Gone Soul

144 15 0
                                    

                  Przez kilka kolejnych dni Beomgyu nie dawał znaków życia. Lecz, gdyby tak się zastanowić chwilę, to czy kiedykolwiek takowe dawał? Tak stuprocentowo napewno nie. Taehyun przychodził codziennie sam do ich domu. Był nawet prawie pewien, że Beomgyu nie przeżył kolejnego ataku ze strony ojca.

                  Przykrym jest to, że nie zrobiło to na nim wrażenia. On ciągle, jak w jakimś transie przychodził do budynku. Kiedy wiedział, że Beomgyu nie będzie zaczynał ćpać w środku. Wiedział, że tamten byłby w stanie zrobić mu krzywdę za to poczynanie.

                  Nie miał nic do stracenia. Beomgyu się nie pojawiał. Może nie żył. Więc on sprawi, że pojawi się na nowo. Tak, dzięki narkotykom miał chorą wizję, że jest on z nim. Że z nim rozmawia. To nie tak, że Taehyun umierał z rozpaczy za Beomgyu. To nie tak, że zaczął coś czuć. Nic takiego niestety nie miało miejsca.

                   Taehyunowi jednak brakowało ich wspólnego dążenia do śmierci w tym domu. Nigdy tego nie przyzna.

                   Jednak jego serce umierało jakoś tak mocniej, gdy nie było go przy nim.

Hopeless House Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz