UWAGA - w tym rozdziale jest trochę opisu ciał i krwi
pov. 3os
--------------------------------------------------------------------------------
Sasuke znalazł się w końcu w oazie, bardzo się z tego cieszył. Przez chwilę myślał, że go wykiwali i na pustyni nie ma czegoś takiego. Ale tak się nie stało. Rozejrzał się ale nikogo nie zobaczył, co znaczy, że ten drugi jeszcze nie doszedł. Ma nadzieję, że jego samotność długo nie potrwa. Wyjął namiot ze swojego bagażu i go rozłożył w cieniu drzew. I następnie poszedł szukać suchych gałęzi na ognisko. Podczas rozglądania się po drewno zauważył, że teren oazy jest ogromny, większy niż sobie wyobrażał. I zauważył też kilka jaszczurek. Rozpalił ognisko i ugotował mięso, które dostał od matki gdy odchodził. Znalazł jakiś kij i naostrzył go nożem by nabić na niego mięso i przygotować. Spojrzał na pustynię przed sobą z myślą, że nie chce być długo sam.Po godzinie znalazł się idąc przez pustkowie. Sam nie wiedział czemu wyszedł z oazy, ale coś kazało mu iść na pustynię i to w tym konkretnym kierunku. Idąc tak przez pustynię napotkał gniazdo skorpiona i omal go nie zniszczył. Po kolejnej chwili spaceru zauważył przed sobą rozmazany kształt. Zbliżając się do niego z czasem mógł zauważyć, że coś leży. Przyśpieszył trochę kroku i szybko znalazł się obok studni i sparaliżowanego chłopaka. Mógł zobaczyć jak jego oczy które latały we wszystkich kierunkach jakby były opętane. Wziął Naruto i jego torbę na ręce zawracając do oazy.
Na miejscu położył chłopaka w jego namiocie i zaczął go oglądać szukając jakiś obrażeń które mogły by wytłumaczyć ten stan. Przez chwilę brał pod uwagę udar słoneczny, ale złoto włosy miał na sobie chustę i kapelusz, więc odrzucił ten pomysł. Spojrzał na rękę i mógł zobaczyć niezła opuchliznę na niej i mały jaśniejszy punkcik na skórze. Ukąszenie skorpiona. Nie wiedział jak ma na nie zareagować. Więc opłukał ranę wodą i owinął bandaż nad raną tworząc prowizoryczną opaskę uciskową. Miał nadzieję, że to w jakiś sposób pomorze Naruto. Podniósł wzrok na twarz leżącego, jego oczy dalej były oszalałe, a na jego twarzy można było zauważyć pot. Sasuke przykrył swojego towarzysza, chłopaka kocem i położył się koło niego.
Słońce było nadal na nieboskłonie, ale nie mógł oprzeć się zmęczeniu które go otaczało. Więc zamknął oczy i zasnął w dość niespokojny sen.
~~ Sasuke obudził się w swoim pokoju, wyjrzał przez okno i mógł stwierdzić, że znów był w pałacu. Po chwili mógł usłyszeć jak ktoś puka do drzwi. Wstał by otworzyć drzwi, ale za nimi nikogo nie było. Rozejrzał się i dalej nikogo nie widział. Wrócił do pokoju i przebrał się w swój codzienny strój. W następnej minucie szedł na śniadanie. Korytarze były ciche tylko w oddali można było usłyszeć krzątanie się służby. Wszedł do jadalni witając się. Nikt mu nie odpowiedział. A na stole stało śniadanie tylko dla jednej osoby. To go nieco zdziwiło, i postanowił zjeść później. Najpierw chce się rozejrzeć po pałacu.
Nie znalazł nikogo.
Wyszedł na ogród mając nadzieję, że może tam wszyscy są. Jak się mylił. W ogrodzie nie było żywej duszy, a wszystko było zaniedbane. Bluszcz się rozrósł w niekontrolowany sposób, krzaki teraz przypominały chaszcze, a jezioro było brudne od liści czy patyków. Nie było też słychać śpiewu ptaków, które zawsze były obecne. Wchodził dalej i dalej w teren, wszystko było jeszcze bardziej dzikie i w ruinie. Na domiar złego miał wrażenie, że ktoś go obserwuje, ale nie ważne ile razy się rozglądał nikogo nie zauważył.
Wędrując tak doszedł do altany między światami, ona była piękna jak zawsze. Gdy się bardziej skupiło zmysły, można było usłyszeć rozmowę, a nawet kłótnię. Jednak słowa były niewyraźne i nawet Sasuke nie mógł powiedzieć co głosy mówią. Zaniepokojony odszedł stamtąd jak najszybciej udając się nad klif. Miał nadzieję za spotkanie kogoś, kogokolwiek, nawet na spotkanie Sakury. Byle ktoś.
Na miejscu spotkał kogoś, a raczej coś. Spotkał cień osoby która do złudzenia przypominała mu Naruto. Mówiąc imię chłopaka zaczął się do postaci zbliżać, ale zerwał się silny wiatr zabierając ze sobą dym z którego był uformowany cień. Czarno włosy stał tam w osłupieniu przez kilka kolejnych chwil. Otrząsnął się jednak z tego i zaczął wracać do pałacu.
Tengu nigdy tak szybko nie znalazł się przed wejściem do jego domu jak teraz. Otworzył drzwi i uderzył go nieznośny zapach zepsutego jedzenia i zgnilizny martwych ciał. Mimo niechęci, jego ciekawość zwyciężyła i wszedł do dworu. Na korytarzach leżały ciała służby, mieszkańców i niektórych urzędników. W pokojach do których zajrzał był podobny widok. Krew kapała z sufitu, na świecznikach można było zauważyć wnętrzności ludzi. Idąc tak przed siebie doszedł do sypialni swoich rodziców. Z każdym krokiem jego serce biło coraz szybciej, na ramionach pojawił się ciężar, jakby coś lub ktoś się na nich zawiesił. Stojąc pod drzwiami, słyszał z zewsząd szepty nie potrafił jednak powiedzieć co mówią. Udało mu się rozróżnić tylko jedno słowo - otwórz.
Każdy nerw w jego ciele chciał uciekać mimo tego jego dłoń powędrowała do klamki i otworzyła drzwi. Wszystko ucichło, tak szybko jak się pojawiło. Na początku Sasuke nic nie zauważył, a gdy postawił stopę w pomieszczeniu znikąd rozległ się potworny śmiech. Donośność śmiechu sparaliżowała tengu na dobre kilka chwil. Ale i to przeszło i znowu się rozejrzał tym razem będąc już w środku pokoju.
Oczy chłopaka się rozszerzyły, wszystkie nerwy znowu krzyczały o ucieczkę. Jednak nie mógł się ruszyć. Jego wzrok utknął na dwóch ciałach swoich rodziców. Leżeli oni cali pokryci krwią, katana jego ojca była wbita w jego klatkę piersiową, a na nim leżała jego matka. Z odciętą głową. Głowa leżała na przeciwko Sasuke, patrząc się na niego pustym wzrokiem. Nad nimi stał kolejny cień, jego oczy świeciły krwawą czerwienią. Czerwienią która patrzyła prosto w jego oczy. Cień zaczął tracić swój kształt zamieniając się dym, który okrył cały pokój. Czarno włosemu było coraz trudniej oddychać, miał mroczki przed oczami i kręciło mu się w głowie. Upadł na ziemię ostatnie co mógł zarejestrować to krzyk. Ktoś wołał jego imię.
Po obudzenie się w powietrzu było czuć kwiaty, trawę. Nie było nigdzie tego okropnego odoru ciał. Tengu podniósł się z ziemi, nie był ani w pałacu w ani innym znanym mu miejscu. Rozejrzał się, był na polu z wysoką trawą i kwiatami, wokół niego był las. Przy jednym z drzew stał cień. Cień znad klifu. Zaczął iść w jej stronę im był bliżej wyraźniejsza była sylwetka. Osiem ogonów, lisie uszy. Gdy był dość blisko postać zniknęła i pojawiła się w trochę dalej. Czarno łosy znów do niej podszedł i znów zniknęła i pojawiła się dalej. Proces się powtarzał do puki nie dotarli na granicę lasu z pustynią. Sasuke postawił stopę na piasku chcąc wiedzieć dokąd ta zabawo go doprowadzi. Lecz wszystko przerwał mrożący krew w żyłach krzyk. ~~
------------------------------------------------------------------------------
Hej, Hej, HejMiło mi was przywitać na zakończeniu ósmego rozdziału. Jak zawsze mam nadzieję, że się podobał.
Chce też poinformować, że następny rozdział pojawi się dopiero gdzieś na początku sierpnia. Przepraszam za to, ale wyjeżdżam i nie będę miała możliwości pisać. Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.
Życzę też miłych wakacji, wiem, że się trochę z tym spóźniłam, ale lepiej późno niż w cale.
Do zobaczenia w następnym rozdziale :)
CZYTASZ
𝔻𝕨𝕒 𝕆𝕘𝕟𝕚𝕨𝕒 ✯𝕊𝕒𝕤𝕦𝕟𝕒𝕣𝕦✯
FanfictionŚwiat bogów upadł. Jak to się stało? ☼︎☼︎☼︎☼︎☼︎☼︎☼︎☼︎☼︎☼︎ Klan Uzumaki od zawsze był od jasności. Najwięksi bogowie słońca wywodzili się. z tego klanu. Naruto miał zostać kolejnym władcą słońca. Treningi i uczenie się to nie wszystko by być Bogiem...