Rozdział 1

1K 32 2
                                    

POV Erwina

Była godzina około 1 w nocy zadzwoniłem do Heidi czy możemy się spotkać. Chciałem obgadać sytuację między nami. Od dłuższego czasu bardzo mało się widzieliśmy wiedziałem, że spora część winny leży po mojej stronie. Wyjąłem z kieszeni telefon odrazu wybrałem numer blondynki. Odebrała po pierwszym sygnale.

-Tak, Erwin? - odrazu usłyszałem jej lekko zatroskany głos.

- Możemy się spotkać? Ale tylko we dwoje jest coś o czym chciałbym pogadać na osobność. - odpowiedziałem starając się panować nad głosem.

- No dobrze, a gdzie mam podjechać? - usłyszałem jej zdziwiony głos

- Podeśle GPS - odpowiedziałem próbując mieć wesoły głos, odrazu po tym się rozłączyłem i wysłałem jej pineske z dopiskiem, że jestem na dachu.

Czekałem dobre 10 minut rozmyślając nad tym jak to rozegrać. Wiedziałem, że mimo uczucia lepiej nasz związek zakończyć. Myślałem nad tym od dawna nie chciałem by dziewczynie stała się krzywda lub cierpiała z powodu tego że umrę na jakieś akcji. Rozstanie będzie mniejszym dla niej bólem niż moja śmierć. Poza tym przez swoje zatracenia napadowe strasznie ją zaniedbywałem co sprawiało wewnątrz mnie ból, ale nie mogłem przestać. Byłem po prostu uzależniony od tej adrenaliny na każdej z akcji wręcz chciałem jej więcej. Była dla mnie narkotykiem napędzającym do dalszych akcji. Usłyszałem jak ktoś wchodzi po drabinie, otarłem łzy z policzków. Po chwili Heidi weszła na dach. Przytuliłem ją na powitanie po czym zacząłem rozmowę.

- Heidi, sądzę że to co jest między nami się wypaliło już nie jest tym samym co wcześniej - skłamałem, psychicznie powstrzymywałem się by nie ukazać uczuć. Na twarzy miałem brak emocji mimo, że w środku ból związany z zakończeniem relacji rozrywał mnie od środka. Patrzyłem na twarz blondynki która zaczęła płakać.

- Dlaaa-czego? - zapytała roztrzęsiona dziewczyna lekko jąkając się. Myślałem nad kolejnym kłamstwem, które by powstrzymałoby ją przed kontaktem ze mną. Szybko wpadłem na pomysł.

- Poznałem kogoś - wiedziałem, że to jest najgorsze kłamstwo jakie mogłem powiedzieć. Mimo wszystko chciałem by dziewczyna była bezpieczna i nie musiała się obawiać o życie. Ta myśl była dla mnie najważniejsza i nie ważne jaką miałem za to ponieść cenę. Po prostu dla niej mogłem oddać życie.

- No dobrze - odpowiedziała na moją odpowiedź, zaczęła mocniej płakać, a ja mimo wszystko musiałem ukrywać swoje prawdziwe uczucia póki co dobrze mi wychodziło. Pomagała mi myśl o tym, że tak będzie jej lepiej.

- chodź odwiozę cię do mieszkania bo w tym stanie nie powinnaś prowadzić. - powiedziałem bezuczuciowo.

Zeszliśmy drabiną z dachu i udaliśmy się w stronę jej białego mercedesa. Wsiadłem na miejsce kierowcy Heidi dała mi kluczyki. Jechaliśmy bez słowa dziewczyna cały czas płakała, a ja cierpiałem w środku. Wjechałem na parking podziemny i zaparkowałem. Oddałem dziewczynie kluczyki i odszedłem bez jakiegokolwiek pożegnania zostawiając ją samą. Gdy wyszedłem na podwórko zaczęły pojawiać się łezki na moich policzkach. Zatrzymałem taksówkę i pojechałem po swoje laferrari. Podczas drogi stwierdziłem że jest środa więc Arcad jest zamknięty i nikogo tam nie powinno być. Wsiadłem do samochodu i odrazu udałem się w stronę wjazdu do piwnicy. Tam zaparkowałem samochód i udałem się schodami na górę. Poszedłem za bar i wziełem butelkę whisky i szklankę następnie wróciłem do biura. Usiadłem na kanapie i zacząłem zapijać swoją rozpacz z powodu zerwania. Zaczął ktoś do mnie wydzwaniać, więc wyciszyłem telefon wolałem z nikim nie gadać będąc w takim stanie. Myślałem o wszystkim i wspominałem chwilę spędzone z Heidi popijając cały czas whisky. Gdy zacząłem kończyć butelkę byłem już pijany i zasnąłem na kanapie...

Skazani na cierpienie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz