95.

41 2 1
                                    

Martin odwrócił wzrok.

Nie mógł patrzeć na nią. Próbował sobie wmówić, że to nie działo się naprawdę, że to był tylko durny koszmar z którego zaraz się obudzi. Gdy poczuł nieprzyjemny ból, wręcz tępe tarcie, wiedział, że to nie jest sen. Próbował również wyłączyć się, wmówić sobie, że to jego żona była na nim ale to się nie udawało. Charlie była zupełnie inna. Ją kochał. Tej kobiety nienawidził z całego serca. Po raz pierwszy w życiu, zaczął się modlić aby ktoś umarł. Tego jej życzył. Śmierci w męczarniach.

Łzy leciały mu po twarzy jednak on sam patrzył w ścianę. Widział jak mu się ruszała przez Sally. Słyszał ją i miał ochotę wyć.

Wreszcie ta krzyknęła a Martin skrzywił się gdy zacisnęła się na nim. To było zarezerwowane tylko dla jego żony a to babsko właśnie to zniszczyło. Martinowi łzy poleciały w zdwojonej ilości.

- Nie było źle, chociaż wolałabym żebyś to ty odwalił całą robotę. Cholernie się zmęczyłam. - powiedziała, po czym z niego zeszła, zabierając ze sobą zużytą prezerwatywę.

- Mogę już wrócić do żony?- spytał cicho i wreszcie na nią spojrzał. Było mu nie dobrze na sam jej widok.

- Ta, ta. - Mruknęła po czym go rozwiązała. Król zauważył, że miał wokół nadgarstków czerwone ślady. Pamiętał jak Charlie namówiła go aby zaszaleli a on uległ jej całkowicie. Wtedy mu się to podobało, że nie miał kontroli nad sobą i wiedział, że chyba już nigdy nie będzie w stanie tego zrobić. Ona to zniszczyła.

Szybko schował się do spodni i z obrzydzeniem zauważył, że nadal stał na baczność.

- Możesz zrobić jeszcze użytek z tego, na tym swoim wielorybie. Przyznaj, odkąd zaciążyła, nie masz na co liczyć, co?- spytała ale on tylko pociągnął nosem i odsunął się od niej. Widziała jak się dziwnie trząść i tylko prychnęła.

- Matko, jesteś obrzydliwy. Ryczysz jak baba. Chodź. - warknęła i tu posłusznie zaczął iść za nią.

Wreszcie dotarli do piwnicy. Blondynka bez słowa zamknęła za nim drzwi a Martin wybuchnął płaczem.

Charlie, która właśnie skończyła się modlić nad zlewem, wybiegła z łazienki i zobaczyła męża na szczycie schodów, który chodził od płaczu. Nie wiedziała co się działo. Czemu.

- Martin?- odezwała się cicho. Kobieta próbowała wejść do niego po schodach ale ten zbiegł po nich i pobiegł do łazienki. Królowa nie wiedziała co się dzieje a gdy usłyszała jak wymiotował, przeraziła się nie na żarty.

Podreptała do niego i zobaczyła jak siedział na ziemi i wył.

- Kochanie, co się stało?- spytała i usiadła przy nim wiedząc, że bez pomocy nie wstanie.

Położyła mu rękę na kolanie a on wydał przerażony okrzyk i odsunął się od niej jak oparzony. Patrzył na nią wciśnięty w ścianę i płakał żałośnie.

- Martin, co się dzieje?- spytała przerażona. Dla mężczyzny zajęło dłuższą chwilę przekonanie się, że to była tylko jego żona, kobieta która nigdy by go nie skrzywdziła. Wrócił na miejsce i pokręcił głową.

- Błagam cię, powiedz co się stało żebym mogła ci pomóc.

- To się stało!- jęknął żałośnie i rozsunął nogi, ukazując tym samym nie przechodzącą erekcję. Charlie zrobiła wielkie oczy które momentalnie zaszły jej łzami.

- Co ona ci zrobiła?- spytała przerażona jednak jej mąż nie musiał odpowiadać. Jego spojrzenie mówiło samo za siebie. Przecież miała takie samo przez blisko rok, w związku z Rossem.

Charlotte IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz