
Siedzieliśmy w ciszy kolejną godzinę, jedyne co nam towarzyszyło to oddechy które raz po raz było słychać między podmuchami.
Rafe zebrał się chwile przed osiemnastą by wrócić widocznie zawiedzony do willi i przygotować się na noc.- Dziękuję.- zebrałam się na podziękowanie gdy chłopak był w trakcie zakładania kasku.- Że ze mną dzisiaj byłeś, nigdy nikt dla mnie tyle nie zrobił.
- Od tego są przyjaciele.- nie wiadomo dlaczego ale to zdanie wywołało ukłucie w środku mnie. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc co się ze mną stało i pokiwałam lekko głową w ramach odpowiedzi. Blondyn szybko znikł wśród drzew a ja skuliłam się jeszcze bardziej.
Czy ten przeklęty skręt w moim żołądku był oznaką szczęścia, bo w końcu nigdy nie miałam przyjaciół. Cieszyłam się że w końcu udało mi się mieć kogoś bliżej siebie, czy jednak mnie to zabolało?
Jedno krótkie zdanie wyrwało mnie całkowicie z rozmyśleń o łodzi, Thornton'ie, JJ i ojcu, pochłonęło mnie do tego stopnia że w mojej wyobraźni miałam tylko wyraz twarzy Rafe'a trzymającego mnie przy sobie, czułam tylko jego zapach zamiast trawy i wody.
Może to zdanie zabolało mnie bo mi się spodobało jak na mnie patrzył, jak się wobec mnie zachował, jak wyglądał?- Ogarnij się kurwa, to Rafe Cameron.- potrząsnęłam głową i zacisnęłam oczy. Nie może mi się podobać, może i zbliżyliśmy się do siebie, ale od zawsze tylko mnie irytował i wzbudzał we mnie nienawiść, jak w przeciągu kilku dni miało by się to zmienić w zauroczenie. Gdyby się dowiedział, mimo że nie ma o czym, wyśmiał by mnie i kazał wracać na stronę tych biednych. Jak ja w ogóle mogłam o tym pomyśleć, król grubych ryb i zagubiona płotka. To nie miało prawa istnieć.
Gdy w końcu przerosły mnie te wszystkie rozmyślenia i scenariusze, gdy stwierdziłam że Rafe Cameron mi się nie podoba, wstałam i powolnym krokiem zeszłam w dół na plażę na której jeszcze chwilę temu odbywało się to pamiętne ognisko z bronią w rękach JJ, nadal nie przeprosiłam go za słowa które wypowiedziałam wtedy w jego stronę.
CZYTASZ
I won't let you fall // Rafe Cameron
FanficKsiążka na podstawie serialu Outer Banks Zapraszam na opowieść o młodszej siostrze JJ i jej dziwnej relacji ze znienawidzoną grubą rybą Pisane dla fun'u 1 w #rafecameron 21.06.2023