Rozdział 8

728 25 7
                                    

POV HEIDI

Mijały tygodnie odkąd Erwin wyjechał z miasta, nadal nie mogłam uwierzyć w to, że po prostu uciekł od nas wszystkich bez słowa pożegnania. Po tym co powiedziała mi Summer, po wybudzeniu myślałam nad jej słowami. Może miała rację i naprawdę ktoś go porwał? Ale wtedy nie zniknęłyby jego wszystkie rzeczy. Kui dowiedział się, że pastor z zakonnicami przyjedzie zająć się zakonem. Przez tą sytuację zabraliśmy wszystkie nasze rzeczy z zachrystii. Minęło już 24 dni od wypadku samochodowego Summer policja nic nie ustaliła. Trzymała się dobrze po tych wydarzeniach, ale trochę się odsunęła od reszty grupy. Dużo spędzała czasu na zakonie, po wiadomości od Kui'a była przygnębiona. Jechałam na BS  mijałam samochód w którym ujrzałam Erwina wraz z nimi były dwie zakonnice. Spojrzał się na mnie, w jego oczach nic nie było jakiegokolwiek uczucia. Bardziej był zdziwiony tym, że mu się przyglądam, niż tym że mnie zobaczył. Było to dziwne odczucie tak jakby nic nie czuł, albo jakby mnie nie znał. Musiałam się komuś o tym wygadać. Jadąc w stronę tamy wybrałam numer Summer i zadzwoniłam, po kilku sygnałach usłyszałam:

S: Hej, co tam? - Powiedziała dość spokojnym głosem

H: Możemy pogadać, tylko we dwójkę - odpowiedziałam jej

S: Tak, a gdzie mam przyjechać?

H: Jestem na tamie i czekam na ciebie - opowiedziałam po czym się rozłączyła. Po około 10 minutach zauważyłam samochód przyjaciółki.

S: To o czym chcesz porozmawiać? - zapytała gdy podeszła do mnie

H: Opowiesz mi co się stało przed wypadkiem? - zapytałam chciałam usłyszeć całą jej opowieść

S: Erwin po zerwaniu z tobą popadł w straszny stan psychiczny - powiedziała - tej nocy co zerwał szukałam go po całym mieście. Znalazłam go pijanego w Arcad'zie po tym co mi powiedział zrozumiałam jego. Po czym go przytuliłam

H: Wiem, że go przytuliłaś, bo to widziałam.  - wtraciłam się jej w zdanie - przez co myślałam, że to z tobą mnie zdradził. Przepraszam za to

S: Nie ma za co przepraszać Heidi. Więc Erwin zerwał z tobą tylko dla tego, że bał się o ciebie i o to, że ściągnie na ciebie niebezpieczeństwo. Cały ten czas do wypadku przyglądałam się jego cierpieniu i tego jak coraz bardziej upada. Na czas z ekipą stawał się wesoły, ale w nocy zmieniał się i oglądałam jego prawdziwą twarz pełną cierpienia i tęsknoty. W dzień wypadku prowadziłam laferrari, bo on jak zwykle był pijany i odpłynął w samochodzie, w który uderzył tir po czym osoba która z niego wysiadła wzięła go. Ostatnie słowa które słyszałam to było "Spokojnie nie zabije go, nie teraz" po tym straciłam przytomność. - po tych słowach na twarzy przyjaciółki pojawił się smutek, a w oczach wyczytałam szczerość i zwątpienie

H: Summer ja dziś go widziałam w samochodzie. Poczułam ból jak spojrzał na mnie bez uczuć. Jechał razem z dwójką zakonnic. - powiedziałam z lekko zaszklonymi oczami

S: Może sprawdzimy jego mieszkanie? - zapytała zaciekawiona dziewczyna

H: Możemy się tam przejechać - powiedziałam wsiadając do Mercedesa dosiadła się do mnie Summer i pojechaliśmy do mieszkania. Otworzyłam drzwi w mieszkaniu nic nie było. Wszystko tak jak tamtego dnia tylko zakurzone. Miałam natłok myśli w głowie o tym, że może zwariowałam.

Skazani na cierpienie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz