POV ERWIN
Wróciłem do Los Santos, był to dziwny powrót. Kojarzyłem miasto ale nic nie pamiętałem oraz nikogo. Razem ze mną przyjechały dwie siostry zakonne, które miały pomóc mi w prowadzeniu zakonu. Po powrocie do miasta odrazu udaliśmy się na komendę, by zgłosić zaginione dokumenty. Gdy zadzwoniłem dzwonkiem, przyszło dwóch policjantów głównym wejściem.
C: Witamy pastorze, w jakiej sprawie się zjawiłeś? - zapytał policjant z czarną długa grzywka.
E: Dzień dobry, a z kim mam przyjemność? - zapytałem zdziwionym głosem że policjant mnie zna
M: Nie rób sobie jaj Erwinie - powiedział drugi policjant z ciemnymi włosami oraz lekką brodą
Z: On nie robi sobie jaj - odpowiedziała za mnie jedna z zakonnic - pastor stracił pamięć i przez to nic nie pamięta - dopowiedziała spokojnym głosem
M: Ale jak do tego doszło? - zapytał zdziwionym głosem brodaty mężczyzna
E: Moglibyście mi się pierw przedstawić? Wy mnie znacie lub raczej znaliście, a ja was nie znam - powiedziałem spokojnym głosem
C: Nazywam się Dante Capela, a ze mną jest Gregory Montanha - powiedział spokojnym głosem facet z długą grzywką
E: Miło was poznać - powiedziałem mając szczery uśmiech - możemy przejść w bardziej subtelne miejsce? - zapytałem spokojnym głosem
M: Dobrze udajmy się do sali przesłuchań - po czym zaczął iść, a ja wraz z siostrami poszliśmy za nim. Weszliśmy do sali gdzie było cztery krzesełka usiadłem a na przeciwko mnie usiedli policjanci.
E: Chciałem zgłosić kradzież dokumentów oraz próbę zabicia mnie - powiedziałem spokojnym głosem
C: Możesz odpowiedzieć o tym coś więcej? - zapytał zaciekawionym głosem
E: Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu gdzie było pełno różnych przedmiotów do sprawiania bólu. Nie pamiętam jakim sposobem znalazłem się w tym pomieszczeniu, w sumie nie pamiętałem czegokolwiek przezemną była zamaskowana osoba. Po głosie mogę stwierdzić, że był to mężczyzna. Gdy zapytałem się kim jest był bardzo zdziwiony, to mu powiedziałem, że nic nie pamiętam. Po tym dostałem kijem bejsbolowym i straciłem przytomność. Obudziłem się znów, ale tym razem w szpitalu. Od sióstr które są tutaj dowiedziałem się, że zostałem wyłowiony z rzeki w dość ciężkim stanie. Nie miałem przy sobie żadnych dokumentów, dzięki Bogu jednak trafiłem do szpitala w którym pomagały siostry, które mnie znały. - skończyłem swoją opowieść obaj policjanci byli bardzo zdziwieni
M: Kiedy to miało miejsce - zapytał Gregory
E: Spędziłem w szpitalu 9 dni oraz 14 kolejnych dni w klasztorze, a ile spędziłem w poprzednim miejscu z tym facetem to nie wiem
C: A coś lub cokolwiek pamiętasz z poprzedniego życia? - zapytał Capela
E: Nic nie pamiętam nawet swojego dzieciństwa panie Dante. Miałbym jeszcze prośbę - powiedziałem myśląc skąd znają mnie policjanci
M: Jaką?
E: Żeby nikt nie dowiedział się że straciłem pamięć - powiedziałem spokojnym głosem
C: dlaczego? - zapytał zdziwiony Capela
E: Widzisz, Bóg dał mi szansę przeżyć, ale kosztem tego, że nic nie pamiętam. Myślę że miał to w planie abym zapomniał o poprzednim życiu i osobach z którymi miałem relacje, żeby oddać się wierzę i nowym życiu. Przemyślałem to przez te 3 tygodnie - powiedziałem - A kiedy mógłbym odebrać jakiekolwiek dokumenty? - zapytałem
M: Jutro proszę się stawić na komendzie żeby odebrać dokumenty - powiedział Gregory. Po wyrazie twarzy policjantów wyczytałem potężne zdziwienie tym co powiedziałem. Po prostu ich zamurowało
E: Dowidzenia i niech ma Bóg ma was w opiece - powiedziałem po czym wyszedłem z sali i udałem się z siostrami do samochodu. Ruszyliśmy w stronę Kościoła miałem ze sobą klucze wzięte z Klasztoru. Dziś miał za niedługo pojawić się ślusarz żeby wymienić zamki. Po szybkiej wymianie zamków odmówiłem z siostrami różaniec oraz udaliśmy się razem do mieszkania które wynajmowaliśmy. Jechałem jako pasażer koło zakonnicy. Minął nas samochód z ciemnymi szybami, prowadziła go blądynka, która gdy mnie ujrzała dziwnie na mnie się popatrzyła. Na jej twarzy było widać zdziwienie.