Mit 2

35 5 0
                                    

Pov. 3 os
--------------------------------
Następnego dnia Sasuke wstał lewą nogą, nic mu się nie chciało. Gdy wstał z łóżka i udał się do łazienki, po porannej toalecie udał się na dół do jadalni. Wszyscy już tam czekali.

- O jesteś, czekamy jeszcze na Naruto i możemy iść. - Itachi jak zwykle pełen pozytywnej energi. - Co ty taki ponury? No weź uśmiechnij się, przecież świat nie jest taki zły.

Sasuke przewrócił tylko oczami. Gdy wszyscy już byli skierowali się w stronę części słońca. Szli ulicami miasta Luz del sol, gdzie wszędzie były ozdoby i stoiska z najróżniejszymi rzeczami. Między innymi maski kitsune i maski tengu. Jest też dużo stoisk z jedzeniem. Gdy dotarli na miejsce zostali zaprowadzeni do jadalni.

Po około 5 min zostało podane śniadanie z herbatą. Podczas jedzenia znów zostały rozpoczęte rozmowy, a Sasuke i Naruto siedzieli cicho i nie wymienili ze sobą ani słowa. Itachi spojrzał na Sasuke.

- Wczoraj do niego nie zagadałeś to może dzisiaj.

- Itachi, nie czuję takiej potrzeby.

- No, ale siedzicie tak cicho i nic nie mówicie, trochę nie zręcznie nie sądzisz?

- Nie mi to w zupełności nie przeszkadza.

- Na pewno?

- Na pewno.

- Ehh okej...

Całej rozmowie przysłuchiwał się Naruto. Od początku chciał pogadać z Sasuke, ale po tej wymianie zdań ode chciało mu się. Więc wrócił do jedzenia kanapki. Po skończeniu posiłku wszyscy przeszli do pokoju konferencyjnego. Minato i Fugaku rozmawiali dalej, Naruto zastanowił się jak im jeszcze nie skończyły tematy do rozmów. Po chwili siedzenia tam niebiesko - oki pozwolił sobie pójść do ogrodu. Po drodze do tego miejsca spotkał Hinatę, boginię ogniska domowego.

- Hej Naruto, gdzie idziesz?

- Hej Hinata, idę do ogrodu. Chcesz iść ze mną?

- Chętnie.

Oboje skierowali się do północnego skrzydła ogrodu. Rozmawiali o jakiś głupotach, chodzili między drzewami aż dotarli do ławki na której usiedli. Sasuke też opuścił pokój i szedł do ogrodu. Był właśnie w południowej części i podziwiał krzewy róży. Chodził po ogrodzie zatopiony w swoich myślach.

W sumie to pierwszy raz kiedy oba klany odwiedzają siebie na wzajem. Mimo to, to fajnie uczucie, nigdy tak daleko nie był od pałacu. I tak się cieszył, że w końcu odpocznie od Sakury, bogini łowów i od innych upierdliwych fanek. Sasuke chodził po ogrodzie i w pewnym momencie zobaczył Naruto gadającego z jakąś dziewczyną. Szybko się oddalił, może to dziewczyna Naruto? Nie wiadomo czemu Czarno - oki poczuł dziwne ukłucie w okolicach serca. Szybko wyrzucił tą dwójkę z pamięci.

Gdy odchodził nie zauważył jak Naruto się mu przygląda. Dzięki uszom lisa złoto - włosy słyszał jak ktoś się zbliża, a potem odchodzi. Na początku nie zauważył kto to, dlatego obrócił głowę w stronę dźwięku i nie usłyszał co do niego mówiła Hinata.

- Naruto, słuchasz mnie?

- O przepraszam Hinata na chwilę się zamyśliłem. Możesz powtórzyć?

- Pytałam się, czy masz kogoś na oku - mówiąc to się zarumieniła - no bo wiesz, za około miesiąc zaćmienie, a wtedy przejmiesz władzę.

- Nie nie mam nikogo i proszę czy możemy o tym nie rozmawiać?

- Jasne.

Potem do tego tematu nie wracali. Gdy nastał wieczór Uzumaki odprowadził klan Uchiha do altany i pożegnali się. Po powrocie do pałacu Minato wezwał swojego syna do siebie, gdy Naruto stawił się w jego pokoju usiadł na fotel i zaczął się monolog ojca.

- Wraz z Fugaku rozmawialiśmy na temat połączenia naszych królestw...

- Ale przecież błyskawica i tak rozdzieli nasze królestwa.

- Nie, nie rozdzieli jeśli dwie osoby z naszych klanów wezmą ślub.

- A co ja mam do tego - Naruto przerwał po raz kolejny wypowiedź Minato. Na co tem już trochę się wkurzył - oni nie mają żadnej córki my też.

- A czy ja mówiłem, że to zależy od ciebie. Obydwaj zgodziliśmy się, żeby to wasze dzieci się pobrały.

-Nie, nie ma mowy - Naruto podniósł się z swojego miejsca - Nie zmuszę mojego dziecka do ślubu...

- Nie masz tu nic do gadania.

Naruto po tych słowach wyszedł trzaskając drzwiami i skierował się do ogrodu. Usiadł na huśtawce zostając tak do obiadu.

W pałacu Uchiha odbyła się podobna rozmowa z jednym wyjątkiem. Sasuke mimo niechęci do tego pomysłu, nie sprzeciwił się i teraz idzie do swojego pokoju z nie smaczoną miną. Po drodze napotykając swojego brata.

- Hej Sasu, co taka kwaśna mina?

- Nie twój interes Itachi - Sasuke zaczął odchodzić, ale jego brat złapał go za ramię.

- Co cię trapi. Bratu możesz wszystko powiedzieć.

- Eh, nie dasz mi spokoju?

- Nie.

- Niech Ci będzie, chodźmy do ogrodu.

Bracia skierowali się w stronę ogrodu, swoje kroki skierowali na południowe skrzydło, gdzie było bardzo dużo drzewek Bozai. Usiedli na jednej z ławek i czarno włosy zaczął mówić.

- Byłem na rozmowie z ojcem i powiedział, że moje dzieci i dzieci syna Uzumakich wezmą ślub by wzmocnić sojusz między naszymi królestwami. Tylko, że ja nie chce się ma to zgodzić. Już wystarczy, że ja będę brał ślub z przymusu.

- Rozumiem, ale nie masz kogoś na oku?

- Nie. Prawie nikogo nie spotykam, a jeśli już ktoś nie wzbudzi we mnie irytacji, to jest już zajęty.

- A Naruto? Nie wpadł Ci w oko. - Itachi się uśmiechnął, a Sasuke oblał się sporym rumieńcem.

- NIE! Co ty sobie myślisz Itachi! - Starszy brat się zaśmiał.

- Nie? Widziałem jak na niego patrzysz. On na ciebie też może chciał zagadać ale go przestraszyłeś tą swoją aurą.

- Pff. Jak zwykle jesteś miły.

Jeszcze przez chwilę gadali, ale Itachi musiał gdzieś pójść. Sasuke jeszcze jakiś czas siedział wśród drzewek. Gdy czerń wokół stała się głębsza. Książe skierował się w stronę pałacu i w stronę swojej komnaty. Po dotarciu na miejsce ściągnął oficjalne szaty i ubrał bardziej luźne ubranie i skierował się do jadalni na obiad.

Atmosfera przy obu stołach nie należała do przyjemnych. Jednak wciąż przy stole Uchihów napięcie było mniejsze niż przy stole Uzumakich. Przy obu stołach chodziło nie tylko o założone z góry małżeństwo dzieci, ale też śluby obecnych królewiczy. Żaden nie miał kochanki o dziewczynie nie wspominając.

Naruto głośno wypowiadał swoje nie zadowolenie z powodu poruszenia tego tematu, a Sasuke siedział cicho wysłuchując monologu ojca.

Po skończeniu obiadu złoto włosy udał się na zajęcia z kataną, które prowadził Iruka. Gdy wszedł do sali już w stroju do ćwiczeń Iruka się z nim przywitał i zaczął się trening.

- Naruto przyłóż się - Iruka po raz kolejny skarcił złoto włosego.

- Przecież się staram Iruka - Naruto nigdy nie był z byt dobry w walce mieczem. Zdecydowanie wolał walkę bronią rzucaną i używanie technik. 

Dzisiejszy trening polegał na sparingu ucznia z mistrzem, który Iruka wygrywał. Po skończeniu treningu Naruto był cały poobijany  prze z drewniany miecz i był głodny, więc skierował się do kuchni po coś do jedzenia. W tym samym czasie Sasuke ćwiczył kaligrafię, którą musiał opanować do perfekcji jak w sumie wszystko. Jego nauczycielem był Orochimaru, bóg węży. Nigdy go nie lubił, ale jest on najlepszym nauczycielem kaligrafii. 

Orochimaru wstał ze swojego miejsca i stanął za swoim uczniem patrząc mu przez ramię na pisany tekst. Wytknął mu parę błędów. Cykl się powtarzał do końca lekcji.
-----------------------------
Hej
Witam na zakończeniu drugiego rozdziału. Mam nadzieję że się wam podobało. I, że przeczytacie następny rozdział. To na razie wszystko.
Pa  (●'◡'●)ノ

𝔻𝕨𝕒 𝕆𝕘𝕟𝕚𝕨𝕒 ✯𝕊𝕒𝕤𝕦𝕟𝕒𝕣𝕦✯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz