Rozdział 23

869 39 35
                                    

-Wakacje, a ja gniję w mieszkaniu. - Skomentowałam pijąc lemoniadę z lodem.

-Nie tylko ty, ale nie dramatyzuj. - Odpowiedziała Ashley popijając wino.

Po ostatnim stwierdzam, że z winem daje dobie spokój na dobre kilka dni... Może tygodni. Może dobrze że sobie obrzydziłam wino? Przynajmniej nie będę tyle pić. W mieszkaniu zostałam ja, Ashley i Lucas. Dalej zapominam, że jest moim ochroniarzem.

-Zapytałam się coś! Adrian jest zły? - Zaczęła machać przed moją twarzą Ashley.

Co ja mam jej powiedzieć?

-Tak, w sumie wczoraj powiedział, że rozłąka dobrze nam zrobi. - Wyszeptałam widząc jak do kuchni wchodzi Lucas.

-Zajebie ci, muszę łazić i cię pilnować wieśniaro. - Odezwał się siadając obok blondynki.

-Miło mi, wolałeś żebym to sobie zatrzymała? Jakbym nie powiedziała to i tak by się dowiedział. - Stwierdziłam podając mu lampkę z winem.

-A co z tym Adrianem? - Przerwała Ashley.

-No powiedział, że rozłąka dobrze nam zrobi i że ja mam spać w sypialni a on w gościnnym. - Odpowiedziałam opierając się o blat za mną.

-Myślisz, że naprawdę dobrze wam to zrobi? Mi się wydaje że będzie tylko gorzej. - Powiedziała patrząc na wino w szklance.

-To nie Adrian. Coś musi być na rzeczy, żeby tak powiedział. - Skomentował Lucas, ze słyszalnym przekonaniem w głosie.

-Nie sądzę. - Odpowiedziałam odwracając wzrok na blat.

Jeżeli Lucas ma rację, to co takiego się stało?

Pov: Adrian Cesare

Jak ja mogłem jej powiedzieć, że rozłąka dobrze nam zrobi? Nie zrobi, bo za każdym razem jak ją widzę, mam ochotę zerwać z niej ubrania i rżnąć na pierwszym lepszym stole, w dupie mając fakt że na około nas są ludzie. Ten zapach czekolady z truskawkami... Popełniłem błąd przeprowadzając się do pokoju, w którym wcześniej przez pięć dni piła i spała. Jej zapach roznosi się po pokoju jak zwykłe powietrze. Nawet próbowałem to wywietrzyć, ale kołdra też nią pachnie. Poduszka, fotel, kurwa wszystko! Z mojego braku siły, stwierdziłem, że zostawię to tak jak jest. Lepiej nie będzie, a tak mam wrażenie jakby była obok.

Dlaczego ja jej to powiedziałem?

Muszę pogadać z Lucas'em. Tylko jak wrócę z tego jebanego biura, w którym stoi czterech moich ludzi, odpowiedzialnych za pilnowanie towaru czystej koki.

-Kto zajebał? - Zapytałem ponownie wyrywając się z zamyślenia.

-Nie-nie nie wiemy sze-sze szefie. - Odpowiedział blondyn.

-Jakim cudem nie wiesz! Zatrudnieniem cię bo? - Rzuciłem kubkiem metalowym na długopisy o ścianę.

-Bo "Jestem jednym z tych ludzi, którym szef ufa."- Odpowiedział nawet nie jąkając.

-A ta praca jest?! - Znów krzyknąłem.

-" Ta praca nie jest dla byle kogo i w tej branży trzeba mieć wszystko pod kontrolą ".- Zacytował kolejny raz moje słowa.

Jeden kącik moich ust się poruszył, ale szybko temu za radziłem przybierając poważny wyraz twarzy.

-Dlaczego w takim razie towar zniknął?! - Zapytałem czując buzującą złość w moim ciele.

-Nie-nn... - Westchnął. - N-nie wiemy sz-szefie.

-Masz dwadzieścia cztery godziny żeby się dowiedzieć, inaczej nie pożegnasz tylko posady a swoją rodzinę. - Wycedziłem bez emocji przytakując głową, na znak że mogą odejść.

"I'll never let you fall in love with me"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz